Basiu najlepsza sprawa to okład z kota i mówię to poważnie. Koty mają niesamowitą moc uzdrawiania. Dla przykładu podam ci historię z naszego życia. Niedawno TZ miał bardzo mocne stłuczenie uda po meczu (ogromny krwiak i opuchlizna). W przeszłości miał już 2-3 takie urazy, których leczenie trwało około 1,5-2 tygodni z zastosowaniem okładów, maści i naświetlań laserem czy jakimiś tam nnymi cudami techniki

Tym razem jak przyszedł do domu Rico (jego kot) od razu wyczuł że coś jest nie tak jak powinno i położył się na chorej nodze, czego nigdy nie robił. Przez 4 dni z rzędu jak tylko TZ usiadł - Rico kładł się na tej nodze. Po 4 dniach wszystko zeszło, krwiak wchłonął się, noga przestała boleć i TZ wrócił do treningów
Obyło się bez laserów i bajerów...
Przypuszczam, że Lord robi to samo u Ciebie. On jest Twoim terapeutą. Pozwól mu na dbanie o Ciebie i jak najczęściej przebywaj z nim. Koty mają niesamowitą energię w sobie.