Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Agnieszka Marczak pisze:KOTIKO!Jest Domek???
alessandra pisze:Agnieszka Marczak pisze:KOTIKO!Jest Domek???
W domu zwierzaki były od zawsze i zwykle właśnie znajdki biedne, wychudzone, pokaleczone - zawsze "coś" się przyplątało i zostawało.
Początkowo były to psy, jednak chorobę i śmierć ostatniego najwspanialszego - Nera przeżyliśmy tak bardzo, że przez ponad dwa lata czworonoga żadnego nie byliśmy w stanie wziąć. Po jakimś czasie poczliśmy, że jakoś pusto, ale i wtedy nie myślałam o psie .
Rudy wampirek siedział na chodniku i darł się wniebogłosy, nie mogłam go ominąć. Ważył 24 dag, wykarmiłam go strzykawką (bo smoczki były za duże) i mlekiem dla niemowląt. Ledwo się udało.
Rodzina (ze mną włącznie) zakochała się w kotach.
Wampirek jest wielkim przekarmionym wykastrowanym kocurkiem, ale z charakteru jest dziwnie delikatny, wrażliwy, nieśmiały. Gdy odwiedza nas koteczka sąsiadki (2 razy mniejsza) i fuknie na Wampirka, ten momentalnie zwiewa.
Nieszczęście polega na tym, że Wampirek uznał mnie za swoją kochaną panią, a resztę rodziny ledwie toleruje. Tylko ze mną biegnie się przywitać, tylko o moje nogi się ociera, tylko pod moją ręką mruczy. A moje biedne dziecko wdzięczy się do kocura, drapie za uszkami, kąseczki podsuwa, a rudu niewdzięcznik nic. Pogłaskać się da, owszem, ale za chwilę tyłkiem się do niego odwraca aż mi nieraz wstyd za niego. Nieprzekupny taki. Toteż chcę, żeby i syn miał kota na swoje kolana. A reszta rodziny też ma po dwie ręce do głaskania i kotu krzywdy nie zrobi.
Co jeszcze?
Serdecznie zapraszam w celu weryfikacji podanych danych jak również w celu towarzyskim.
ZAZDROSCIMY DOMKU!!!kotika pisze:Chciałam podziękować tym wszystkim, którzy wspierali mnie w szukaniu domu dla Dominiki i tym wszystkim, którzy współnie ze mną cieszą się, że koteczka ma zapewnioną przyszłość.![]()
Do Jaaany przekonał mnie taki tekst (Jaaana zgodziła się na publikację).
W domu zwierzaki były od zawsze i zwykle właśnie znajdki biedne, wychudzone, pokaleczone - zawsze "coś" się przyplątało i zostawało.
Początkowo były to psy, jednak chorobę i śmierć ostatniego najwspanialszego - Nera przeżyliśmy tak bardzo, że przez ponad dwa lata czworonoga żadnego nie byliśmy w stanie wziąć. Po jakimś czasie poczliśmy, że jakoś pusto, ale i wtedy nie myślałam o psie .
Rudy wampirek siedział na chodniku i darł się wniebogłosy, nie mogłam go ominąć. Ważył 24 dag, wykarmiłam go strzykawką (bo smoczki były za duże) i mlekiem dla niemowląt. Ledwo się udało.
Rodzina (ze mną włącznie) zakochała się w kotach.
Wampirek jest wielkim przekarmionym wykastrowanym kocurkiem, ale z charakteru jest dziwnie delikatny, wrażliwy, nieśmiały. Gdy odwiedza nas koteczka sąsiadki (2 razy mniejsza) i fuknie na Wampirka, ten momentalnie zwiewa.
Nieszczęście polega na tym, że Wampirek uznał mnie za swoją kochaną panią, a resztę rodziny ledwie toleruje. Tylko ze mną biegnie się przywitać, tylko o moje nogi się ociera, tylko pod moją ręką mruczy. A moje biedne dziecko wdzięczy się do kocura, drapie za uszkami, kąseczki podsuwa, a rudu niewdzięcznik nic. Pogłaskać się da, owszem, ale za chwilę tyłkiem się do niego odwraca aż mi nieraz wstyd za niego. Nieprzekupny taki. Toteż chcę, żeby i syn miał kota na swoje kolana. A reszta rodziny też ma po dwie ręce do głaskania i kotu krzywdy nie zrobi.
Co jeszcze?
Serdecznie zapraszam w celu weryfikacji podanych danych jak również w celu towarzyskim.
Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, Tundra i 116 gości