Maluch nie dość że ma kaliciwirozę to jeszcze po wczorajszej narkozie zrobionej bez najmniejszego przygotowania kota do tego zabiegu - ma zachłystowe zapalenie płuc. Musiał zostać w inkubatorze, pod tlenem, bedzie też miał robione inhalacje i leczenie. Być może jutro będę mogła go zabrać do domu ale czeka go dłuższe leczenie.
Wetka pożyczyła mi lampę UV-coś tam tą do wybijania wszelkiego świństwa i teraz odkażam pokój gdzie był maluch oraz wszystkie rzeczy jakich dotykał bo mam nieszczepioną, specjalnej troski kotkę moją własną.
Pani weterynarz uważa też że nie powinnam w tym układzie brać do domu Oficera - który jest zdrowy, a musiał by przebywać w jednym pokoju z Szeregowym.
No i mamy kłopot bo dla Oficera na razie nie ma domku...

Na szczęście Porucznik już po zabiegu i zdrowiutki, jutro pojedzie od razu do swojego domku stałego.