Już powoli wymiękam...
Mała Mimi ma nadżerki na języku

czyli mamy kolejnego nieproszonego gościa-calciwirus
Wczoraj jeszcze język i pyszczek był normalny a dzisiaj dwie wielkie nadżery pojawiły się na języku. Mimi przestała się myć, futerko brudne, posklejane, pyszczek oblepiony jedzonkiem i ropą z noska. Ciepła woda na szczescie radzi sobie z takim brudkiem. Oprócz tego Mimi od dwóch dni nie zostawiła nic w kuwetce poza siuśkami, więc dostaje dzisiaj parafinkę.
Na szczescie, Mimi sama je

i ma ochotę na zabawę.Najbradziej cieszy to jej dopominanie się o jedznko, co prawda musi byc coś baaardzo pachnącego (leonardo i animonda mniam mniam), ale zawartość miseczki przy głosnum pochrzakiwaniu, kichaniu znika.
Dzisiaj w kuwecie Mami znowu tylko wielka ciapa,nie byłoby w tym nic dziwnego, ciapy sa już normą

ale tym razem w ciapie było pełno, doskonale widocznych gołym okiem białych, okrągławych jakby jaj. Pod mikroskopem u wetki ciapa dosłownie żyła własnym życiem

czegoś takiego wetka mówi że nie widziała. Mnóstwo jaj pozlepianych w całe pakiety, żywe, ruszające się jakieś obłe robactwo
Za kilka dni wielka akcja odrobaczania.
Dzisiaj niestety koty dopiero skończyły kurację baycoxem, wet mówił żeby odczekac z 5 dni., bo narazie to koty są dosłownie zafaszerowane lekami. Dostają jeszcze ketokonazol, bo grzyb co prawda w odwrocie, ale jeszcze nie dobity ostatecznie, mała Mimi na antybiotykach.
Ofelka zaczyna łysieć na bokach
Nie dogaduje się z Mami, inne koty ją stresują, chowa się po szafach, na szafach, pod szafami. Mami od czasu do czasu ją atakuje, Ofelka za wszelką cenę chce sie wydostać z pokoju a tam jej odwieczny wróg -mój Dzerry, który dosłownie ma na Ofelką alergię. W momencie kiedy ją zobaczy atakuje.
Tak mi żal Ofelki, to taka delikatna, wrażliwa koteczka, typowy jedynak. W przyszły czwartek ma zaplanowany zabieg usunięcia guzka i sanacji jamy ustnej.
A ja jestem już załamana, tyle leczenia, kasy, jeżdżenia do wetów, i NIC

jakbym stała w miejscu.
Sił mi już brak, jestem wykończona. W przyszły wtorek mam kolejne egzaminy do pracy a ja nawet nie mam czasu w ksiażkę zajrzeć. W pracy teraz codziennie robię po kilka km po górach, przychodze wypluta, najchętniej bym się połozyła i leżała cały dzień, a tu cały dom na głowie, niezadowolony ojciec i 12 kotów. Wyszły mi złe wyniki krwi, mam skierowanie do hematologa, które własnie mi przepadło bo nie miałam kiedy iść, chirurg też czeka aż się wkońcu zjawie na zastrzyki, które mają mi pomóc leczyć rozwalone kolana. A tu codziennie 8 kuwet do mycia, podłogi, odkurzanie, gotowanie, podawanie tabletek, smarowanie na grzyba.
W życiu nie zdawałam sobie sprawy ile może kosztować leczenie takiej ilości zwierzaków

Mimo ogromnego wsparcia z forum, udałam już całe oszczędności jakie udało się mi odłożyć na czarną godzinę kiedy skonczę staż. A końca nie widać.....
to wszytsko mnie zwyczajnie przerosło.