Foty będą, ale w weekend - ja niestety w tygodniu docieram do domu po 18, już jest ciemno, a czarny kot w ciemnym pokoju (dlaaaczego już nie można kupić żarówek setek

), to w zasadzie nic nie widać
Carmen się rozgadała - nie lubi zostawania samej w salonie na noc, zawsze musi pogadać do ścian, jaka to ona samotna. A potem idzie spać gdzieś w kąciku zaszyta

u nas koty nie mają wstępu do sypialni żadnej, bo jeden współlokator ma koszatniczki, druga uczulonego na koty chłopaka, a mi TŻ nie pozwala - i tak kocica śpi sama. Ale za to z rana ma porcję mizianek
Jedzone już było, pite jest, kuweta zaliczona, drewniany żwirek nie przeszkadzał w niczym, urobek wzorowo zakopany

kicia jest bardzo czyściutka, często się pucuje i wszystko też zagrzebuje tak, że gdyby nie pogrzebała w kuwecie, to wcale nic bym nie znalazła. Jakie to błogosławieństwo po Elmerze, który w kuwecie kopał pół godziny, a i tak wszystko zostawiał na wierzchu i jeszcze w tym se łapy paprał
Naprawdę lubi głaskanie, pogłaskana od razu się uspokaja i zaczyna wywijasy. No i to, że tak z miejsca można ją brać na ręce - nieczęsto tak się zdarza w przypadku kota z ulicy, ona naprawdę musiała być domowa.