Hehehe...Brendzia i tak i tak jest takim słodkim kocim dzieciakiem - mnie tam rozczulają chude koty (nie wiem czy wiesz, że teraz mam 3 grubasy??????)
a Celinka była taka spokojna podczas podróży - anioł nie kot - Zuzia szalała po całym aucie i darła się bez mała całą podróż, czym denerwowała śpiącą Celinkę która też od czasu do czasu celem solidaryzacji z cierpiącą współpasażerką wydawała z siebie ciche piski (chyba raczej nudy w zamknięciu niż stresu...)
jak tylko pogadałam troche do niej od razu uspakajała się, miałam wrażenie, że wieźliśmy tylko Zuźkę - pannicę rozwrzeszczaną i rozhisteryzowaną - notabene ma trochę nietolerancję lokomocyjną (pysia tak otwiera szeroko) ale to po dłuższej jeździe, na którą nie będziemy już kota narażać
Za to Jr. (Celinki nowy współkot) dał ostro po bandzie, jak tylko pojawiła się Celinka. Dobrze, że Ania jest w domu..bo Jr.(taki jak mój Byku na patyku - z tym ze mój Hasan miał od początku bitną współkotę) potrzebuje jej pomocy w zaprzyjaźnianiu się z Celinką.
no dobra już - buźka ewar
a jak Brendzia gdzieś wsiąknie to dzwoń do mojego TŻ
