No witam wszystkich.
Skrobne chociaz parę słówek(zanim nie przykryja mnie papiery wyciągnięte z szafy

) co tam u mnie i moich tymczasów.
No więc jak wiecie w piątek tj. 22 stycznia do domku pojechała Pysia (ażem się popłakała- chyba ze szczęścia

)
Pysia trafiła do super domku i na początku były problemy z kuwetką- o czym pisano juz na wątku. Teraz już się unormowało i jest ok.
W poniedziałek tj.25 stycznia do nowego domku trafił ALFIK

Będzie facetem dwóch fajnych dziewczyn-mamy i 2,5 letniej Milenki.
Alfik po mału się przyzwyczaja do nowych warunków i nie jest źle bo od początku przychodził do nowej Dużej na każde zawołanie, chociaż aktywność większą ma w nocy.
Natomiast TUNIA (triczka jak ją zwie Terenia).
To kupka nieszczęścia. Chudzielec żeby nie powiedzieć szkieletor

jak do mnie trafiła 22.01 była karmiona tylko szczykawką. Słabinka cały czas tylko leżała mi na kolankach lub na mnie
Ponieważ miałam wolne to praktycznie cały czas Tunie miałam przy tzw "cycku" w polarku i przy szyji

W sobotę 23.01 założony został wenflon i nawadnianie zaczeło się co dziennie bo była na niej sama skórka
Tynia w tej chwili je juz sama (nie za dużo) cały czas jednak nie pije. Waży cały czas 1600.

I o zgrozo jadła na początku tylko rybki

teraz doszedł kurczaczek na maśle no ale za to z marchewką
Poza tym oczywiście mała ma zawalone gardełko i nic jej nie chce przechodzić. Gulgota w krtani i nic nie odkrztusza

już ma kolejny antybiotyk. Tunia 10 dni była cały czas ze mną w domku, a wczoraj była taka nieszczęśliwa jak poszlam do pracy

buuuuuuu.

A ogonek- no cóż ja zauważyłam że ma go w połowie tak jakby spuchnięty(grubszy niż u nasady) okłady troszkę to wyrównaly ale teraz po 1,5 tygodnia na końcu zaczeły jej się robić jakieś takie strupy i purchawy suche.
Wczoraj pania doktor skubneła sierść i ta odeszła, więc podejżewa martwicę
Alem się nacierpiała z Tunią która żywcem miała darty ogonek (tą część chorą)
Powiem tak - chyba ten ogonek jej doskwiera bo wczoraj po tym zabiegu wieczorem było jej chyba lepiej - dostała wilczego apetytu, ale niestety świszczenie nie przechodzi i dalej woda cieknie z noska.
Taką oto Tunie mam bidulkę. 