Usypianie slepych miotow i nie tylko

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto cze 03, 2008 17:52

joshua_ada pisze:Czy weterynarz:
- ma obowiązek powiadomienia opiekuna jak ten zabieg będzie wyglądał? (wtedy nie chciano mi powiedzieć)
- ma prawo wyprosić opiekuna mimo jego decyzji o pozostaniu (zostałam skutecznie wyproszona)?


Wg mnie weterynarz powinien poinformować o tym, jak zabieg będzie wyglądał.
Nie wiem, czy ma prawo wyprosić opiekuna. W mojej lecznicy zawsze jestem przy usypianiu. Raz sama wyszłam - kotka dostała najpierw narkozę i zasnęła, a ja ją zostawiłam. W poprzednich lecznicach zawsze byłam wypraszana.

joshua_ada pisze:Dodam, że jak dostałam szczurka uśpionego to był "skrojony" - pobrano mu fragment guza. Prawdopodobnie do badań. Kiedy to zobaczyłam, wiedziałam, że byc może ten fragment posłuży do badań i uratuje inne zwierzęta. Ale czy nie powinnam była być o tym poinformowana?


I znów wg mnie nie tylko powinnaś być poinformowana, ale i powinni Cię zapytać o zgodę.
Kiedy w styczniu tego roku umarł jeden z moich tymczasów, moje wetki, które poinformowałam o tym telefonicznie nie powiedziały, że chciałyby mu przeprowadzić sekcję, żeby ie urazić moich uczuć. Dowiedziałam się o tym dopiero kilka dni po. Teraz mają moją zgodę, bo wiem, że może to posłużyć w przyszłości innym zwierzętom.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18769
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Wto cze 03, 2008 18:12

wydaje mi się że weterynarz nie powinien wypraszać, chyba że dziecko które mogło by do końca nie rozumiec co sie dzieje.....może i miał dobre intencje, ale to jest wolny wybór opiekuna zwierzątka
ObrazekObrazek

mumka27

 
Posty: 11450
Od: Pon gru 03, 2007 18:35
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Wto cze 03, 2008 18:44

nan pisze:Ja jeszcze tylko w jednej kwestii- uwazam ze bardzo niesprawiedliwe, krzywdzace i nie na miejscu jest pisanie o egoizmie opiekunow ktorzy jakoby utrzymuja przy zyciu zwierzaka 'dla siebie'. Smierc, umieranie- "sztuka tracenia" jest byc moze najtrudniejszym doswiadczeniem, bardzo osobistym, intymnym. To co sie dzieje w relacji miedzy bliskimi istotami, rowniez czlowiekiem i zwierzeciem, jest znane tylko im, niekiedy garstce najblizszych.
Nie da sie przylozyc zadnego schematu, wyznaczyc zasad i wedlug nich rozliczac, co ma sens a co nie, co jest dla kogo i w jakiej proporcji.
Proba oceniania czyjegos postepowania i decyzji, twierdzenie, ze wie sie lepiej co jest wlasciwe i jak dana osoba powinna postapic dla mnie jest wchodzeniem z butami na czyjs teren, sfere bardzo osobistych przezyc, decyzji, dylematow. Byc moze zdarzaja sie sytuacje skrajne, tak w jedna jak i w druga strone. Uwazam jednak ze jest to zdecydowana mniejszosc, na tyle, ze odczuwam pokore i zaufanie wobec indywidualnych decyzji opiekunow. Nie oceniam i tego samego oczekuje dla siebie.

Nan, szczerze?
to co robisz dla Lunka, dla mnie osobiscie to jest zdecydowanie przedluzanie zycia kota bo tak, bo takie jest Twoje widzimisie, bo Ty wiesz lepiej niz weci...

ale to moja opinia

nie wyrazalam jej wczesniej, bo jakos nie bylo to na miejscu, a teraz zapytalas prawie wprost...


przy okazji przyznam sie tutaj
Krzysia uspilam, nie moglam patrzec na jego cierpienie (potwierdzony FIP)
usnal na moich rekach, w obecnosci D.
Ostatnio edytowano Wto cze 03, 2008 18:48 przez Beata, łącznie edytowano 1 raz

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Wto cze 03, 2008 18:47

bechet pisze:
nan pisze:Ja jeszcze tylko w jednej kwestii- uwazam ze bardzo niesprawiedliwe, krzywdzace i nie na miejscu jest pisanie o egoizmie opiekunow ktorzy jakoby utrzymuja przy zyciu zwierzaka 'dla siebie'. Smierc, umieranie- "sztuka tracenia" jest byc moze najtrudniejszym doswiadczeniem, bardzo osobistym, intymnym. To co sie dzieje w relacji miedzy bliskimi istotami, rowniez czlowiekiem i zwierzeciem, jest znane tylko im, niekiedy garstce najblizszych.
Nie da sie przylozyc zadnego schematu, wyznaczyc zasad i wedlug nich rozliczac, co ma sens a co nie, co jest dla kogo i w jakiej proporcji.
Proba oceniania czyjegos postepowania i decyzji, twierdzenie, ze wie sie lepiej co jest wlasciwe i jak dana osoba powinna postapic dla mnie jest wchodzeniem z butami na czyjs teren, sfere bardzo osobistych przezyc, decyzji, dylematow. Byc moze zdarzaja sie sytuacje skrajne, tak w jedna jak i w druga strone. Uwazam jednak ze jest to zdecydowana mniejszosc, na tyle, ze odczuwam pokore i zaufanie wobec indywidualnych decyzji opiekunow. Nie oceniam i tego samego oczekuje dla siebie.

Nan, piszesz prawdę. Ale jest też inna prawda. Druga strona medalu. Myślę, ze życzliwa, rozumiejąca osoba "z zewnątrz" może czasem zobaczyć więcej niż ktoś, kto jest bezpośrednio zaangażowany. Bo na takie skrajne emocje jak strach, ból, bezsilność czy poczucie straty każdy człowiek reaguje inaczej. I część z nich, w ramach odruchu obronnego, będzie zakłamywać rzeczywistość, eliminować ze świadomości rzeczy, z którymi nie potrafi sobie poradzić. Wtedy bardzo trudno będzie takiemu opiekunowi podjąć tę ostateczną decyzje. I podtrzymywanie zwierzęcia przy życiu, nieraz za wszelką cenę, może trwać bardzo długo. Choć wcale nie wynika to z egoizmu opiekuna, a raczej z tego, że jego umysł nie jest w stanie przyjąć oczywistych faktów.
Podejmowanie takich decyzji jest niezmiernie trudne. I każda z nich i tak obarczona jest od początku poczuciem niepokoju, bo nigdy nie wiemy do końca, czy nie mogliśmy zrobić czegoś jeszcze, spróbować leczyć inaczej, skonsultować z innym lekarzem...Myślę, że ogromnym komfortem jest mieć wtedy obok siebie kogoś bliskiego. Kogoś, kto będzie potrafił powiedzieć "daj spokój", kiedy my sami nie będziemy umieli...

spojrzenie z zewnątrz kogoś życzliwego z rozsądnego - bezcenne,
będąc z cierpieniem na co dzień nie widzi się wszystkiego, albo patrzy się i widzieć nie chce

Kocurro

 
Posty: 11393
Od: Nie sty 11, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Wto cze 03, 2008 22:27

Hmm ze kwestia dla mnie budzaca emocje i bliska, to prawda. Moze wlasnie dlatego mam swoje przemyslenia, doswiadczenia, dziele sie nimi.
Biore ponadto odpowiedzialnosc za swoje slowa dlatego przedstawiam swoja perspektywe czesto pierwszoosobowo.
Nie wiem jednak skad, Beato, wysnulas wniosek ze moj post mogl byc pytaniem, polemika, wyjasnieniem czy jakimkolwiek przyczynkiem do dyskusji. Nie jestem szczegolnie otwarta osoba, nie mam tu grona znajomych ktorzy znaliby mnie i Lunka, tak by ich opinia byla dla mnie znaczaca; gdyby takowi byli istotne dla mnie kwestie czy pytania poruszalabym w kontakcie osobistym. Skoro tego nie robie widac nie mam na to ochoty i oczekiwalabym poszanowania mojej prywatnosci, jak rowniez, w kontekscie przedstawionego przeze mnie stanowiska, powstrzymania sie od oceniania moich decyzji. Lunek jest kotem wyjatkowym, dla mnie oczywiscie w szczegolnosci, ale wiem ze jest tez kojarzony przez niektorych Forumowiczow jako ze jest kotem chorujacym przewlekle od 5 lat, nietypowym przypadkiem, wymykajacym sie roznorakim prawidlom.
Dlatego nie widzialam powodu abym sie miala obrazac, czuc dotknieta, zawsze staralam sie na rozne watpliwosci osob mi zyczliwych odpowiadac, choc sama z siebie o Lunku opowiadam niechetnie.
Nie chce aby stal sie On ikona czegokolwiek, zycia, smierci, cierpienia czy tez innych symboli na wysokim poziomie abstrakcji. Jego, nasza droga jest trudna, w jakims sensie- samotna, ale nasza.
To jest forum, kazdy ma prawo sie wypowiadac o czym chce, jak chce i o kim chce. Tym niemniej, ja ze swojej strony po raz ostatni prosze o uszanowanie mojej decyzji i tego ze zadnym przykladem tudziez ikona byc nie chcemy.
Dla mnie EOT.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Wto cze 03, 2008 22:29

bechet pisze:....Choć wcale nie wynika to z egoizmu opiekuna, a raczej z tego, że jego umysł nie jest w stanie przyjąć oczywistych faktów.
....


Bywa, że oczywiste fakty okazują sie urojonymi bredniami. Osobiście jestem przeciw stosowaniu kary śmierci. Jedynym tego powodem jest możliwość pomyłki. Takiego błędu nie można naprawić, historia zna wiele przypadków. Dlatego, jeślibym musiał podjąć decyzję o eutanazji przyjaciela, po stukroć upewniałbym się o jej słuszności co może okazać się czasochłonne.
Kto może mi dać pewność braku nadzieji, jeden wet, trzech, dziesięciu....megabajty przeczytanych tekstów, analiza podobieństw rozmaitych przypadków?
Na pewno nie należy pozwolić cierpieć przyjacielowi, tylko skąd wziąć pewność, że nic więcej już nie można zrobić?

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto cze 03, 2008 22:38

nan pisze:Hmm ze kwestia dla mnie budzaca emocje i bliska, to prawda. Moze wlasnie dlatego mam swoje przemyslenia, doswiadczenia, dziele sie nimi.
Biore ponadto odpowiedzialnosc za swoje slowa dlatego przedstawiam swoja perspektywe czesto pierwszoosobowo.
Nie wiem jednak skad, Beato, wysnulas wniosek ze moj post mogl byc pytaniem, polemika, wyjasnieniem czy jakimkolwiek przyczynkiem do dyskusji. Nie jestem szczegolnie otwarta osoba, nie mam tu grona znajomych ktorzy znaliby mnie i Lunka, tak by ich opinia byla dla mnie znaczaca; gdyby takowi byli istotne dla mnie kwestie czy pytania poruszalabym w kontakcie osobistym. Skoro tego nie robie widac nie mam na to ochoty i oczekiwalabym poszanowania mojej prywatnosci, jak rowniez, w kontekscie przedstawionego przeze mnie stanowiska, powstrzymania sie od oceniania moich decyzji. Lunek jest kotem wyjatkowym, dla mnie oczywiscie w szczegolnosci, ale wiem ze jest tez kojarzony przez niektorych Forumowiczow jako ze jest kotem chorujacym przewlekle od 5 lat, nietypowym przypadkiem, wymykajacym sie roznorakim prawidlom.
Dlatego nie widzialam powodu abym sie miala obrazac, czuc dotknieta, zawsze staralam sie na rozne watpliwosci osob mi zyczliwych odpowiadac, choc sama z siebie o Lunku opowiadam niechetnie.
Nie chce aby stal sie On ikona czegokolwiek, zycia, smierci, cierpienia czy tez innych symboli na wysokim poziomie abstrakcji. Jego, nasza droga jest trudna, w jakims sensie- samotna, ale nasza.
To jest forum, kazdy ma prawo sie wypowiadac o czym chce, jak chce i o kim chce. Tym niemniej, ja ze swojej strony po raz ostatni prosze o uszanowanie mojej decyzji i tego ze zadnym przykladem tudziez ikona byc nie chcemy.
Dla mnie EOT.

dla mnie rowniez EOT

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Wto cze 03, 2008 22:48

Beata pisze:
Nan, szczerze?
to co robisz dla Lunka, dla mnie osobiscie to jest zdecydowanie przedluzanie zycia kota bo tak, bo takie jest Twoje widzimisie, bo Ty wiesz lepiej niz weci...

ale to moja opinia

nie wyrazalam jej wczesniej, bo jakos nie bylo to na miejscu, a teraz zapytalas prawie wprost.


Rozumiem, że to zdanie uznajesz za zapytanie wprost.

nan pisze:.... Nie oceniam i tego samego oczekuje dla siebie.


Ciekawa interpretacja. Widzisz, widzimisie nan trzyma kotka przy życiu. Twoje widzimisie wręcz przeciwnie. No ale ty wiesz wszystko najlepiej i nic cię nie powstrzyma od wjeżdżania z butami w nie swoje sprawy.
To jest moja opinia.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto cze 03, 2008 23:04

Nan nie zapytała wprost. Było to jedynie retoryczne pytanie, a takie nie wymagają odpowiedzi i komentarzy. Nan tylko głośno myślała, a każdy, kto ją tak naprawdę dobrze zna i zna się na rzeczy, potrafi doskonale ocenić, że dziewczyna ma większą wiedzę na konkretne tematy niż wielu lekarzy weterynarii z Warszawy razem wziętych, i nie tylko ze stolicy. Nan jest dla mnie przykładem prawdziwie świadomego właściciela, który już niejednokrotnie udowodnił wetom, że się mylą.

Miał to być wątek techniczny. Wolałabym nazwę „eutanazja od strony medycznej”. Prawie nikt nie wniósł tu konstruktywnych uwag, nikt nie wypowiedział się na temat premedykacji i samej eutanazji (Jakie środki? Jak działają? Co można - powinno się - łączyć i dlaczego? Jak działa sam Morbital dożylnie, dootrzewnowo, dosercowo? Co się dzieje ze zwierzakiem podczas eutanazji i po niej?)

Na tym właśnie polega większość dotychczasowych wpisów na ten temat: mało wiedzy, dużo emocji i bezpodstawnej krytyki.

Nasmarować jakikolwiek tekst nie jest trudno, zrobić trzy kropki w wpisie jeszcze łatwiej. Mój tekst będzie gotowy już wkrótce. Na to potrzebuję jednak trochę czasu, bo chciałabym, żeby był naprawdę rzeczowy.

Pozdrawiam
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Śro cze 04, 2008 5:05

przepraszam, ale nie da się uniknąć emocji przy tym temacie, skoro to miał być wątek "techniczny"to nie będę sie więcej wpisywać bo niestety nie potrafię " wyłączyć" emocji , nie jestem weterynarzem.można było zaznaczyć w tytule że osoby które mają " mało wiedzy" maja nie zabierać głosu.....
ObrazekObrazek

mumka27

 
Posty: 11450
Od: Pon gru 03, 2007 18:35
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Śro cze 04, 2008 5:23

Tinka07 pisze:
Nasmarować jakikolwiek tekst nie jest trudno, zrobić trzy kropki w wpisie jeszcze łatwiej. Mój tekst będzie gotowy już wkrótce. Na to potrzebuję jednak trochę czasu, bo chciałabym, żeby był naprawdę rzeczowy.
Pozdrawiam


Forum chyba nie jest przeznaczone wyłacznie na rzeczowe elaboraty smarowane długo w pocie czoła?

No, tak mi się przynajmniej zdawało...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro cze 04, 2008 5:29

mumka27 pisze:można było zaznaczyć w tytule że osoby które mają " mało wiedzy" maja nie zabierać głosu.....

Albo dyskutować na jakims forum przeznaczonym dla "fachowców".
Bo tak to mi wygląda na narzucanie swoich racji i poglądów oraz przymusowe edukowanie w temacie osób głupich i kierujących sie emocjami, bez prawa do reakcji nawet ograniczonej do znaków zapytania lub trzech kropek...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro cze 04, 2008 7:06

PcimOlki pisze:
bechet pisze:....Choć wcale nie wynika to z egoizmu opiekuna, a raczej z tego, że jego umysł nie jest w stanie przyjąć oczywistych faktów.
....


Bywa, że oczywiste fakty okazują sie urojonymi bredniami. Osobiście jestem przeciw stosowaniu kary śmierci. Jedynym tego powodem jest możliwość pomyłki. Takiego błędu nie można naprawić, historia zna wiele przypadków. Dlatego, jeślibym musiał podjąć decyzję o eutanazji przyjaciela, po stukroć upewniałbym się o jej słuszności co może okazać się czasochłonne.
Kto może mi dać pewność braku nadzieji, jeden wet, trzech, dziesięciu....megabajty przeczytanych tekstów, analiza podobieństw rozmaitych przypadków?
Na pewno nie należy pozwolić cierpieć przyjacielowi, tylko skąd wziąć pewność, że nic więcej już nie można zrobić?

diagnoza jest stawiana na odstawie samopoczucia kota i wyników badań - czasem te dwa wskaźniki dają jednoznaczną informację co się dzieje z kotem, jeżeli są wątpliwości - wyjaśnia się je
a w ogromnej ilości wypadków kot sam Ci powie, że ma dość
Mój Pierwszy Kot powiedział po dość długim leczeniu i nigdy nie miałam wątpliwości co do słuszności podjętej decyzji

Kocurro

 
Posty: 11393
Od: Nie sty 11, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Śro cze 04, 2008 7:07

w zalozeniu mial to wlasnie byc watek "techniczny" i taki glos jak Tinki, zwlaszcza poparty bardzo kompetentna wypowiedzia merytoryczna, wydaje mi sie niezmiernie cenny.
Nikt nie mowi o przymusowym edukowaniu a ja osobiscie bede ogromnie wdzieczna Tince za rzeczowy elaborat smarowany długo w pocie czoła bo w gruncie rzeczy niewiele wiem o eutanazji.
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15703
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Śro cze 04, 2008 8:11

Nie można całkowicie oddzielić serca od rozumu.

A na tematy techniczne powinni wypowiedzieć się fachowcy - veci. A tacy są przecież na forum.

Niemniej - itak już sporo się z tego wątku dowiedziałam.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot] i 686 gości