uratowany bury Morrigan!!! Szylkretka szuka domu!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 11, 2005 9:57

do jasnej cholery- w mieszkaniu gdzie bylby Morrigan przez te 3 mies. mieszkam tylko ja, tata, mama i pies (ktoremu koty nie przeszkadzaja) tata sie zgodzil, mama wie o tym co sie dzieje, a poniewaz kocha zwierzeta i jest osoba odpowiedzialna, mimo ze kota zagwarantowalam wczesniej, wiem ze go zaakceptuje i bedzie o niego dbac. co do 'rodziny' mowie tylko, ze wszyscy wyrazali sie pozytywnie o pomysle, bo wiedza jak kocham zwierzeta, a temat kota byl poruszany juz pol roku temu.

axela

 
Posty: 211
Od: Nie kwi 03, 2005 21:26
Lokalizacja: kuopio, fi.

Post » Śro maja 11, 2005 9:59

axela pisze:tak... oby wszytsko mialo happy-end :( :cry:


np. ta twoja wypowiedz nie napawa mnie optymizmem. jak już Chiara pisała przecież to już haapy end ze kot po właściwej stronie schroniska. widać ze ty sama nie wiesz czy sprawa zakonczy sie szczesliiwie czyli czy mama zgodzi sie na 100% na kota. to skoro ty sama nie wiesz to ytm bardziej my i postaw sie w naszej sytuacji.
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10320
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Śro maja 11, 2005 10:01

dlatego, ze wiem ze mama sie zgodzi... nigdy nie bralam zadnego zwierzecia, aby go oddawac, NIGDY nie oddalam zadnego zwierzecia

axela

 
Posty: 211
Od: Nie kwi 03, 2005 21:26
Lokalizacja: kuopio, fi.

Post » Śro maja 11, 2005 10:02

axela pisze:nie mam ochoty na bycie obrazana bez powodu :?
pisalam do ciebie i berni bo wam ufalam i chcialam wiedziec jak sie miewa kot, nie rozumiem czemu nie moglas odpisac, ze nie bedziesz mi odpisywac, bo nie masz czasu i ochoty, za to radosnie z Berni dorobilyscie sobie opinii na moj temat.
mowienie, ze alternatywa dla babci/wujka byloby schronisko, pozostawie bez komentarza :?
lekkomyslnosc i brak odpowiedzialnosci powiadasz...
jak juz mowilam, ja wam zaplace ile chcecie, wy sobie robcie co chcecie, szkoda tylko, ze MOJ kot teraz tam jest, bo nie musialabym wiecej tu gadac i byc obrazana.


Czy pisanie o Burasie "MOJ kot" mam traktować jako odpowiedź twierdziącą na moje pytanie ? Czy możesz mnie publicznie zapewnić, że kot będzie miał u CIEBIE dobry dom, nie będzie przerzucany od wujka do babci a Twoja "urobiona" mama go zaakceptuje ?

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Śro maja 11, 2005 10:03

axela pisze:do jasnej cholery- w mieszkaniu gdzie bylby Morrigan przez te 3 mies. mieszkam tylko ja, tata, mama i pies (ktoremu koty nie przeszkadzaja) tata sie zgodzil, mama wie o tym co sie dzieje, a poniewaz kocha zwierzeta i jest osoba odpowiedzialna, mimo ze kota zagwarantowalam wczesniej, wiem ze go zaakceptuje i bedzie o niego dbac. co do 'rodziny' mowie tylko, ze wszyscy wyrazali sie pozytywnie o pomysle, bo wiedza jak kocham zwierzeta, a temat kota byl poruszany juz pol roku temu.

axela - czy mama wie o tej akcji w schronisku? wie, że zdecydowałaś sie na adopcję kota, konkretnego kota (a nie hipotetycznego z rozmowy sprzed pol roku) i za 10 dni przyniesiesz go do domu??? Domu na całe życie.

Batka

 
Posty: 8464
Od: Pt paź 24, 2003 11:38
Lokalizacja: Stare Dobre Podgórze

Post » Śro maja 11, 2005 10:10

naprawde robi mi sie niedobrze od bycia ciagle sprawdzana- niewlasciwa osobe oskarzacie. najbardziej zalosne jest to, ze jest ze mna kontakt, zawsze mozna sprawdzic jak sie kot miewa...
przepraszam Chiaro, ze kiedykolwiek do Ciebie pisalam PM bo interesowalo mnie jak kot sie miewa i jaki jest, wiecej nie napisze.
ciagle przypieranie mnie do muru, choc juz wiele razy mowilam, jasne ze na sto procent bede wiedziala w niedziele 22 maja, ale i tak wiem jaki bedzie final akcji, bo znam wlasna matke.
chcialam zabrac kota w lecie, zalatwiac wszystko an miejscu, stalo sie inaczej i trudno, kot bedzie wczesniej.
totalnie mi sie wszystko w tym momencie odniechcialo... pozostaje tylko pusty smiech irytacji... chairo chcesz osobe na ktorej bedziesz mogla 'psy wieszac' to szukaj gdzie indziej.

axela

 
Posty: 211
Od: Nie kwi 03, 2005 21:26
Lokalizacja: kuopio, fi.

Post » Śro maja 11, 2005 10:10

axela pisze:do jasnej cholery- w mieszkaniu gdzie bylby Morrigan przez te 3 mies. mieszkam tylko ja, tata, mama i pies (ktoremu koty nie przeszkadzaja) tata sie zgodzil, mama wie o tym co sie dzieje, a poniewaz kocha zwierzeta i jest osoba odpowiedzialna, mimo ze kota zagwarantowalam wczesniej, wiem ze go zaakceptuje i bedzie o niego dbac. co do 'rodziny' mowie tylko, ze wszyscy wyrazali sie pozytywnie o pomysle, bo wiedza jak kocham zwierzeta, a temat kota byl poruszany juz pol roku temu.


Jak zatem wyjaśnisz fakt, że napisałaś mi wczoraj, że myślałaś, że mama się "stawia" ale ona się kategorycznie nie zgadza ? Od wczoraj wszystko się zmieniło ?
A może zgodzisz się upublicznić swoje wczorajsz wypowiedzi, by wszyscy zainteresowani, ufający Ci ludzie mieli pełny obraz sytuacji, bo może ja niewłaściwie Cię oceniam i źle interpretuję Twoje wypowiedzi dorabiając do nich ideologię ?

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Śro maja 11, 2005 10:10

ten 0,01 % to jakby testy wykazały zarazliwa chorobę, tak było umówione
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10320
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Śro maja 11, 2005 10:14

axela, dzięki sprawdzaniu ma się pewność, że koty wydawane są dobrze....
tu chodzi tylko i wyłącznie o dobro kota...
zrozum, tem kot duzo przeszedł i nie można narażac go na niepewność i stres

Batka

 
Posty: 8464
Od: Pt paź 24, 2003 11:38
Lokalizacja: Stare Dobre Podgórze

Post » Śro maja 11, 2005 10:16

Axela, spokojnie.
Nie moze byc tak, ze emocje biora gore i zamiast rzeczowo odpowiedziec na pytania, wycofasz sie zupelnie z dyskusji. To niepowazne.

Dziewczyny, sprawa jest wazna - moze sposob jej poruszenia powoduje u mnie lekka konsternacje, bo jestem beznadziejnie staromodna i wierze w prywatnosc - aczkolwiek rozumiem niepokoj.
Atak powoduje jednak skutek odwrotny do zamierzonego - Axela poczula sie dotknieta i nie odpowiada, tylko opuszcza dyskusje.

Axelo, chcialabym podsumowac:
- Ty chcesz Morrigana;
- Twoj TZ chce Morrigana;
- Twoj Tato chce Morrigana;
- Twoja Mama nie wie, czy chce Morrigana, aczkolwiek istnieje bliska pewnosci szansa, ze zaakceptuje go w domu.
Jesli cos pomylilam, popraw mnie, prosze.
I nie daj sie poniesc emocjom, poniewaz - tu zgodze sie z Chiara i Berni - dobro cudem wyciagnietego ze schroniska kota jest TU w tym momencie najwazniejsze.

I moje pytanie: CO DALEJ?
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Śro maja 11, 2005 10:19

Jarek gdzie napisalam 'ze zawdziecz zycie' po rpsotu mowie, ze dolozylam sie do tego, ze kot byl wyciagniety, bo chce go zabrac i ajkie mwoienie, ze nie jestem samodzielna! mam wlasne mieszkanie i zyje za wlasne pieniadze. w Polsce bede tylko 3 mies. i tyle.
Mama wie o TYM JEDNYM JEDYNYM kocie, ze na mnie czeka w Krakowie.
przerpaszam, ze sytuacja sie zmianiala caly czas, Morrigan trafil do domu, mama uslyszala, ze kot ktorego chcialam ratowac na mnie czeka, nie bede juz gadala o niczym, moich problemach etc z dnia na dzien sytuacja sie normalizuje, mama jest juz praktycznie pogodzona z sytuacja, ze juz ejst kot i niebawem u ans zagosci, nie umiecie zrozumiec, ze to sie na dnaich zmienialo? ze z kazdym dniem jest lepiej, to jest to co mowil mi wczoraj tata.
w PM pisalam czesto pod wplywem emocji ostatnich dni i tyle, widze Jarku, ze mowiac o PM chociaz do Ciebie nie pisalam, ktos radosnie ci je dal, czyzby wszystkie? nie gram nikogo, po prostu ostatnie dni byly dla mnie trudne, ale widze, ze wszytsko idzie w dobrym kierunku, wszystko z wyjatkiem tego forum, na ktorym bardzo mi zalezalo, ale zamiast zaltwic sprawe ze mna od razu spytac 'to co jest', pojawil sie front przeciwko mnie, od razu lepiej wiedzacy, ja mam to po rpsotu gdzies, jest mi teraz tam cholernie przykro, ze nie wiem co powiedziec, przykro mi, ze musze opuscic to forum, bo nie mam ochoty zostawac gdzies, gdzie nieslusznie zostalam zmieszana z blotem

axela

 
Posty: 211
Od: Nie kwi 03, 2005 21:26
Lokalizacja: kuopio, fi.

Post » Śro maja 11, 2005 10:23

mam juz dosc, mam dosc ciagleych atakow- wszyscy sie zgodzili na kota, ale przez ostatnie dni mama z trudnosci trawila ta wiesc, ostatnie dni!!!! rozumiecie, czy tak trudno pojac, ze to mialo na mnie wplyw?!?
zmieszaliscie mnie z blotem i juz dziekuje, bardzo dziekuje za wszystko

axela

 
Posty: 211
Od: Nie kwi 03, 2005 21:26
Lokalizacja: kuopio, fi.

Post » Śro maja 11, 2005 10:27

Axelo, w ratowanie tego kota zaangazowanych bylo - mniej lub bardziej - kilkanascie osob :!:
Czy to naprawde jest takie dziwne, ze chcemy wiedziec, jak sytuacja wyglada :?:

Dziewczyno, nie znam Cie wcale, poza Twoimi wypowiedziami na forum w zyciu nie rozmawialam z Toba - dlatego to, co napisze, napisze wylacznie na podstawie tego watku:
Emocje w tej sytuacji sa niepowazne, podobnie, jak wycofywanie sie z forum.
Wystarczylo spokojnie odpowiedziec na pytanie, na ktore wszyscy mamy prawo znac odpowiedz.

Staram sie zrozumiec to wszystko, staram sie wczuc w Twoja sytuacje - jak, zapewne, inni. Tylko ze nie bardzo dajesz nam szanse.
Nikt nie jest Twoim wrogiem, Axelo.
Wszyscy natomiast jestesmy przyjaciolmi Morrigana - i zalezy nam na jego losie.
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Śro maja 11, 2005 10:35

axela pisze:.
w PM pisalam czesto pod wplywem emocji ostatnich dni i tyle, widze Jarku, ze mowiac o PM chociaz do Ciebie nie pisalam, ktos radosnie ci je dal, czyzby wszystkie? nie gram nikogo, po prostu ostatnie dni byly dla mnie trudne, ale widze, ze wszytsko idzie w dobrym kierunku, wszystko z wyjatkiem tego forum, na ktorym bardzo mi zalezalo, ale zamiast zaltwic sprawe ze mna od razu spytac 'to co jest', pojawil sie front przeciwko mnie, od razu lepiej wiedzacy, ja mam to po rpsotu gdzies, jest mi teraz tam cholernie przykro, ze nie wiem co powiedziec, przykro mi, ze musze opuscic to forum, bo nie mam ochoty zostawac gdzies, gdzie nieslusznie zostalam zmieszana z blotem


to nie żaden front przeciwko Tobie, tylko skoro na poczatku mówisz że mama jest przeciwna kotu. ale ją znasz i bedzie dobrze, i że jedynym wypadkeim kiedy kota nie zabierasz jest pozytywny wynik testu ,a po całej akcji wyciagniecia kota zaczynasz pisać happy end :cry: :cry: i że mama kategorycznie sie nie zgadza na kota to chyba mamy prawo sie martwic . i nie dziw sie że kilka osób pomiedzy soba ujawniały tresc twoich pw, bo jednak w akcje zaangażowane było wiecej osób.
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10320
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Śro maja 11, 2005 10:41

to przypomina dom wariatow... w poprzednim poscie pisze, ze sprawa sie zmieniala, bo mama byla niezadowlona gdy dowiedziala sie, ze juz jest
na 100% kot, sprawa jej podejscia sie zmieniala i obecnie nie jest zle, przyjela do wiadomosci, ze bedzie kot a jak juz pisalam wczesniej- my zwierzat nie oddajemy.
dla mnie moje uczestnictwo na forum sie skonczylo, moje serce zmalali ludzie, ktorych wiele miesiecy podziwialam, gdy tylko sledzilam forum i sprawy adopcji, zostalam nieslusznie napadnieta, nikt wczesniej nie spytal sie ani nic, tylko naraz atak i stek bzdur na moj temat, nie mam ju sily i ochoty wam tlumaczyc, bo juz zostalam osadzona. widze tez ze szanse abyscie mi wydali Morrigana praktycznie nie istnieja (Chiaro napisalam, ze owszem to tez twpoj kot i pewnie jestes jedyna osoba, ktora moglaby mnie zatrzymac przed zabraniem go, bo wg. mnie uczciwosc i kultura tego wymaga, co wcale nie znaczy ze by mi sie to usmiechalo) zrobicie co bedziecie chcieli...

axela

 
Posty: 211
Od: Nie kwi 03, 2005 21:26
Lokalizacja: kuopio, fi.

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: erinn26 i 54 gości