Kto pamięta tego kawalera?
A to jego nowa, kocia rodzinka:
Kotek, Młody i Stefan
Stefana też mają przeze mnie

Trafił do nich rok temu - kilka dni przed Nowym Rokiem.
Miałam pierwszy raz wyjechać w góry na Sylwestra. Przygotowania pełną parą, Hilton był wtedy w budowie (właśnie Artur go remontował), ja u siebie w domu miałam przeprowadzkę, Katię na tymczasie, moja mama przyczyniła się do tego, że u Artura wylądowała jeszcze Nataszka (przyszła do nas sąsiadka z dołu z kotem na rękach i mówi, że to chyba nasza kotka - mama patrzy, no Katia. Zdziwiła się jak uciekła z łazienki - była zamknięta, bo trwało wynoszenie mebli - no ale wzięła kotkę i poszła ją znów zamknąć w łazience. Katia grzecznie siedziała na pralce, a mama o mało zawału nie dostała. Identyczna, szylkretowa koteczka. Kotka niestety była w złym stanie, po kilku dniach odeszła ;( ). Przed wyjazdem poleciałam po coś do weta, wracam, a pod windą w mojej klatce siedzi kot

(nigdy u nas na klatce nie było kotów). Kucnęłam, zakiciałam, podszedł i wlazł mi na kolana

No i z powrotem do weta. Zapchlony, brudny okrutnie, świerzb z uszu wyłazi... No i znów do Artura po prośbie, coby kotka przetrzymał prze te kilka dni, gdy mnie nie będzie. Jak wróciłam, to oddać go już nie chcieli
Acha, no i żeby nie było, Kotka i Młodego sam sobie przyniósł
A Podschodek - Kuba w najbliższym czasie trafi na kastrację
