Seidhee, ja moje wieloletnie stawiam na parapecie i podlewam w miarę potrzeb (suche powietrze), ale niektóre potrzebuję ciemności i chłodu ... Nie wiemy dokładnie, co to za roślina, może postaw na oknie i obserwuj? Powinna wytrzymać, bo pewnie piwnicy nie masz, żeby ją przechować.
Smutno dziś na forum ...
U mnie za to nieźle. Byliśmy rano z Tytusem u nadwornego veta. Nie zjadł mnie (Tytus, nie vet), chociaż nie można powiedzieć, że się nie starał

(przemywam rękę riwanolem

). Wszystko z nim ok, na brzuszek dostał Enterogastrin, który muszę podawać tak, żeby CDT nie zjadły - a to nie takie proste

. Podejrzanym jest stres, ewentualnie może karma CDT (RC Urinary) mu nie służyć. Jutro, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Pani Kasia zabiera Tytusa. Jeśli w domu objawy nie ustapią, trzeba będzie porobić badania.
Tak ogólnie, to chłopcy całkiem dobrze się dogadali. Dziś nawet było wzajemne lizanie:

Tytusik nauczył się wylegiwać na blacie, kraść jedzenie i napraszac o smakołyki, więc sądzę, że z jego psychiką jest wszystko w porządku. Myślę, że tęskni za swoimi dziewczynami i jest im potrzebny. Jestem dobrej myśli.
CDT zgodnie z kalendarzem zamieszkały na lodówce. Mają tam kocyk i co najważniejsze kaloryfer - zgodnie z prawami fizyki ciepło unosi się do góry, więc najlepsze miejsce na umieszczenie kaloryfera jest pod sufitem

. No ale w tym przypadku owo curiosum ergonomiczne działa na kocią korzyść - mają wygodne, ogrzewane miejsce w dobrym punkcie obserwacyjnym. Ale w nocy i tak wmeldują się do mnie ...