po wielu miesiącach rozmyślań i po odczekaniu półrocznej kwarantanny, postanowiłam przenieść swoje centrum życiowe do Edinburgha w Szkocji. nawet przez myśl mi nie przeszło, aby zostawić koty w Polsce, musiałam zatem zorganizować transport. szczęśliwym zbiegiem okoliczności w połowie stycznia mój kolega jechał do Szkocji, omówiliśmy zatem szczegóły przeprawy.
najpierw 15 godzin autostradą przez Niemcy,Belgię, Holandię i Francji- koty w transporterach jechały niespełna godzinę. ich płacz i napieranie noskami na kratki od transporterów były nie do wytrzymania. zaprzęgłam je zatem w szelki, a smycze przywiązałam do zagłówka przy tylnym siedzeniu. miały zatem do dyspozycji 1/2 tylnego siedzenia (drugą zajmowałam ja) oraz cały tył samochodu, zapakowany rzeczami, które zabierałam ze sobą. później 2 godziny na promie z Dunkierki do Dover- najpierw odprawa. przestraszona tym, co pisano w różnych miejscach o przewozie kotów do Wielkiej Brytanii trochę się tego bałam.. 24 razy przeglądałam kocie paszporty, przeliczałam czas aby wejść na prom pomiędzy 24 a 48 godzin od badania kotów. stres był zupełnie zbyteczny. na francuskiej granicy, pan spisał dane kotów z paszportów, po czym poprosił o pokazanie kotów. najpierw wyniosłam Macieja do odczytania nr czipu, następnie Miszę. pan nawet nie pofatygował się, aby sprawdzić, czy w samochodzie są inne zwierzęta.. następna była kontrola brytyjska. myślałam, że tutaj dokładnie nas przejrzą, w końcu to na ich terytorium przewożę kocury. pan celnik nawet nie chciał obejrzeć kocich papierów, powiedział tylko "nice cats" i kazał jechać. na pokładzie promu trzeba było zostawić koty w samochodzie- zamknęłam je ku ich niezadowoleniu w transporterach. koty chyba spokojnie spały przez ten czas. na końcu 8 godzin wzdłuż Anglii i dotarliśmy do celu.
aktualnie koty aklimatyzują się w mieszkanku. Maciuś dużo śpi, Misza swoim zwyczajem biega jak szalony, wciskając się w przeróżne przestrzenie, odkrywając niewidoczne ludzkim okiem szpary i wspinając się na najwyższe półki. to na razie tyle u nas

w załączeniu zdjęcia z podróży.

