Ktos mi lał od czasu do czasu na łóżko,
a że zbiegało sie to najczęsciej z małą zawartościa żwirku w kuwecie
uznałam, że musze lepiej pilnowac, aby żwirku było wystarczająco dużo.
Niestety od kilku dni codziennie nowa kałuża na kołdrze ( kołdra do wyrzucenia, no chyba ze sie da wyczyscic chemicznie)
Podejrzenia padały na Rysia, dzisiaj złapałam jak kończył sikanko na kołdrze ( wczoraj zmieniana pościel

)
Na jutro ma umówioną wizyte u veta, pobierzemy krew i przy okazji bedzie miał udrażniany kanalik łzowy, bo oczko mu strasznie zalewa. Meczy się biedak okrutnie.
Z tego co czytałam zabieg nie zawsze eliminuje ten problem, kanalik zarasta znowu.... ale trudno, niechby przynajmniej pare miesięcy miał komfort nie lejącego się oczka.
I tak się teraz martwie czy nerki w porządku i czy z krwi to będzie wiadomo czy trezba bedzie jeszcze sioo łapać? On ma dopiero 3 lata.