Dlaczego pseudohodowle są złe? :-(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 13, 2008 9:34

Jana pisze:fazzy, a czy zastanwiałeś sie kiedyś DLACZEGO kociaki bez rodowodu nie mają tego papierka? Jaki jest powód braku licencji hodowlanej rodziców?


Tak.
Na przykład taka osoba jak ja. Hodowcą nie jestem i jeśli moja kotka będzie miała małe, wtedy kociaki papierka mieć nie będą.
A jaki jest powód braku licencji?
Bo koty i psy to naprawdę moje hobby, a nie interes.

Widzę, że teraz otrzymuję kolejne pytania. Nadal brak konkretnych odpowiedzi na moje...

fazzy

 
Posty: 22
Od: Pon maja 12, 2008 22:11

Post » Wto maja 13, 2008 10:40

fazzy pisze:
Jana pisze:fazzy, a czy zastanwiałeś sie kiedyś DLACZEGO kociaki bez rodowodu nie mają tego papierka? Jaki jest powód braku licencji hodowlanej rodziców?


Tak.
Na przykład taka osoba jak ja. Hodowcą nie jestem i jeśli moja kotka będzie miała małe, wtedy kociaki papierka mieć nie będą.
A jaki jest powód braku licencji?
Bo koty i psy to naprawdę moje hobby, a nie interes.

Widzę, że teraz otrzymuję kolejne pytania. Nadal brak konkretnych odpowiedzi na moje...


Żeby kot dostał licencję hodowlaną, musi spełnić pewne warunki. Na przykład - odpowiedni charakter (to jest sprawdzane na wystawach, nie może być agresywny czy nadmiernie lękliwy). Musi być zdrowy i nie obciążony wadami genetycznymi. Taka głupia sprawa jak załomek na ogonie dyskwalifikuje do dalszego rozmnażania, bo może prowadzić do narodzin kociąt z rozszczepieniem kręgosłupa. Są wady genetyczne niewidoczne "na oko", np. u persów częsta torbielowatość nerek, wady serca u MCO czy geny niosące chorobę spichrzeniową u Norwegów. Koty-nosiciele nie są dopuszczane do rozrodu, przez rzetelnych hodowców oczywiście. Kocięta sprzedawane "na kolanka" to kociaki, które z różnych powodów (np. zdrowotnych czy cech charakteru, ale również fenotypu) nie powinny być dalej rozmnażane, dla dobra zarówno rasy, jak i ewentualnego potomstwa. A takie właśnie koty są podstawą pseudohodowli - o ile w ogóle mowa o rodzicach z rodowodami.
Ponadto prawdziwi hodowcy, przed rozmnożeniem kota, studiują rodowody, linie genetyczne. Pseudohodowcy rozmnażają jak leci, nie patrząc na pokrewieństwo kotów czy ewentualne wady przenoszone na danej linii.

Jeżeli pseudohodowca nie ma rodowodu dla swoich kociąt, to znaczy, że coś jest nie tak, że z jakiegoś powodu nie może go mieć. Bo gdyby mógł, miał by - przecież bardziej by mu się opłacała sprzedaż, prawda?

Jeśli już przywołujesz kwestie handlowe, podaż i popyt - który bazarowy sprzedawca woli handlować podróbami niż dobrym jakościowo towarem, na którym zarobił by dużo więcej?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto maja 13, 2008 10:41

fazzy pisze:Reszta Twojego komentarza nie wymaga reakcji. Jak widać z powyższego przykładu większość tego co piszesz całkowicie nie pokrywa się z moimi doświadczeniami z pierwszej ręki.

Fazzy, a ile tych doświadczeń miałeś? Tych "pierwszoręcznych"?
Na pewno są osoby rozmnażające swoje nierasowe i nierodowodowe koty, które dbają o kociaki.
Problem polega na tym, że wygląda to odwrotnie od tego, co piszesz - to takich ludzi jest niewielu, a większość to zwykli rozmnażacze, któzy nie dbają ani o kotkę ani o kociaki. Eksploatują kotkę, która rodzi nawet kilka razy w roku, a jak już nie może rodzić, to ją wywalają.
W sytuacji, gdy taki pseudohodowca ma kilka kotek i każda rodzi kilka razy w roku, tych kociąt robi siębardzo dużo. Wtedy mozna znacznie zejść z ceny, bo ilość rekompensuje mniejszy zarobek na jedny kociaku. A jeśli dodasz do tego wczesne wypychanie kociąt, marnej jakości karmę albo w ogóle brak karmy (bo jest mleko matki, po co dokarmiać), brak opieki weterynaryjnej - wtedy łątwo zrozumiesz niską cenę.
I uwierz nam - to jest rzeczywistość.
Zgodnie z zasadami nakazywanymi hodowcom kotka nie może rodzić częściej niż raz na chyba półtora roku czy dwa lata (nie pamiętam dokładnie, może ktoś to skoryguje i poda dokładniej dopuszczalny odstęp między kolejnymi kociakami). W tym czasie ta kotka nie rodzi. Nie "zarabia" dla hodowcy, który ją przecież utrzymuje, jeździ z nią na wystawy i pokazy, za które też musi płacić. A potem kotka rodzi. 2 albo 3 kociaki. To rzeczywiście można na tym zarobić, nie ma co :lol:

A zastanawiałeś się nad tym, ile kosztuje krycie?
Dobry hodowca nie kryje kotki jak popadnie. Ojciec dla kociąt jest starannie wybierany. Bo celem hodowli nie jest tylko rozmnażanie, a hodowla właśnie - dążenie do podtrzymywania i rozwijania cech charakterystycznych dla danej rasy. Ulepszanie jej. Eliminowanie cech złych, dyskwalifikujących. Nie chodzi tylko o to, żeby mieć kociaki i na nich zarobić, bo zarobek z tego marny, gdy przestrzega się zasad narzucanych przez Związek czy organizację do której się należy.
Żaden pseudohodowca - nieważne, czy ten "porządniejszy", bo dbający o kociaki czy ten oprawca, nawet gdyby chciał - nie ma możliwości działać w tym kierunku, bo żaden właściciel rodowodowego, wystawianego i utytułowanego kocura nie zgodzi się na krycie kotki bez papierów albo kotki niehodowlanej. Trudno w takim momencie mówić o rozwijaniu i dbaniu o jakość rasy, prawda?
Poza wszystkim - bez rodowodu nie masz pewności odnośnie rzeczywistego pochodzenia zwierzęcia. I choć rodowód nie "powoduje" rasowości to jest jej świadectwem i potwierdzeniem, niezbędnym do tego by na 100% wiedzieć jakiej rasy ma się kota (czy inne zwierzę).

Proszę Cię, przemyśl to, zastanów się, rozważ.
Poczytaj wątki ratowanych kotów i zastanów się jeszcze raz, dlaczego dostajemy piany, gdy widzimy pseudohodowców.
Ja w pewnym sensie rozumiem Twój tok rozumowania, ale kilka lat bytności na forum pokazało mi, że ten tok myślenia nie jest dobry, bo działanie zgodne z nim jest krzywdą dla kotów - tak rasowych (nierozwijanie rasy) jak i tych piwnicznych, które z takim mozołem ratujemy.
Mój pierwszy kot też jest z pseudohodowli. Też takiej porządniejszej. Ale po tym, co widziałam i co czytałam tutaj - wiem, że to są pojedyncze przypadki. I wiem, że nigdy już nie kupiłabym kota z takiego miejsca, choćby najlepszego.

Co do Twoich pytań - nie widzę konkretnych pytań, wiec trudno mi na nie odpowiedzieć. Widzę raczej Twoje przemyślenia, z którymi można podjąć dyskusję, co zresztą czynimy :wink: ale pytań nie widzę :wink:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto maja 13, 2008 10:47

fazzy pisze:PumaIM, widzisz z wnioskami jest tak jak z d...pą... każdy może mieć swoje i jedyna co moge na ten temat powiedzieć to fakt że moje wnioski nie koniecznie muszą pokrywać się z Twoimi.


To zupełnie jak z językiem zdaje mi się.

fazzy pisze:Widzisz... problem w tym że ten "pseudo-hodowca" wcale nie musi obcinać kosztów. Ciekaw jestem skąd wzięła się ta opinia.
Według mnie jest to bzdura nie pokryta żadnymi faktami ani dowodami.


Opinie nie biorą się z powietrza, ani z wody, ani z żadnego innego żywiołu. Jeśli panuje powszechna opinia, że mercedesy to samochody dobre, to nie dlatego, że wywróżyła tak baba na rozstajach i północy i przy pełni księżca. Podobnie jest z opinią na temat pseudo-hodowli. Nie możesz pisać, że nie jest poparta "żadnymi faktami i dowodami" bo sporo tychże zostało przytoczonych tutaj, wiele innych można znaleźć w innych wątkach. Jesteśmy tutaj - jak ktoś był łaskaw napisać wcześniej - wsycy w czambuł kotolubni - mamy koty, zajmujemy się kotami i znamy się na kotach. A skoro się znamy, to mamy na ich temat konkretną wiedzę. 99% to wcale nie hodowcy, tylko prywatni właściciele tych wspaniałych zwierząt.

Piszesz o poczynaniach "pseudo-hodowców" uogólniając i wrzucając wszystkich do jednego worka.


Ty podobnie piszesz o poczynaniach hodowców, więc w kwestii merytorycznej niczym się Twoje argumenty nie różnią. Z kotami z pseudo-hodowli wcale nie jest tak, jak z motocyklistami, podobne są raczej gołębiom z Glasgow. Nie można powiedzieć, że wszystkie te biedne ptaki są chore i zwyrodniałe, nie zdarzają się też "normalne osobniki", ale każdy, kto był w Glasgow i widział tamtejsze gołębie wie, że to raczej rzadkość. Dlatego właśnie niekoniecznie chodzi o to,

Niestety złe wiadomości roznoszą się szybciej niż dobre, dlatego tak głośno się o nich mówi.


być może też tak, że - jakkolwiek nie chcesz się przychylić do tego zdania, w 9 przypadkach na 10 jest tak, jak tu napisano, koty są rozmnażane w takich, a nie innych warunkach i sprzedawane w takim, a nie innym stanie. Wtedy to nie jest "ewidentne uogólnianie", tylko rzeczywistość. To, że w Twoim wypadku bylo inaczej, nie oznacza, że takie "szczęście" spotyka wszystkich, którzy dali się pseudo-hodowcom naciąć na rasowe-bez-papierów-bo-taniej.
Tak więc póki co, wszystkie zarzuty do "pseudo-hodowców" nie pokrywają się z rzeczywistością i są pustymi zarzutami bazującymi na odosobnionych przypadkach.


Tak więc, póki co, nasze zarzuty są jak najbardziej na miejscu, Twoja obrona wydaje mi się być słaba i chwiejna i oparta na jednym przypadku, z którego wyprowadzasz regułę (a tak nie lubisz uogólnień!). Jak widać z poprzednich stron wątku (a jest ich kilka :wink: ) większość Twoich doświadczeń, o których piszesz z taką pasją, procentowo należy do mniejszości. Inne też były z pierwszej ręki. Mam nadzieję, że ręka ręce równa.

A tak już na sam koniec - być może to nie fair, ale Twoje pełne jadu ataki na hodowców przywodzą mi tylko jedno na myśl - może sam jako pseudo-hodowca jesteś toczony przez zawiść i obrzydliwe kompleksy, hm?
ObrazekObrazekObrazek

Zirael

 
Posty: 1490
Od: Pt kwi 18, 2008 21:29
Lokalizacja: Łódź/St Andrews

Post » Wto maja 13, 2008 11:06

Zirael pisze:Ty podobnie piszesz o poczynaniach hodowców, więc w kwestii merytorycznej niczym się Twoje argumenty nie różnią. Z kotami z pseudo-hodowli wcale nie jest tak, jak z motocyklistami, podobne są raczej gołębiom z Glasgow. Nie można powiedzieć, że wszystkie te biedne ptaki są chore i zwyrodniałe, nie zdarzają się też "normalne osobniki", ale każdy, kto był w Glasgow i widział tamtejsze gołębie wie, że to raczej rzadkość. Dlatego właśnie niekoniecznie chodzi o to,


A, no tak... przepraszam, ja już tak pisać nie mogę.... bo stawiam kontrargument, a to ewidentnie po prostu nie wygodne.

Tak więc, póki co, nasze zarzuty są jak najbardziej na miejscu, Twoja obrona wydaje mi się być słaba i chwiejna i oparta na jednym przypadku, z którego wyprowadzasz regułę (a tak nie lubisz uogólnień!). Jak widać z poprzednich stron wątku (a jest ich kilka :wink: ) większość Twoich doświadczeń, o których piszesz z taką pasją, procentowo należy do mniejszości. Inne też były z pierwszej ręki. Mam nadzieję, że ręka ręce równa.


Na jednym przypadku...? 3 wilczury, jeden kaukaz i 2 persy.... oczywiście skąd mógłbyś wiedzieć...

A tak już na sam koniec - być może to nie fair, ale Twoje pełne jadu ataki na hodowców przywodzą mi tylko jedno na myśl - może sam jako pseudo-hodowca jesteś toczony przez zawiść i obrzydliwe kompleksy, hm?


Mała czcionka co miała na celu...? Przygryźć, a może nie zobaczę?
Ile Ty masz lat człowieku?
Nie znasz mnie, nie masz pojęcia kim jestem, a już szufladkujesz mnie do grona "pseudo-chodowców" bo nie podzielam Twojego punktu widzenia.
Żałosna linia obrony...
Jedyny czas kiedy miałem więcej niż jedno małe w tym samym czasie, to kiedy mając 9 lat miałem 2 chomiki, a potem "nie wiadomo skąd" pojawiło się 8 innych małych... ale dziękuję za to... przynajmniej na początku widać czyje wypowiedzi należy w przyszłości ignorować.

fazzy

 
Posty: 22
Od: Pon maja 12, 2008 22:11

Post » Wto maja 13, 2008 11:21

fazzy, przeczytałeś to, co napisałam?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto maja 13, 2008 11:58

Owszem, przeczytałem. Odpowiedziałem tylko na jedną wiadomość, bo jakoś nie widzi mi się robić tutaj za "chłopca do bicia" tylko dlatego że mam inny punkt widzenia.

Nie wiem co miałbym Ci odpisać jako że jest to pewien punkt widzenia, z którym niekoniecznie muszę się zgadzać.
Jeżeli pseudohodowca nie ma rodowodu dla swoich kociąt, to znaczy, że coś jest nie tak, że z jakiegoś powodu nie może go mieć.

Owszem. Może nie ma czasu albo ochoty jeździć na wystawy? A co za tym idzie, już nie dostanie licencji hodowlanej. Co ciekawe moją kaukazicę kupiłem właśnie od takiej kobiety. Kiedyś prowadziła hodowlę i szczeniaki wydawała z rodowodami, ale z czasem przestała się w to "bawić". Czy to oznacza że mój szczeniak jest gorszy? :) I don't think so :)

Możliwe, że są pseudo-hodowcy którzy popełniają szereg błędów, takich jak rozmnażanie zwierząt z wadami, czy też nie patrząc na linię pokrewieństwa. Ale czy jest możliwe, że są pseudo-hodowcy którzy takich błędów nie popełniają?

Sam znam licencjonowanego hodowcę który chciał mi sprzedać kota który miał 8 tygodni... a kiedy zapytałem czy kot nie powinien mieć więcej, to otrzymałem odpowiedź, że on sprzedaje psy i koty które mają 8-9 tygodni i jakoś problemów nie ma. Więc jeśli nie chcę to ok, nawet odda mi zaliczkę bo i tak go w przeciągu tygodnia sprzeda.

Po takim doświadczeniu powinienem zaszufladkować hodowców... ale nie, jakoś tego nie robię, bo znam innego hodowcę. Tutaj nawet mogę wymienić nazwisko. Pani Bachurzewska która ma hodowlę psów pewnej rasy. Większego oddania zwierzakom dawno nie widziałem.

Co to wszystko oznacza? Oznacza to że są ludzie i ludziska, zarówno po stronie pseudo-hodowców jak i zarejestrowanych hodowców, a tak naprawdę największy problem to raczej nie oni, tylko ludzie którzy uważają, że zwierzęta to zabawka...

Jeśli już przywołujesz kwestie handlowe, podaż i popyt - który bazarowy sprzedawca woli handlować podróbami niż dobrym jakościowo towarem, na którym zarobił by dużo więcej?


Ups... śliski grunt. Większość sprzedawców woli handlować towarem podróbą, lub niskiej jakości niż towarem premium z racji obrotu i nie chodzi tutaj defacto o jakość tylko o cenę. Na towarze premium zarobisz więcej jednostkowo... jednak tych jednostek będzie siłą rzeczy o wiele mniej... Dlatego mamy od pyty sklepów-supermarketów i bazarów, a na przykład Armaniego tylko jeden...

fazzy

 
Posty: 22
Od: Pon maja 12, 2008 22:11

Post » Wto maja 13, 2008 12:08

fazzy, jeżeli kot nie ma licencji hodowlanej, bo pseudohodowcy nie chce się jeździć na wystawy - to jest to bzdura. Do licencji wystarczy tylko kilka wystaw, potem można już sobie darować. Co więcej, nie każdy związek w ogóle wymaga wystaw! Ale kot zawsze musi być rzetelnie oceniony, zeby został dopuszczony do rozrodu.

fazy pisze:Cytat:
Jeśli już przywołujesz kwestie handlowe, podaż i popyt - który bazarowy sprzedawca woli handlować podróbami niż dobrym jakościowo towarem, na którym zarobił by dużo więcej?


Ups... śliski grunt. Większość sprzedawców woli handlować towarem podróbą, lub niskiej jakości niż towarem premium z racji obrotu i nie chodzi tutaj defacto o jakość tylko o cenę. Na towarze premium zarobisz więcej jednostkowo... jednak tych jednostek będzie siłą rzeczy o wiele mniej... Dlatego mamy od pyty sklepów-supermarketów i bazarów, a na przykład Armaniego tylko jeden...


Czyli - albo się trzeba "narobić" przy obrocie - czyli kotka rodzi ile może, a jak nie może, to sie ją wywala, albo... :wink:

A Ty wolisz bazarową podróbkę od markowej rzeczy? Abstrahując od ceny.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto maja 13, 2008 12:31

Jana pisze:fazzy, jeżeli kot nie ma licencji hodowlanej, bo pseudohodowcy nie chce się jeździć na wystawy - to jest to bzdura. Do licencji wystarczy tylko kilka wystaw, potem można już sobie darować. Co więcej, nie każdy związek w ogóle wymaga wystaw! Ale kot zawsze musi być rzetelnie oceniony, zeby został dopuszczony do rozrodu.


To ciekawe, bo z informacji które mam to wystarczy jedna wystawa na której kotka otrzyma ocenę doskonałą wystarcza na dwuletnią licencję, a dwie wystawy dają prawo do dożywotniej licencji. W przypadku kocurów jest to bodajże troszkę inaczej.

Nie wiem który związek nic nie wymaga. Może dlatego, że nie jestem hodowcą i się tym nie przejmuję.

Czyli - albo się trzeba "narobić" przy obrocie - czyli kotka rodzi ile może, a jak nie może, to sie ją wywala, albo... :wink:

A Ty wolisz bazarową podróbkę od markowej rzeczy? Abstrahując od ceny.


To jest Twoja interpretacja, nie moja. Ja opisałem Ci jak działa rynek. Nie tylko koci...
W przypadku podróbek bazarowych, wszelkie metki i napisy podrabiają "rodowód" wyrobu. Kot bez rodowodu nie może być porównany do podróbki, bo nigdzie nie ma papierka który twierdzi, że dany kot ma rodowód.

fazzy

 
Posty: 22
Od: Pon maja 12, 2008 22:11

Post » Wto maja 13, 2008 12:52

Nie odpowiedziałeś na moje pytanie...

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto maja 13, 2008 12:59

Jana pisze:Nie odpowiedziałeś na moje pytanie...


Już spieszę z odpowiedzią.

Podróbek nie kupuję w ogóle.

fazzy

 
Posty: 22
Od: Pon maja 12, 2008 22:11

Post » Wto maja 13, 2008 13:11

fazzy pisze:To jest Twoja interpretacja, nie moja. Ja opisałem Ci jak działa rynek. Nie tylko koci...

No właśnie tak działa - dużo tanich podróbki (zgadnij czemu tanich) i znacznie mniej drogich oryginałów (zgadnij czemu są drogie) :wink:

fazzy pisze:W przypadku podróbek bazarowych, wszelkie metki i napisy podrabiają "rodowód" wyrobu. Kot bez rodowodu nie może być porównany do podróbki, bo nigdzie nie ma papierka który twierdzi, że dany kot ma rodowód.

Kot metki siłą rzeczy nie ma.
Ale za to wyglądem aspiruje do danej rasy.
A czy jest rzeczywiście danej rasy - na to potwierdzenia nie ma.

fazzy pisze:Owszem, przeczytałem. Odpowiedziałem tylko na jedną wiadomość, bo jakoś nie widzi mi się robić tutaj za "chłopca do bicia" tylko dlatego że mam inny punkt widzenia.

I dziwnym trafem wybrałeś odpowiedź napisaną bardziej napastliwie niż pozostałe. A te podejmujące z Tobą dyskusję, nienapastliwe, usiłujące przedstawić Ci inny wymiar tego o czym piszesz ominąłeś, żeby nie robić z siebie chłopca do bicia? 8O A gdzie to bicie było? :wink:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto maja 13, 2008 13:35

galla pisze:Zgodnie z zasadami nakazywanymi hodowcom kotka nie może rodzić częściej niż raz na chyba półtora roku czy dwa lata (nie pamiętam dokładnie, może ktoś to skoryguje i poda dokładniej dopuszczalny odstęp między kolejnymi kociakami). W tym czasie ta kotka nie rodzi. Nie "zarabia" dla hodowcy, który ją przecież utrzymuje, jeździ z nią na wystawy i pokazy, za które też musi płacić. A potem kotka rodzi. 2 albo 3 kociaki. To rzeczywiście można na tym zarobić, nie ma co :lol:
Kotka może rodzić 3 razy w ciągu dwóch lat, takie są wymogi w moim związku.
Moja kotka rodziła 29 czerwca zeszłego roku. Jedno kocię, z komplikacjami, konieczna była pomoc weterynarza. Po tych przejściach nie umiałam się z małą rozstać za żadną cenę.

galla pisze:A zastanawiałeś się nad tym, ile kosztuje krycie?
Dobry hodowca nie kryje kotki jak popadnie. Ojciec dla kociąt jest starannie wybierany. Bo celem hodowli nie jest tylko rozmnażanie, a hodowla właśnie - dążenie do podtrzymywania i rozwijania cech charakterystycznych dla danej rasy. Ulepszanie jej. Eliminowanie cech złych, dyskwalifikujących. Nie chodzi tylko o to, żeby mieć kociaki i na nich zarobić, bo zarobek z tego marny, gdy przestrzega się zasad narzucanych przez Związek czy organizację do której się należy.
Na krycie kotki jeździłam w sumie niedaleko, kilkadziesiąt kilometrów. Za krycie oczywiście się płaci. Biorąc pod uwagę to i mój wpis wyżej - ile zarobiłam na hodowli? :twisted:

Za jakiś czas będę jechać kilkaset km. A są tacy, co jadą dalej, bo w Polsce nie ma odpowiedniego kocura dla danej kotki.

I jeżdżę na wystawy, co sporo kosztuje - nie po licencję, ale po opinie i oceny sędziów, żeby się upewnić, że dobrze wybrałam kotki do hodowli.
To hobby, nawet jeśli na pojedynczym kociaku coś się zarobi, to koszty rzetelnego prowadzenia hodowli to zjadają i wygryzają dziurę w kieszeni :roll:


Oczywiście jako hodowca-krwiopijca jestem przeciwko pseudohodowlom i rozmnażaniu nierasowych zwierząt 8)
Obrazek "Mój dom murem podzielony..."

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30717
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Wto maja 13, 2008 15:45

fazzy pisze:
Jana pisze:Nie odpowiedziałeś na moje pytanie...


Już spieszę z odpowiedzią.

Podróbek nie kupuję w ogóle.


Ależ kupiłeś. Kota z pseudohodowli.

Nie stać Cię było na rasowego?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto maja 13, 2008 15:47

A ja zadam takie pytanie osobom chcącym rozmnażać swoje kotki bez rodowodu:
Jaką macie pewność, że pokryjecie kocurem niespokrewnionym z kotką? A co będzie, jeśli kociaki urodzą się z poważnymi wadami genetycznymi?
Obrazek

Ola M.

 
Posty: 125
Od: Wto lis 04, 2003 16:45
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], puszatek i 683 gości