Duśka znaleziona pod osiedlowym balkonem, Maleńka

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto mar 08, 2005 23:12

Dusia to najkochanszy czarny dziumdziak koci jakiego mialam mozliwosc poznac. Teskni nam sie troszke za nia :)

:ok: za zdrowko
Buziorki od Piro i Morii! Roja tez caluje
Obrazek Obrazek Obrazek
Zorra w krainie wiecznych łowów!

Archiesa

 
Posty: 1534
Od: Nie mar 21, 2004 16:25
Lokalizacja: Poznan

Post » Wto mar 08, 2005 23:56

Takie lazenie w kolko z nieobecnym wzrokiem moze byc atakiem padaczkowym... One nie zawsze sa drgawkami - czesto jest to wlasnie takie nagle, dziwne zachowanie.
Koteczka miala jakos w ostatnim czasie robione badania krwi?.. Mysle ze wartalo by...

A co do grzybicy - to ona moze wygladac na milion sposobow, wiekszosc przypadkow jest trudna do rozroznienia od np. uczulen czy innych podraznien.
Wiec opisy Ci nic nie dadza :(

Blue

 
Posty: 23907
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro mar 09, 2005 0:18

Narazie ta zmiana na skorze wyglada okropnie, az sie przestraszylam.
Pomalowane na czerwono, po masci blyszczy na czerwono:((
Ale chyba przestalo swedziec bo sie nie drapie.

Nawet jesli to padaczka to nauczymy sie z tym zyc. Trzeba tylko postarac sie, zeby sobie krzywdy nie zrobila. Znajomi maja psa z padaczka i swietnie sobie radzi, juz teraz staruszek. Byle tylko nie bylo nic gorszego.

Oko ma podobno jakies 70-80 % widzenia. Chcielismy juz zamowic lek ale p. wet powiedzial, zeby poczekac do wiosny, kiedy bedzie duzo slonca. Powinno sie poprawic.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Pt mar 18, 2005 19:47

No i chyba mamy grzyba:(((
Wczoraj Duska miala pobrane zeskrobiny, wiec sie okaze co to za zaraza. Ale swiecila na zielono:((

Bylam tylko nieco zdziwiona, ze podobno nie zagraza to pozostalym domownikom. Narazie dzielnie walczymy na oslep,dopiero po hodowli bedzie wiadomo co i jak. Czy bedzie potrzebna szczepionka za ok 30 zl czy bedziemy miec pecha i potrzebna bedzie ta drozsza. Nawet nie chce o tym myslec bo to 19 razy wiecej kosztuje. Prosze o kciuki, zeby to bylo to pierwsze. NArazie Duska przestala sie tak drapac. I dzis jakby lepiej to wyglada. Chociaz po poprzedniej wizycie tez bylo lepiej na poczatku, dopiero potem sie pogorszylo.

Jestem pod ogromnym wrazeniem wetki z Mikolowa, bo tam nasz pan wet polecil nas na konsultacje (bardzo jestem mu wdzieczna, ze powiedzial "nie wiem"). Niesamowita kobieta. Z ogromna wiedza o akcji sterylizacji w Mikolowie. Podomno problem bezdomniakow jest tam dosc dobrze opanowany, ale byly na to pieniadze z miasta.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw mar 31, 2005 23:25

Mialam paskudne swieta.
Miedzy innymi z powodu zgubienia sie Duski. Jak to sie stalo do tej pory nie wiem.
Przyjechal syncio z wnusia i myslelismy, ze sie schowala. Zorientowalismy sie kiedy zaczelam robic mazurki, ale tez wydawalo sie, ze spi w szafie zakopana przed malym dzieckiem. Ale potem kiedy juz byl spokoj okazalo sie, ze Duski nie ma. No i zaczely sie poszukiwania, najpierw normalne otem z latarka, potem na nasluchu i biegajaca na kazde miaukniecie.
Na dodatek w niedziele mialam do przypilnowania "pieska sprawe". Moja siostra zdecydowala sie przygarnac psiaka, ktoremu grozilo schronisko a wlasciwie igla. No i akurat w niedziele udalo sie zalatwic transport, bo ludzie jechali z Warszawy do Korbielowa. Wszystko bylo juz nagrane i nie moglam zostac w domu i szukac Duski. Ale zrobilismy jeszcze ogloszenie i rozwiesilismy na osiedlu. Przy okazji troche sasiadow widzialo nasze
wieczorno-nocne harce i dowiedzieli sie o co chodzi. Tak wiec paru sasiadow,
paru psiarzy, ogloszenie no i nadzieja, ze to wszystko pomoze.
Pojechalismy do siostry pies przyjechal, bylo troche zamieszania i przed
wieczorem wrocilismy do domu. Przeszlam po ogloszeniach - cos tam zerwane i zniszczone ale pare karteczek z numerem zerwane - mysle dobrze jest. No i znow obchod. Sasiad w oknie mowi - nie widzialem. Ide dalej patrze po zakamarkach, nic nie ma. Przechodzilam drugi raz wokol bloku kiedy w jednym zakratowanym okienku zobaczyla Dusine oko. Jak podeszlam blizej zaczela plakac ale bala sie ruszyc. Akurat wracal Jacek z garazu wiec szybko poszedl po jedzenie. Podeszla do kraty ale dalej sie bala. Krata wielkosci takiej, ze glowa wchodzi jak sie dobrze przymierzyc. Ale nie dalo sie jej wyjac, bo ze strachy zapierala sie tak lapkami, ze nie dawalo sie ich przelozyc. Poszlam po smietanke, ktora uwielbia. Ale tylko tyle sie udalo, ze polizala troche z palca. Bo za nami jest przeciez sciezka, po ktorej chodza psiarze. Kazdy chce pomoc i doradzc. W koncu sasiad zaczal groznie, ze on dzwoni na policje bo przeciez nie wolno zamykac zwierzat w piwnicy (byly milicjant). A tu juz coraz ciemniej zaczelo sie robic. Mysle sobie usiade blisko i poczekam, az przestana chodzic albo mala sie uspokoi. Oczywiscie tych sasiadow od tej
wlasnie piwnicy nie bylo, bo wyjechali.
Ale wpadlam jeszcze na jeden pomysl - Tuptus. On ja uspokoi i yciagnie. Pobieglam do domu. Chwile uganiania sie z Tuptusiem, w nerwach wzielam szelki Malenkiej, w ktore dosc trudno zapiac Tuptusia, no ale jakos sie udalo. Tuptus byl mocno przestraszony. Ale kiedy podeszlam do okienka i dalam Tuptusia blisko kraty Duska zaraz podeszla, powachala i bardzo sie ucieszyla, naprawde:))) I po minucie juz byla na rekach. Tyle to trwalo, bo jak byla w polowie to znow ktos szedl i sie wystraszyla, ale w tym momencie juz ja trzymalam i poprostu delikatnie wyciagnelam. No i szczesliwi wrocilismy do domu. Uryczalam sie jak bobr oczywiscie.
A w domu za chwilke telefon. ...Rzeczywiscie dzwonila policja czy trzeba
interwencji:)))

Duska nadgonila jedzenie, troche ja przetarlam, brudna byla jak nieszczescie
i poszla spac. Ale narazie spi bardzo nerwowo. Rusza lapkami i popiskuje.
Pewnie jeszcze przezywa.

Pisze tak dokladnie, zeby pokazac jak mozna wyciagnac kota z najmniejszej dziury. Byle tylko byl taki starszy ratowniczy kot bernardyn.

A grzyb leczy sie slabo. Moze przez ta przerwe?
Znow cale rozdrapane I wciaz wylizuje.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Pt kwi 01, 2005 0:11

Nie zazdroszczę przeżyć :) Ja też, jak któryś kot na dłużej zniknie mi z pola widzenia, od razu robię akcję poszukiwawczą, bo mam dość dużo ludzi w domu i kot może zginąć w czeluściach szaf albo innych zakamarków.. Ale jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, że uciekł z domu. Ale miałaś święta, nie zazdroszczę..
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt kwi 01, 2005 10:53

Boze! Lideczko, az mi serce zamarlo ze strachu! Ufff, ze sie znalazla. :D
A mala nie dostala przypadkiem rujki i dlatego uciekla w swiat? :(

Grzybica? Wejdz (moze juz tam bylas?) w watek o Grzybicy. Dziewczyny poradza Ci co najlepiej dziala. Na pewno Tika (jej Soyka miala te same problemy) Ci pomoze, tym bardziej ze zawsze trzyma kciuki za mala :)

Moje dziewczyny tez zginely mi w poniedzialek. Ryczalam jak bobr! Czarne wizje! Moria ma rujke, wiec pewnie uciekla przez balkon do kotow sasiadow, a ta mala slepotka pobiegla za nia. Godzine szukalam je po okolicy (u moich rodzicow). Na szczescie dziolchy spaly w najglebiej schowanym kartonie na najwyzszej kondygnacji w domu. Przytulone do siebie, jak nigdy. Ot uciekinierki :)
Buziorki od Piro i Morii! Roja tez caluje
Obrazek Obrazek Obrazek
Zorra w krainie wiecznych łowów!

Archiesa

 
Posty: 1534
Od: Nie mar 21, 2004 16:25
Lokalizacja: Poznan

Post » Pt kwi 01, 2005 23:05

W sumie fajne jest to, ze teraz sasiedzi, ktorzy przeczytali ogloszenie pytaja nas czy sie znalazla. Dzieci tez:))) Opis dokladny z ogloszenia:)))

A o grzybicy poczytalam juz sporo. Tylko to co ma Duska jakos nie chce sie leczyc. Moze gdyby Tuptus nie wylizywal jej z takim zapalem. Ale nie ma jak go upilnowac. Ostatnio nawet razem sypiaja. Jeszcze tylko Malenka troche pofukuje.
Mam nadzieje, ze w koncu jakos to wyleczymy

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Pt kwi 01, 2005 23:09

no proszę, a nam Rafał nic nie powiedział o całej akcji!
Fajnie, że zakończenie szczęśliwe. może prócz tej grzybicy...
Aśka i...
Obrazek

tomoe

 
Posty: 2278
Od: Wto sie 03, 2004 21:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt kwi 08, 2005 20:41

Rafal jest okropny czajnik - to moj syn:)))

A my dalej mamy paskudny problem i prawde mowiac nie wiem juz co robic.
Z Duska na grzyba cwiczylismy najpierw pimafucort i elocom, potem byla
szczepionka felisvac i surolan i do tego wita-wet bo tam jest cynk. Ale po tym codziennie naokolo byla krwista obwodka.

Kupilam wprawdzie clotrimazolum ale gdzies czorty musialy zrzucic i nie moge znalezc, probowalam jodyna i potem masc cynkowa. Dzielnie wytrzymuje jodyne a potem tylko jest klopot bo straszna z niej czyscocha. I albo ona sama albo Tuptus robia porzadek. Juz ja wykapalam tez w nizoralu. NArazie musze przez chwile przestac zmieniac, bo juz sama nie wiem czy to co daje przynosi jakis efekt.

Kupilam Manusan i przymierzam sie do gruntownego czyszczenia mieszkania ale nie wiem co to da. Grzyb chyba dalej sie powieksza. Powinna byla dostac powtorzenie szczepionki ale pani kazala przesunac o tydzien. Poki co Manusanem przemywam troche wokol tego grzyba.
Mial ktos moze takie problemy?
Wiedzialam, ze leczenie jest dlugie ale narazie nie ma zadnej poprawy, a to juz niemal miesiac.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Pt kwi 08, 2005 20:53

jak już pisałam w mailu - u mojej miki przy grzybicy pomogło podnoszenie odporności przez kilka baypamunów i wygolenie kawałka sierści wokoł łysych placków (dopiero to opanowało poszerzaniu się a miała już calugki brzuszek łysy i na łapkach się zaczynało), no i do tego co drugi gdzień nacieranie imaverolem
Bemol, Tosiek i Feliks oraz Pchełka za TM i Koleś za TM

miki

 
Posty: 1763
Od: Śro paź 22, 2003 11:23
Lokalizacja: wrocław

Post » Pt kwi 08, 2005 21:05

Lidka, zycze powodzenia, nawet nie mysle co musisz przechodzić. nie mam żdnego doswiadczenia z kocią grzybicą, ale trzymam kciuki. Głaski dla Duski, pozdrowienia dla Ciebie i męża:):):):)
Obrazek

Oliwka

 
Posty: 858
Od: Pon wrz 27, 2004 21:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 08, 2005 23:09

Pozdrowienia przekazalam:)) Dziekujemy:))

Przemywam i smaruje 2-3 razy dziennie. No i kicha. To zdjecie sprzed kilku dni.

Obrazek

A teraz wlasciwie jest gorzej. Gapa jestem, bo znow fioletem zasmarowalam i nie zrobilam zdjecia teraz. Wyglada to na taka bardzo sucha skore. Skora jest ciemno bezowa a nie biala jak reszta. I zaczyna sie powiekszac lysy placek. Nie ma juz tej krwistej obwodki i strupkow ale wyglada fatalnie. To zdjecie jest z 18 marca. Pozniejsze sa podobne.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Pt kwi 08, 2005 23:27

szcesliwie sie na grzybicy nie znam. Kciuki trzymam mocno!
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87939
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt kwi 08, 2005 23:46

Lidka pisze:Kupilam wprawdzie clotrimazolum ale gdzies czorty musialy zrzucic i nie moge znalezc, probowalam jodyna i potem masc cynkowa. Dzielnie wytrzymuje jodyne a potem tylko jest klopot bo straszna z niej czyscocha. I albo ona sama albo Tuptus robia porzadek. Juz ja wykapalam tez w nizoralu. NArazie musze przez chwile przestac zmieniac, bo juz sama nie wiem czy to co daje przynosi jakis efekt.

Kupilam Manusan i przymierzam sie do gruntownego czyszczenia mieszkania ale nie wiem co to da. Grzyb chyba dalej sie powieksza. Powinna byla dostac powtorzenie szczepionki ale pani kazala przesunac o tydzien. Poki co Manusanem przemywam troche wokol tego grzyba.
Mial ktos moze takie problemy?
Wiedzialam, ze leczenie jest dlugie ale narazie nie ma zadnej poprawy, a to juz niemal miesiac.

Lidko, ja dopiero teraz tu weszłam. Myśmy mieli grzyba półtora roku temu, to było Microsporum canis, które jest bardzo zaraźliwe dla ludzi (ogniska wyglądają najpierw jak okrągłe czerwone plamy, potem powiększają się i zostaje czerwona obwódka wokół normalnie wyglądającej skóry)
Koci był leczony imaverolem (kąpiele), my lamisilem wewnętrznie i clotrimazolem i hascofunginem zewnętrznie.
Wet zalecał sam imaverol, pani dermatolog nasza zalecała też u kota clotrimazol i betadine (to jest jak jodyna tylko łatwiej potem doprać). Wg mojego doświadczenia clotrimazol działa słabo na microsporum canis. Imaverol za to pomaga zarówno stosowany do wcierania jak i do kąpieli
Tak jak piszesz powyżej, musisz przestać zmieniać i być konsekwentna i cierpliwa, bo grzyb zazwyczaj długo się leczy.
Co do oczyszczania mieszkania, to u nas wyglądało to tak, że często praliśmy i prasowali nasze ciuchy, pościel, ręczniki i posłania kota, a ja przecierałam Domestosem zmywalne powierzchnie.
Czy wiadomo już jakiego rodzaju jest ten grzyb?
Pozdrawiam,
Nuśka & Romeros

Nuśka

 
Posty: 1957
Od: Wto gru 16, 2003 0:23
Lokalizacja: Krakow

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Marmotka i 122 gości