Częściowo(bo jeszcze nie udało się złapać wszystkich)wyzbierane z podwórka,trzy kotki,,ile miotów tego nie wie nikt,maluchy pójdą do kenela,oswojenia i adopcji,mamusie najlepiej byłoby ciachnąć,to sa dzikie dzicze które przez wiele lat miały spokojną piwnice i opiekę starszej pani.Kobieta zmarła,kotki porozchodziły się po sąsiednich piwnicach/zakamarkach naszego podwórka i sąsiedniego placu teatralnego,nikt juz nie dba o antykoncepcję.
Czyli,kotki są na pewno trzy,są tez dwa kocury,ale to
inną razą,kotki sa priorytetem,to nie sa młode kotki,moze czas aby przestały
rodzić bezdomność...Maluchów było razem 7,jest na dziś trzy...
Mam jednego,wieczorem kolejna próba złapania kolejnych,zakupiłam na te okoliczność własną,prywatną latarkę,bo jak tu po podwórkach nocą sie włóczyć bez światła(a tak na prawdę boje sie łasic które od lat wiodą nocne życie w naszej dzielnicy).
Dodatkowo sen z powiek spedza mi
jakieścos co niby bywa/mieszka w mojej piwnicy.
Jakiescos tam buszowało,zaniosłam miche,jadło ale kupkę zostawiło na podłodze,zaniosłam kuwetę,okno przymknęłam i pilnowałam,juz po pierwszej nocy
jakieścóśwnerwiło się piekielnie i wyrwało w drzwiach(no byle jakie drzwi to fakt)dziurę ok20-30cm.
Chyba raczej nie kot.Na wszelki wypadek okno otworzyłam i sama do piwnicy nie chodze
