Fajnie wygladal jak narkoza sie cofala - nozki sie plataly, malo miauczak, jak go wzielam na kolana to nie usilowal zlezc

wiec skorzystalam i obcielam chlopakowi pazurki
Wieczorem glodny byl strasznie! Ale zlosliwie zaczelam od eksperymentu - zamiast filecikow zaprezentowalam kociakom (trojcy uwielbiajacej surowe: Karol, Stas i Zuzia) surowe skrzydelka
Karolek ruszyl do zarcia jak do natarcia

Ze Stasiem na siebie powarkiwali od czasu do czasu, jak zbyt blisko siebie przy skrzydelkach byli. Karolek uciekajac konkurencji, co i rusz kawalke wynosil w zabkach z dala od niej; ale ze cos mu nie szlo z kawalkiem i wtedy przybiegal po kolejny i uciekal z nim znowu gdzie indziej. Bidulek, musial w swoim zyciu niezle o jedzenie walczyk
Zuzia spasowala najwczesniej (cos tam podgryzla, wiec juz glodna nie byla, a z obgryzaniem zbyt wiele zachodu) - przysiadla i czekala co bedzie dalej. Stasiu wygladal tak bidnie - jest zarcie, pachnie smakowicie, a o nie wie, jak sie do tego dobrac ... wiec mu porozparcelowywalam troche bardziej te skrzydelka, zeby do mieska mogl sie dobrac.
Karolek calkiem niezle sobie radzil, ale widac bylo, ze za bardzo juz zagustowal w filecikach, wiec skrzydelka obrabial bo nic innego nie bylo
Zlitowalam sie w koncu nad towarzystwem i dostaly jeszcze watrobke
A Karolek ... bynajmniej nie obrazil sie na mnie. Wieczorem po raz pierwszy probowal sie umoscic sobie legowisko ... na mnie

(widzial, jak Zabcia sie mosci i przysypia mruczac).