Przepraszam, że jeszcze zboczę z tematu, ale chcę koniecznie podkreślić wyjątkowość persiastych.
Wczoraj byli u mnie moi teściowie. Dotąd do kotów nie mieli absolutnie żadnego stosunku. Jednak, gdy napatoczył się Mirmiłek (pers nad persy

), rzecz cała uległa diametralnej odmianie. Teściowie dostrzegli wszystko: urodę Cześka, przytulactwo Jożika i wreszcie... samego Mirmisia. Najpierw zadziwienie - co z tym pyszczkiem?? To tak ma być??? Czemu tak?? A potem: ty jesteś najsłodszy, najukochańszy, najrozkoszniejszy miś! Maleństwo kochane, niuniuniuś rozkoszny! Jaki masz słodki nosio!
Zabawa z Mirmisiem trwała przez całą wizytę, przytulanie, mizianie, wreszcie... "A dużo utrzymanie takiego kota kosztuje?, a co on je? a suche powinien, czy tylko mokre? i do kuwetki robi? i porządnicki jest? a fajnie byłoby mieć takiego... teraz to nasze mieszkanie takie puste, smutne, a u was tak wesoło..., a może ja bym ze wsi skądś przywiozła takiego zwykłego..."
Persy są cudem i czynią cuda. Tylko jak każdy skarb, każda perła, brylant, każdy cenny kruszec mają swe piękno ukryte przed oczami tłumu. Ci, którzy je dostrzegą mogą czuć się wybrańcami.

Prawdziwe piękno nie rzuca się w oczy. Wymaga starań tych, którym zależy na jego dostrzeżeniu
