Wiesz, o ile ta silna leukopenia nie jest spowodowana tabletką (sprawdź co dostał i poczytaj w ulotce czy nie ma w potencjalnych skutkach ubocznych masywnego uszkodzenia szpiku, leukopenii) na robale - to idąc z Tysonem wtedy do weta prawdopodobnie uratowałaś mu życie, bo przy takiej leukopenii za chwilę moment byłby kryzys i dostałby infekcji z której prawdopodobnie by nie wyszedł - obecnie dostaje metronidazol osłonowo, to go chroni do czasu postawienia diagnozy. Gdyby jakieś bakterie zaatakowały np. jego płuca czy cały układ pokarmowy albo nerwowy (a to stałoby się bardzo szybko) - to chwila moment byłby to taki stan że rokowania byłyby kiepskie

Jego układ odpornościowy w tej chwili nie istnieje.
Nie wiem co biedakowi jest - bo może mieć niestety nowotwór szpiku i nawet jeśli Tysonowi nieba przychylisz a wetka zrobi wszystko co w ludzkiej mocy by go uratować - to może nie wystarczyć

Ale dzięki temu że poszłaś wtedy do weta - działasz.
Pewne rzeczy troszkę na ślepo, no ale bywa. Teraz idziecie do przodu z diagnostyką.
Pewne rzeczy są już wykluczone - myślę że w chwili obecnej jeśli okaże się że to nie hemobartoneloza to tak naprawdę pozostają Wam głównie choroby szpiku na tapecie. Ich też jest można by rzec - paleta. Nie wszystkie są bardzo kiepskie, wszystkie są za to poważne i wymagające diagnostyki.
Też bym troszkę z wetką pogadała o sposobach na zminimalizowanie stresu - jest metronidazol w tabletkach, trzeba je dzielić i są bardzo gorzkie, ale można je podawać w pustych kapsułkach np.
Ale jeśli chcesz się jej trzymać - to musisz rozmawiać na spokojnie, wysłuchać jej racji.
To ona jest wetem prowadzącym.