Witam wszystkich bardzo serdecznie.
No i mnie - kociarza - dopadło sprowadzenie szczeniaka do domu. Nowy lokator to ośmiotygodniowy mopsik. W domu mieszkały już siedmioletnia kotka i trzyletni kocurek.
Pierwsze spotkanie; Koty patrząc to na siebie, to na małego potworka, to na mnie; miały w oczach wyraźne pytanie: Co to do cholery jest? I co to robi w naszym domu? Kocurek się wyraźnie boi, stroszy i ucieka pod łóżko lub na szafę. Kotka ze stoickim spokojem czmycha, raczej dając do zrozumienia, że jej to "coś" nie interesuje i nie ma zamiaru z powodu tego "czegoś" zmieniać swoich przyzwyczajeń i do cholery dajcie mi w końcu jeść, bo przecież dziś oprócz śniadania obiadu i kolacji jeszcze nic nie zjadłam

Dziś drugi dzień.
Koty trochę syczą i fukają, gdy mopsik się do nich zbliża, ale to najwyraźniej mądre dziecko, bo nie podchodzi za blisko

Koty są na nas wyraźnie obrażone. Nie było porannego tupania po brzuchu, nie było budzenia pyszczkiem w twarz. Siedzą na wysokościach i raczej unikają kontaktu z "obcym".
Cieszę się, że obywa się bez agresji i nadzieje mam na (za jakiś czas) przyjaźń i akceptację.