Pisałąm jakiś czas temu że ciekawi mnie temat niejedzenia / w takim sensie umysłowym - bo teraz mam zakodowane, że musze codziennie jesć, a przeciez to nieprawda.
I dobrze byłoby czasem dzień -trzy, a może i 5 pościć, tak po prostu żeby organizm wiedział, że to nic takiego, nie umiera się od tego.
i dzisiaj na FB taki post/ dokąłdnie w tym temacie.
Nie miałam az takich planów; i nie wiedziałam że coś takiego jest wogóle mozliwe
https://www.facebook.com/rafalczerniewskiOTO MICHAŁ
Samotnie przemierzył 660 kilometrów, docierając pieszo na IX Biegun Zimna w Republika Ściborska - Biegnący Wilk
Unikał ludzkich osad, wybierając drogi, które należały do lasu i dzikich zwierząt
Nie miał telefonu – tylko mapę i kompas. Przez 15 dni wędrówki pił wodę ze strumieni i jezior, uzdatniając ją prostym filtrem.
Nie jadł. Ani razu.
Przez 15 dni wędrówki z ciężkim plecakiem.
Przed wyprawą celowo zwiększył masę ciała, świadomie gromadząc energię w postaci tkanki tłuszczowej. Wiedział, że będzie z niej czerpał.
Nie chodziło o rekord, nie szukał rozgłosu.
To było doświadczenie czystego istnienia w naturze, forma medytacji w ruchu.
Organizatorzy długo namawiali go, by podzielił się swoim wyczynem. W końcu się zgodził.
Niezwykli ludzie żyją wśród nas – cisi, ale potężni w swojej determinacji.
Miałem okazję poznać szczegóły tej wyprawy. To materiał na książkę
Michał dokładnie wiedział, co robi – jego wiedza o fizjologii, sporcie i granicach własnego ciała była imponująca. W pełni panował nad sobą.
To nie był tylko marsz. To była podróż do samego siebie.
Imponujące. Inspirujące. Po prostu.
tutaj więcej
https://www.facebook.com/biegnacywilkjak by mnie zwolnili, a jestem stara - więc pewnie nikt mnie juz do pracy nie przyjmie

, to bym mogła chodzić na rózne wyprawy z plecakiem i namiotem, no i raczej bez jedzenia -bo bym pensji nie dostawała. O ile by lżej było chodzić, bo tylko jedzenie bym miałą dla psa/
W sądzie nie trzeba się stawiac codziennie, to bym miała duzo czasu.
Jak jednego pana zwolnili, bezpodstawnie, to zanim go przwócili do pracy, i przez te wszystkie sądy przeszło - to ok 1,5 roku miał wolne.
Nie wyglądął wprawdzie na zadowolonego, przychodził czasem ze mną pogadać, ake nie dziwię się, adwokata musił wynając, do sądów chodzić, czyli nudy straszne, a on uwielbiał swoja pracę.
- ale potem sąd kazał mu wypłacić i zaległa pensję, za czas zwolnienia i odszkodowanie i go do pracy przywrócić.
Też był stary, jeszcze starszy ode mnie, więc nikt go nie chciał zatrudnić -i nie bardzo miał wybór -musiał do sądu wystapić o przywróćenie.
A teraz kolejne osoby się sądzą, bo zostały bezpodstawie zwolnione.
Więc trochę się zrobił hurt.
Tym bardziej moze powinnam zaczać ćwiczyć niejedzenie -przyjemne byłoby z pozytecznym razem.
Plecak mam, ale namiot to bym sobie musiała kupić. Albo hamak -bo jest tańszy.
W sumie jakby w kązdym miesiącu jeden tydzień wcale nie jesć -to jakie to byłyby oszczędności -całkiem konkretne. A i rodzaj wyzwania przy okazji.
z drugiej strony ten Pan co nie jadł 15 dni, to wczesniej jadł więcej, żeby miał organizm z czego brać. Więc może niekoniecznie to by oszczędnie wyszło.
Ciekawe czy by się dało jeśc np co drugi dzień. A za oszczędności bym sobie kupiła namiot, no bo jednak psa do hamaka nie wezmę, śpiwór i to coś pod śpiwór i bym była przygotowana.