KACPEREK

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie paź 19, 2003 21:23

Skoro Kacperek jest u Kasi i jeszcze będzie, to może lepiej, żeby narazie pieniążki na leczenie szły bezpośrednio do niej. Jeżeli kocio już będzie gotowy do przetransporotowania do Gdańska na dalszą rehabilitację, a pieniążki zostaną, to Kasia je mnie przekaże, ale narazie tak będzie prościej - tak myślę. Co Wy na to? Ktoś mi już podesłał. Jezeli byście teraz wysyłali Kasi, to te narazie zostawię, zresztą tochę już jej przelałam Kasi ze swoich licząc na to, że dostanę. Więc może to akurat się wyrówna.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon paź 20, 2003 9:29

No i mozna się obyć bez obqpkanych kafelków i kocyka!
Wstałam rano i potarłam Kacperkowy tyłeczek az do skutku. To samo zrobie za 3-4 godziny. I będzie spokój!
Kacper mruczy, rozwala się na kocyku a wziety na ręcę przykłada łepek do ramienia... :1luvu:

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Pon paź 20, 2003 9:41

:1luvu:
Przy temacie wątku znikł uśmieszek, ale ja jestem wciąż pełna nadziei :love:
Kacperek może być kotkiem niepełnosprawnym, oby tylko był kotkiem mogącym w miarę normalnie żyć i nie męczyć się ranami, odparzeniami, samotnością itd.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon paź 20, 2003 13:05

No więc, no więc... Ciąg dalszy porównań sytuacji Kacperka i Cipióra.

Co do pieluszki, to ja właśnie dlatego robiłam 8O na wiadomość, że go ubierają w pieluszkę, bo nawet najmniejsza, taka na noworodka, jest za duża na koci tyłeczek i przy chodzeniu z tylną częścią ciągnącą się - by się, na mój rozum, zsuwała. Ostatnio snułam jakieś mgliste pomysły na temat takich "stringów", tj. paseczek powyżej bioderek (żeby zaczepiał się o kolanka), górą do ogona, tam pętla i dołem szerszy, na kilka cm, wzdłuż podbrzusza, a na tym przyklejana cienka podpaska albo i pół. Mgliste one były, bo właśnie wszystko co koć zrobi, zostawałoby w tej uprzęży aż do zmiany.

Cipiórzastą szoruję pod kranem przynajmniej raz dziennie, żelem do higieny intymnej (Idea25, z korą dębową), wypłukuję starannie nie zwracając uwagi na protesty i wbijanie pazurów w rękaw, potem osuszam z gruba ręcznikiem i niose do pokoju, gdzie jeszcze gęstym grzebieniem przeczesuję ogon i portki, bo przy myciu nie zawsze wszystko da się usunąć. Najlepiej jest wygalać tyłeczek co jakieś dwa-trzy tygodnie, wtedy nie mają w czym się zbierać elementy niepożądane. Owszem, przy myciu i suszeniu kocia pupa posikuje częściej, a i kaktus się zdarza, który leci prosto do ubikacji (bo to tuż obok umywalki). Częściej nie da się stosować tych zabiegów, bo ja po prostu nie bywam w domu przez cały boży dzień. Ale rzadko jej się coś odparza, bo samo schnie, a kaktusy przeważnie są twarde. Ogon gdzieś od połowy do końca i stópki potrafi umyć sobie sama, tylko nogi podnieść do góry nie jest w stanie.

Co do wózeczka jestem sceptyczna, bo co dobre dla pieska, niekoniecznie najlepsze dla takiego gibkiego stworka jak kotek. Cipiórzasta przemieszcza się bardzo szybko i zręcznie, no i wspina się na fotel, co wózeczek uniemożliwiłby jej całkowicie. Te wieczorne cwały, zupełnie jak u zdrowego kota (tylko ze ślizgiem tylnej części po posadzce), wspinaczki, jazdy na grzbiecie pod wersalką na pazurach, gwałtowne szusy za zabawką... Potrafi nawet gonić mola, jeśli jest niskolotny :wink: Takie widoki warte są latania z mopem, psikaczem do czyszczenia dywanów, prania stert kocyków/ręczników i zbierania kocich bobków w nieoczekiwanych miejscach.

Chirurg, który ją operował, jest niewątpliwie dobrym weterynarzem i sprawnym chirurgiem, nie wiem, czy można było osiągnąć więcej. Tak czy siak zapamiętam jego zdanie, kiedy przyniósłszy ogłupiałą, oszołomioną ofiarę pytałam, co z takim nieszczęsnym stworzeniem zrobić: "Ja bym temu kotu dał szansę." Co znaczy, że ma sumienie na swoim miejscu - i to zawodowe, i to zwyczajne, ludzkie.
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 20, 2003 13:06

Dziewczyny jesteście cudowne. Kasiu takdzielnie i odpowiedzialnie opiekujesz sie kotkiem :aniolek: Noi Kacperekteżbardzo dzielny, biedny kocio tak chciałby poskakać, napewno czuje, że go kochacie ijest wdzięczny za troskę! :1luvu:

betix

 
Posty: 2007
Od: Pon sie 11, 2003 22:37
Lokalizacja: Radzionków k.Bytomia

Post » Pon paź 20, 2003 14:37

Po dzisiejszej wizycie u Przemka załamałam się: twierdzi on, ze skoro kot ani trochę nie ruszył po tej porcji leków jaką dostał to cudu nie nalezy oczekiwac.
Zasugerował pobudzanie miesni tylnych łapek do pracy za pomocą delikatnych impulsów elektromagnetycznych.
Krótko mówiąc: kto pozyczy ABGymnic? :(

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Pon paź 20, 2003 14:40

:( kurcze

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon paź 20, 2003 14:42

Kasiu, nie zalamuj sie jeszcze ... koty to niesamowite stworzenia i nesamowite rzeczy potrafia same przejsc
ja nadal 3mam kciuki za kociaka
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Pon paź 20, 2003 14:49

Kasia D. pisze: kto pozyczy ABGymnic? :(

8O Kurczę, nie przyszło mi to do głowy! Próbowałam tylko Cipiórzastej gimnastykować nóżki, po ileś razy przyginając i odciągając najpierw jedną, potem drugą, aż do oberwania pazurzastą łapą.
Bo może Kacperek po prostu przywykł do tego, że na nóżki się nie próbuje wstawać, i dlatego mu się nie poprawia? Mięśnie zwiotczałe, z samego nieużywania.
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 20, 2003 15:16

Pod adresem: http://abgymnic.webpark.pl/faq.html są wymienione przypadki kiedy nie należy stosować tego urządzenia. Niepokoi mnie ostatnie zdanie:
Nie używać w przypadku uszkodzenia nerwów czuciowych.

Wojtek

 
Posty: 27795
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Pon paź 20, 2003 15:52

Kasiu, jakby co to ja abgymnic mam i moge Ci go w kazdej chwili wyslac -tylko wlasnie dwie sprawy - po pierwsze to przeciwwskazanie o ktorym pisze Wojtek, a po drugie zastanawiam sie nad kwestia praktyczna - ten pas jest dosyc duzy i jak nie przylega scisle do ciala to nie porusza miesni tylko jest takie nie przyjemne uczucie... bo sa jeszcze takie stymulatory miesni - takie przykleja sie male "koleczka" (nie wiem czy wiesz o co mi chodzi..,) i cos takiego byloby chyba lepsze...
w kazdym razie jesli Abgymnic okazal sie ok to daj mi znac!
Obrazek

Anusia

 
Posty: 3763
Od: Pon sie 25, 2003 15:45
Lokalizacja: Warszawa/Białołęka

Post » Pon paź 20, 2003 16:17

Czuję się za Kacperka odpowiedzialna. To ja to wszystko w pewnym sensie poruszyłam do przodu swoją decyzją. Przed chwilą zaczęłam z mamą o Kacperku rozmawiać. Narazie dość ogólnie, nie ponaglając do żadnych decyzji. To zrozumiałe, że ona będzie się bała. Ma bardzo małą sprawność fizyczną, posprzątanie czegokolwiek to dla niej wysiłek niemal nad siły. Ale z tego, co pisze Kasia, dałoby się przynajmniej częściowo kontrolować funkcje fizjologiczne Kacperka. No i przez to chociaż trochę ograniczyć brudzenie. No i najwyżej częściej bym sprzątała - same plusy :wink: . Z tym, że wiem, że już bym mu domu nie znalazła w takiej sytuacji. No nie wiem, narazie niech to dojrzewa. Będąc sama już dzisiaj wiem, że bym to podjęła (wczoraj jeszcze nie byłam pewna). Z tym, że trzeba by potem kocia wykastrować, bo jak by do tego posikiwania doszły "męskie" fermony, to już byłoby nie do wytrzymania :( . A jak taki kotek zniósłby narkozę?
Ale nie obiecuje niczego narazie. Nie mieszkam sama, a to już byłaby decyzja na stałe.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon paź 20, 2003 16:19

No bo jeśli chodzi o czasowe przetrzymanie i opiekę, to nadal jestem gotowa. To jest aktualne.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon paź 20, 2003 17:59

Aniu, jeżeli zajdzie taka konieczność to Kacper bedzie mógł zostac u mnie na stałe. Tylko poprosze wszystkich forumowiczów o pomoc w wyadoptowaniu Szczapki i Gucia.....

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Pon paź 20, 2003 18:20

Kasiu :love: Dla mnie to trudne. Podjęłam się udziału w Kacperkowej historii nie do końca znając realia. I pokochałam tego kotka. Będąc sama, tak jak już pisałam, dzisiaj wiem, po przemyśleniu, że napewno wzięłabym go na stałe do siebie. Moja mama też jest dobrym człowiekiem. Zechciała przyjąć schorowaną Muffinkę, schorowanego kotka też by przyjęła. Tak jak pisałam - problem jedynie w tym, że wiekowa, mało w związku z tym zaradna, jest bezradna wobec np. kupki na podłodze. A siedzi ciągle w domu. I musi to widzieć. A ja nieraz wychodzę. Nie mogę zawsze być w domu. Wiem, że bardzo by się tą sytuacją męczyła.
Wiem, że zawsze będzie mi przykro, że Kacperka nie wzięłam jak się dowiedziałam o jego stanie. Jest mi z tym wrednie :( .
Z tym, że napewno znajdę jeszcze nie jedną kocią bidę, tyle, że nie brudzącą.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: bulba i 67 gości