Brak mnie tu może tylko świadczyć o tym, że padłam. Psychicznie padłam. Dziś odebrałam Santiego juz nie z rąk osoby co go adoptowała, a sąsiadki co go adoptować chciała. No cóż niektóre osoby myśla, że kot to przedmiot i tak se go mozna przekazywać. Jednak nie to było przyczyna, że kota nie dostała. Kobieta chciała zrobić cos dla siebie, dla syna - nie dla kota. Szkoda gadać. Obecnie Santi ma się świetnie przynajmniej się najadł i bryka ze swoim rodzeństwem.
Wczoraj byłam z wizyta u mojej ubiegłorocznej Milki - siostry Kropki i Noska. Ma się dobrze, mam nawet fotki, które jutro może uda mi się powklejać /aparat mi się rozładował/. Niestety na miseczce widziałam tylko markietowe żarcie i pewnie dlatego Milka rózni się od moich footer

Po co się ludziom to wszystko gada, jak i tak robią co chcą

, nawet swojemu ukochanemu zwierzakowi.
No i mam zgryza, bo siostra pani od Milki chce kociaka. Ja wiem, że będzie miał u niej nieźle, ale czy bardzo dobrze - a przecież na takich domkach mi zależy
Następna wiadomość to taka, że niestety Athena złapana z budynku Węglosanu jest dzikuską. Bardzo ja stersuje obecność człowieka. Chowa się w dziurę i trzeba ja wyciagać siłą. Wczoraj i tak już było troszeczke lepiej, bo zaczęła mruczeć na kolanach, ale dziś jak do niej przyszłam znowu siedziała pod wanną. Muszę ją jak najszybciej zaszczepić i do maluchów dołączyć - może się zintegruje

. Pozytywne jest to, że apetyt jej dopisuje i z misek wszystko znika jak mnie nie ma. W łazience tez widać jej obecność, bo bawi się wszystkim co jej w łapki wpadnie

Oprócz tego wszystkiego jest śliczna - chyba będzie z nioej druga Amanda - tzn. wielka baba
