Chyba już mniej więcej wiem skąd się biorą teraz pawie, przynajmniej te ostatnie. Zaobserwowałam, że gdy Nuśka oprotestuje miskę i uzna, że w danym dniu nie ma ochoty na jedzenie, to nie tknie. Nawet gdy tym samym zajadała się dzień wcześniej z ogromnym apetytem. Ona tak ma, czasem jej się odwidzi jedzenie, obrazi się i nie będzie jadła.

Nie jestem jej w stanie też podawać co 2 godziny jedzenia na zasadzie często a mało, bo jak ona nie ma ochoty na jedzenie to zostaje mi wciskanie na siłe do pysia... co się wiąże dla niej z ogromnym stresem. Faktycznie, gdy dłuuuugo nic nie je - wtedy pojawiają się pawie... Wydumaliśmy z doktorem, że po 3 tygodniach wymiotowania ma podrażniony żołądek - nieżyt żołądka. Gdy kot nie je kilka godzin to następuje wzmożone wydzielanie kwasu żołądkowego, który podrażnia żołądek i to powoduje pawie ślinowe.
Gdy Nuśka ma apetyt, ochotę na jedzenie i sama podjada sobie często to pawi nie ma. Tak to teraz wygląda i w zasadzie jest uzależnione od tego czy często je. Od niedzieli je intestinal, bo akurat naszła ją ochota. Wcześniej jadła gerberki z mięskiem, ale w czwartek to oprotestowała i wyrzucałam kolejne porcje nietkniętego jedzenia
Przypomne, że Nuśka to kot wybredny, grymaszący i potrafiący nie jeść pare dni, jeśli jej coś nie pasuje, albo gdy obrazi się na miskę
Wróciłam do podawania jej alugastrinu, by zmniejszyć wydzielanie kwasu żołądkowego. Przyspieszy to odbudowę ściany żołądka.
Od niedzieli pawi nie ma. Nuśka w pełnym relaksie, zadowolona, futro piękne, błyszczące, w ogóle nie lecą z niej kłaki.

Popija mleczko raz na jakiś czas pół na pół z wodą i odrobiną convalescence (doktor mówił, że mleko też dobrze działa na żołądek). Kupa wzorowa, twarda i pachnąca tak jak powinna

Feliway poszedł na półkę czekać na gorsze czasy, bo nie widzę sensu go teraz używać. Kot jest zrelaksowany i niczego się nie boi.
