felin pisze:A ile Mrusia ma lat?
Mrusielda jest młoda - to sam kwiat kociego wieku, w lutym będzie miała dwa lata (licznik w podpisie) w przybliżeniu, bo do mnie trafiła jak miała około 2,5 miesiąca. Jak była malutka była miziakiem, pchała się na kolanka, niemalże nie mogłam iść się niekiedy wysikać

potem jej przeszło, stała się niedotykalska i w ogóle -
noli me tangere. Parę miesięcy po sterylce złagodniała, zaczęła z powrotem ze mną gadać ,gruchać, na ręce się nie pchała ale podjęta nie wyrywała się jakoś specjalnie. Potem na pół roku trafiła do nas Puszeńka - oczywiście były syki, warki, potem już nawet lekkie zabawowe zapasy czasami. Puszka bardzo chciała się z Mru zaprzyjaźnić ale Mru - nie i nie. Cały czas spała, nie bawiła się ze mną, nie gadała... Syki i warki skończyły się dopiero na miesiąc przed wyjazdem Puszki

Po jej wyjeździe (przykro mi to pisać bo Puszkę pokochałam całym sercem, pomimo, że na początku było różnie

) Mrusielda odżyła... Teraz nie mogę się od niej odczepić. kolana i ręce są sporadycznie ale noc w noc ładuje mi się na twarz, cały czas gada ze mną, cały czas mnie woła, stale muszę patrzeć jak się bawi, je, kuwetkuje itp

Ale Balbinkę doskonale rozumiem też - Puszka jak do mnie trafiła, cały pierwszy miesiąc mnie atakowała - musiałam bardzo powoli koło niej przechodzić inaczej dostawałam łapą. Ale potem była przekochana... Z ciężkim sercem oddawałam ją jej prawowitym właścicielom...
