Zu i Mru - duetu już nie będzie... :-(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sie 22, 2008 10:38

dzikus pisze:Truciu... znalazłam we własnym archiwum kilka zdjątek Zuzinki z pobytu u bas ....jakbys chciała... służę :wink:

Pewnie, że bym chciała. Wysyłam Ci maila na PW. Z góry dziękuję.

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Pt sie 22, 2008 11:29

Tymczasem uchylę nasze archiwum lepszych momentów.

kwiecień - czy znajdziemy wspólne zainteresowania?...:

Obrazek

kwiecień - Mruchu w roli głównej:

Obrazek Obrazek Obrazek

czerwiec - się zdarzyło :!: Zu była tak rozespana, że nie zauważyła towarzystwa...?:

Obrazek

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Pt sie 22, 2008 11:44

Trucia-mama pisze:
kwiecień - Mru w roli głównej:

Obrazek


8O
Jak on to zrobil? :lol:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pt sie 22, 2008 12:31

podejrzewam, że zaplątał się mu jakiś gen ragdoll'a :lol:

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Pt sie 29, 2008 9:54

Zmieniłam tytuł wątku, bo taka kwestia mnie gryzie...
Zdecydowałam się wypuszczać moje koty na dwór częściowo świadomie, częściowo w afekcie.

Świadomość:
Zu łysiała na całości, wylizywała sobie łyse placki i miała problem z trafieniem do kuwety. Przesiadywała całymi dniami skulona na parapetach, nie przychodziła na kolana. Humor poprawiał się jej tylko na dworze. Ale ile można spędzać czasu z kotem na smyczy?
Pożałowałam na Faliwaya (u mnie trzeba by co najmniej 2 na raz) a kupiłam literaturę "kociego detektywa", gdzie na podobne przypadki autorka zaleca lekarstwo zwane wolnością, dawkowane na życzenie.
Zwlekałam z tą wolnością, bo brałam pod uwagę, że Zu jest u nas dopiero 3 miesiące i po wyjściu może zapragnąć odnaleźć swój poprzedni dom. Poza tym chyba nie deklarowałam na 100% poprzednim domkom, że nasz będzie nie wychodzący, ale na pewno mówiłam, że taki mam zamiar i mocne postanowienie.

Afekt:
mój synek miał wypadek (przywalił rowerem w niezbyt precyzyjnie zaparkowany samochód) i właśnie miotałam się po domu nie wiedząc co robić (czy jechać z nim na pogotowie, on darł się, że nie - później żałowałam, że go posłuchałam; czy jechać z właścicielem auta do warsztatu oszacować szkodę, za którą zgodziłam się zapłacić i czy wogóle powinnam zapłacić) i wtedy Zu stojąc parę metrów ode mnie nalała na środek podłogi (z kiepskich paneli). No więc otworzyłam drzwi balkonowe z głupim komentarzem :oops:

Efekt:
Zu minęła deprecha, a teraz obydwie płacimy za to jej chorobą. Zu rozumie to chyba najmniej bo jak tylko odzyskała trochę siły to domaga się wypuszczenia, co na razie jest absolutnie niemożliwe. W tym stanie zdrowia, byłaby łatwym kąskiem dla najbardziej powolnego psa, jakiego mogę sobie wyobrazić.
Mru oczywiście nie mogłam potraktować inaczej, też zaczął wychodzić. Teraz postanowiłam nie wypuszczać go wieczorem, bo ostatnio zrobił się włóczykij i przed pójściem spać bez skutku latałam od drzwi do drzwi, ciciając i mruchując, jak wariatka. No i biedak wyje teraz pod drzwiami wyjściowymi wieczorem, i my biedaki musimy tego słuchać...

Rozważam:
ponowne odebranie im wolności. Myślałam że mój mąż mnie poprze na wieść ile kasy idzie na wetów... A on stwierdził, że nie chce, żeby Zuzka wyglądała tak jak wyglądała zanim zaczęła wychodzić...

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Pt sie 29, 2008 10:04

Ruda też porykuje pod drzwiami balkonowymi, ale jestem twarda 8) Tylko Rudyarda nie miała takich stresów jak Zu :? . Myślnik za to trochę się zapędzał na balkon, ale odkąd zamknęłam drzwi balkonowe na amen stwierdził, że nie warto ze mną dyskutować i co najwyżej od czasu do czasu milcząco pogapi się na zieleniec przez szybę. Może Mru też odpuści?

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt sie 29, 2008 10:35

Czyli mamy pierwszy głos: przeciw.
Kto następny?
Ciekawa jestem czy będzie ktoś za :?
Przypomnę, że jest takie przysłowie:
Lepszy na wolności kąsek...

Kiedyś mieszkałam w wielkim mieście i bez czytania forum, wiedziałam, że nie wolno mi mojego Maxia wypuścić na dwór. Wiozłam go więc na działkę za miastem i tam pozwalałam na cieszenie się pełnią życia. Maxa pojechała uśpić moja mama jak wyjechałam na wakacje. Miał wtedy 3 lata i (podobno) objawy silnego zatrucia: wymioty i biegunka z krwią :cry:

A może ja powinnam login zmienić 8O tylko tu Kasiek zatrzęsienie i nie wiem co wymyślić :wink:

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Pt sie 29, 2008 10:41

Czy jak dziecko chce uprawiać sport, to kochający rodzic mu zabrania?
Czy jak dziecko chce iść na dyskotekę to nie pozwala?
Ja się zgadzam - może jestem wyrodna...?
Na sporty ekstremalne co prawda nie, ale nie wiadomo jak długo będę miała coś jeszcze do powiedzenia, a nawet te nie ekstremalne są urazowe...
Na prawdziwe dyskoteki na razie mamy czas...
Ale jak wysyłam na obóz, to jestem normalnie chora. Zamiast wypocząć to full deprecha :evil:
Ostatnio edytowano Pt sie 29, 2008 11:52 przez Trucia-mama, łącznie edytowano 1 raz

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Pt sie 29, 2008 10:47

Hm...

Nie wiem czy to jest wykonalne, ale ja bym raczej nie wypuszczała Mru (młode to i polezie nie wiadomo gdzie...) , a Zu - jeśli jej to na zdrowie wychodzi... :roll: wiadomo - niebezpieczeństwa, psy itp. , ale czy jej jest dobrze zamkniętej cały czas w domu? :( z drugiej strony, jeśli ona osłabiona jest, to też wypuścić nie można :roll: (a woliera? czy to niewiele da?)
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sie 29, 2008 11:01

Woliera...
Myślałam o tym zanim zaczęły wychodzić. Na pewno jeśli podejmę decyzję, że nie wypuszczę już nigdy więcej, to trzeba będzie zbudować. Na razie nie da rady bo Tż zarobiony do bólu :(
A tak wogóle to woliera napewno nie poprawi stosunków Zu&Mru i kojarzy mi się mocno z ogrodami zoo, które kiedyś bojkotowałam aż urodził mi się synek :oops:

Ewutek, nie gniewaj się. Chyba pojechałam zbyt osobiście :oops: Zmienić ten post? Chodziło mi o argumenty za wolnością.

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Pt sie 29, 2008 11:15

Truciu, nie wiem jak wygląda okolica Twojego mieszkania. Ale myślę, że jak Zuzka wróci do pełnego zdrowia chyba powinna wychodzić. Zauważyłam, że dymne koty są bardzo specyficzne. Na początku roku miałam na tymczasie dymną Domkę. Im gorzej czuła się psychicznie, tym bardziej się wylizywała, łyse placki do krwi :( Dopiero nowy "normalny" dom postawił ją na nogi. Mam nadzieję, że Zuzia niedługo stanie na nogi i chyba nie trzeba jej tej wolności odbierać?
Ja uważam, ze kot jeśli może wychodzić jest szczęśliwszy. Oczywiście jeśli faktycznie chce i są ku temu warunki.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pt sie 29, 2008 11:43

Och Boo, nawet nie wiesz, jak mnie Twoja opinia cieszy. Przede wszystkim, że mnie rozgrzesza :wink:
Inf dla nie czytających wszystkiego: Boo uratowała Zu, i pewnie tysiące innych kotów.
Okolica: przed domem droga osiedlowa, do szosy 300 m tą drogą osiedlową, ale przez pola to dużo dalej.
Psy na osiedlu pod nadzorem, ale w nocy kręcą się te spuszczane przez okolicznych rolników. Taka tu niestety moda.
Na moje oko to Zu jest ostrożna. W końcu aż (...) 3,5 mca nie odniosła szwanku. No, raz jej oczko mocno łzawiło, ale wet obejrzał, nic nie znalazł, dał kropelki i następnego dnia było po sprawie.

Fajnie byłoby, żeby odezwali się Ci co wypuszczają koty np. 11 lat bez problemów. Jeden (...) taki post znalazłam.

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Pt sie 29, 2008 14:32

Ale o sso chozi??? 8O Wiesz, ostatnio ktoś z forum sugerował mi, że czytać ze zrozumieniem nie potrafię i tak się teraz czuję. Jakie osobiście? Ja się nie upierałam, że masz nie wypuszczać bo nie wiem gdzie mieszkasz i jakie masz warunki na werandowanie kociastych. Napisałam co ja robię z moimi, ale ja mieszkam w wieżowcu na zbiegu dwóch hiperruchliwych ulic. I tyle. Gdybym mieszkała za miastem w domku też miałabym dylemat :wink: . Trucia-mamo ja nie gryzę (ani wirtualnie ani w realu :lol: ) i na pewno nie potepiam domków wychodzących, zwłaszcza jeśli organizują to wychodzenie z głową na karku. Z Mru uważałabym bo podobnie jak *anika* myślę, że "młode to i głupie" i może da się go jakoś jeszcze wychować żeby nie szlajał się po nocach, ale Zu... to trochę inna bajka. Jest starsza i z charakterkiem i podejrzewam, że trudno będzie jej zmienić upodobania. Moja Maupa też jest bardziej upierdliwa i głośna jeśli chodzi o werandowanie, ale ja po ostatniej "przygodzie" prędzej ją przy własnym talerzu do obiadu posadzę niż drzwi od balkonu otworzę...
Edit: A tak w ogóle to chyba faktycznie muszę popracować nad precyzją w moich wypowiedziach i interpretacją czyichś bo aż mnie zatkało, że mnie za coś przepraszasz i nawet teraz jakoś mglisto pojmuję za co :?
Ostatnio edytowano Pt sie 29, 2008 14:54 przez Ewutek, łącznie edytowano 1 raz

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt sie 29, 2008 14:50

he,he... chyba nie zdążyłaś przeczytać, bo osobiste to o Twoich córach było, na wszelki wypadek już zmieniłam na formę bezosobową.:wink:
Co do wychodzenia kotów to wiem, że Twoje "przeciw" nie było wcale radykalne, podobnie jak Aniki.

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Pt sie 29, 2008 15:36

Oż Ty babo złośliwa!!! :lol: Trzeba było się nie przyznawać.
Co do kotów wychodzących to zakładam, że przewertowałaś już ten wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=26742

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 38 gości