Dawno nie pisałam w moim ulubionym wątku
Ale u nas w sumie bez poważniejszych zmian. Kociambry zdrowe i wesołe, brykają i rozwalają dom. Dzisiaj podczas naszej nieobecności urządziły przemeblowanie w pokoju - wyekspediowały swoje legowisko pod inną ścianę, porozwalały kocie zabawki po całej podłodze, skotłowały łóżko i pozrzucały ze stołu papiery...
Malucci już odzyskał humor i werwę i zadziwia mnie nieraz ciekawymi pomysłami. Ostatnio na moich oczach mordował miotełkę z piórek, a potem komisyjnie pożarł fioletowe piórko wyskubane z tej miotełki. Zanim zdążyłam do niego doskoczyć, z pyszczka sterczała już sama końcóweczka piórka. Nawet to zabawnie wyglądało

Tyle tylko, że kiedy rozdziawiłam mu paszczę, oczywiście już nic nie znalazłam... Piórko poszło w przełyk i teraz czekamy czy i jak się objawi
Poza tym pokochał wielką miłością szmaciane myszki, które kiedyś nabyłam drogą kupna

W odróżnieniu od zwykłych myszek, które są doskonałe do ganiania, szmaciane myszki są mięciutkie, nadają się do chwytania w łapki i tulenia do siebie z równoczesnym wylizywaniem ich ogonka... Kocio osiąga wtedy błogostan
Poprawiło się z głaskaniem Malucciego. W ciągu dnia nadal nie życzy sobie być łapany, trzymany na kolanach czy noszony - ale za to w nocy, w łóżku pozwala się czasem pogłaskać po brzuszku, a wczoraj nawet poleżał chwilę na moich kolanach. Łagodnieje czy co?
