Kaśka gada jak najęta. Jak się ją głaszcze, jak się wita na dzień dobry i żegna na dobranoc. Odpowiada na pytania, ale niepytana też wyraża swoje zdanie. Piszczy, mrauczy, mruczy, kląska, grucha, mraukocze. Na każdą propozycję jest "nieee", na każdą zaczepkę "mrahaha".
A do tego poluje na mnie bezczelnie, rano na łóżku, podczas sprzątania kuwety ze stołu, wieczorami zza węgła. Skrada się, a potem w nogi!
Ponadto kocha się tłamsić na pleckach, z łapkami w górze. Straszna maskota. Wygląda jak słodki króliczek z kopytkami w górze. Zjadłabym ją po prostu
Skoro już przy jedzeniu jesteśmy - odmówiła ostatnio fileta z kurczaka. Ona je Felix'a i tyle. I czasem wątróbkę, inne rzeczy są do bani. Swoją drogą to mi taki układ pasuje - puszka 200g kosztuje 2,90 - smaków tego jest od groma, Kasia zjada jedną dziennie.
Z suchym pokarmem się poddałam - ona po prostu nie umie gryźć i tyle. Widziałam, co robiła z kawałkiem kociej witaminki - 10 minut memłania, zanim to się rozpuściło.
Jeszcze z Puriną spróbuję - skoro Felixa lubi, a to ta sama firma, to może...