Dzisiaj chciałabym napisać o ALICJI. Bo wreszcie...po prawie roku...wyprowadziłam ją na KOTA. Ranka zagojona, kubraczek poszedł precz!! Cztery lecznice, 10 różnych maści, zastrzyki, sterydy... a właściwie wyleczyłam ją sama. Wszyscy weci zgodnym chórem stawiali diagnozę: alergia pokarmowa. Tylko że nie dawali rady tego wyleczyć. Ostatnia wetka, kiedy przyszłam do niej z Alusią na konsultację i zapytałam zdesperowana, czy potrafi to wyleczyć, powiedziała że rana zagoi się sama, tylko trzeba trafić w odpowiednią dietę. Problem był w tym, że Alusia albo nie tknęła karmy, albo po tygodniu stosowania diety antyalergicznej zaczynała się biegunka...i trzeba było kończyć dietę. Co dziwne, Alusia miała biegunkę po RC hypoalergic, zresztą po innych karmach RC również. Wcześniej była też wołowina, kurczak, ryby słodkowodne...i nic. Rana na pleckach nie goiła się po żadnym leku. Wetka rozkładała już ręce, że jeszcze nie widziała takiego kota.
W końcu kiedyś znajomy radiesteta (starszy pan kochający koty) przyniósł mi środek, który.....zdziałał cuda. Smarowałam nim rankę, która...zaczynała się zmniejszać, zmniejszać aż w końcu zniknęła.
A teraz zobaczcie, jaki z Alusi jest już piękny łabądek
Wreszcie widać piękny żabocik i białe smużki na brzusiu. Alusia już zaczęła się sama bawić, zaczepia też Maksia do zabawy, nawet potrafi go pogonić (
chociaż to ostatnie nie było jej obce już wcześniej

) Je teraz nową, sprowadzoną z Krakowa karmę (dzięki, bubor!!!

), a ponieważ minął już tydzień i nie ma biegunki, to jestem dobrej myśli.
I mam nadzieję, że nic już złego się nie wydarzy i że przynajmniej z Alusią wyszłyśmy na prostą.
Teraz jeszcze Maksiu - on MUSI być zdrowy!!!!