anulka111 pisze:iceangel pisze:ale kto umarł i uczynił miau sędzią i katem? kto ma uprawnienia do ustalania niezbędnego metrażu? I dlaczego w całej tej dyskusji to metraż jest najważniejszy, kiedy są jeszcze takie czynniki jak: ilość pieniędzy na kota, ilość wolnego czasu opiekuna, jakość opieki, jakość opieki weterynaryjnej itd.
Podaję Ci przykład ,a Ty zamiast odpowiadać piszesz o miau. Dla niektorych pewnie lepiej by było ,żeby tej dyskusji nie było wcale, tylko kotów żal. Liczba kotów , metraż i jakość opieki łaczą się ze sobą.
A ja się jednak uprę, że sucha liczba (kilkadziesiąt) lub "nadliczba" w stosunku do metrażu to nie jest sam w sobie wyznacznik zbieractwa
Nawet kogoś o dobrych chęciach może przerosnąć prawidłowa pielęgnacja, utrzymanie, opieka medyczna i żywienie przykładowo sześciu czy ośmiu kotów. Osoba niedostatecznie uważna przeoczy w tak licznym towarzystwie chorobę, brak apetytu etc. i już dobrą opiekę diabli biorą.
ALE
Da się ogarnąć również wielokocie stado, pod warunkiem zachowania zdrowego rozsądku. Znam osobę, która w domu (jednorodzinnym, ale wcale nie gigantycznym) ma w porywach do 30, nawet 35 kotów. Osoba ta przyjmuje takie ilości zwierząt wyłącznie dlatego, że schronisko w tym mieście jest dla kotów umieralnią. Wszystkie koty są pod opieką weta, są szczepione i odrobaczane, w razie potrzeby leczone, dobrze żywione, a tymczasy wydawane do domów, które przeszły procedurę. To nie jest dom idealny, opiekunka nie zawsze ma czas na dość głasków dla wszystkich, ale jest to dom (zarówno stały, jak i tymczasowy) w moim odczuciu bardzo dobry. Wcale nie opierający się na zbieractwie.
A dużo zwierząt i mało metrażu sama też przerobiłam. 42 mkw: 7 kotów + 7 psów. Fakt, nie z własnego wyboru, bo tymczasowana suka się w ramach niespodzianki oszczeniła
Myślę, że w definicji zbieractwa mieści się przede wszystkim nieogarnianie zwierząt w domu, nie ich liczba. Oraz rzecz jasna motyw, bo kolekcjoner przygarnia kolejne koty dla własnej satysfakcji, a klasyczny przekocony DT - z powodu stanu wyższej konieczności, konieczności dla dobra kotów.
nighthawk pisze:Natomiast ustalanie norm w rodzaju kotometra kwadratowego stanowiącego wskaźnik dobrostanu zatrąca o bolszewickie metody, trzeba by mieć jakiego Berię na podorędziu, który utworzy lotne brygady kontrolerów:(
Kotometr kwadratowy - bosski tekst
nighthawk pisze:Tym bardziej należy rozróżniać kategorie osobników wrzucanych do jednego wora, poczytalnym nie dorabiać łatki psychicznych, za to pociągać ich do odpowiedzialności, jeśli rzeczywiście robią krzywdę zwierzętom, a tych, którzy prowadzą rzeczywiste mini schroniska i panują nad nimi, zostawić w spokoju, przynajmniej w tym wątku, bo nie spełniają kryteriów zbieracza.
I pod tym się całkowicie podpisuję
Przede wszystkim pod tym panowaniem.
Zofia&Sasza pisze:Co do ustalenia sztywnych norm dla warunków w jakich utrzymywane są zwierzęta towarzyszące - nadal będę twierdzić, że są konieczne i powinny zostać ustalone i wprowadzone w życie. Takie normy funkcjonują przecież w stosunku do zwierząt gospodarskich i nic strasznego się nie dzieje. Podkreślam jednocześnie, że nigdy nie twierdziłam, że takie normy mają ustalać forumowicze! Przeciwnie - pisałam, że powinni je wyznaczyć lekarze weterynarii, specjaliści od behawioru itp., być może we współpracy z przedstawicielami organizacji prozwierzęcych.
A ten pomysł akurat mnie odrobinę niepokoi




