Moja Kotunia - bylo:trutka - TERAZ: LECZYMY KATAR

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie paź 07, 2007 11:35

Hyhy, przyznam sie, ze troche sie boje ;)
Stefanek Podrzutek to aniol nie kot, na krok mnie nie odstepowal, a trzymanie na rekach to byl szczyt jego marzen (jak by sie jeszcze dalo pociumkac te reke, to juz w ogole full wypas 8) )
Czworka AZ TAK przylepna nie jest ;) A u mnie w pracy jest te pare m2 wolnej przestrzeni :roll: Mam nadzieje, ze nie bedzie zadnych hardcorowych przygod :twisted:

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie paź 07, 2007 11:39

Eeee, im mniej przestrzeni, tym mniejsza szansa na hardcor. A lepsze to niż piwnica :)

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie paź 07, 2007 11:43

Wiem, wiem, dlatego na poczatek zamkne ja w jednym pokoju i zobacze.
I masz recje Bungo, ze lepsze to niz piwnica, ale Kotunia bedzie tam tylko pare godzin, dzisiaj, tak na probe, bo niestety jutro dzien roboczy i numer z tymczasowaniem kota w pracy by nie przeszedl :twisted: Gdyby to byla moja firma, to co innego 8) ehh, rozmazylam sie: stado kotow w lokalu i zdziwieni ludzie :lol:

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie paź 07, 2007 11:45

To zostań Prezesem, jak Femka :twisted: Będziesz mogła w gabinecie trzymać tony tymczasów Obrazek

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie paź 07, 2007 18:42

No to na poczatek zdjecia z dzisiejszej wyprawy:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Kotunia calkiem dobrze znosi podroz, zadnego miaukolenia w autobusie ani nic takiego :)
Poczatkowo przy wypuszczaniu jej z transporterka zalozylam szelki, bo nigdy nic nie wiadomo. W tych szelkach czula sie jakas taka spieta. Widzialam, ze nie ma zadnych tendencji do szalenstwa, wiec po chwili jej zdjelam. Kotunia zachowywala sie raczej spokojnie, przy czym przede wszystkim szukala jakiegos zacisznego kąta, zeby sie przyczaic. I tak potrafila sobie dluzsza chwile siedziec. Pozniej jednak wzielam ja na rece - wtulila sie i zaczela mruczec. Sama jednak nie wychodzi na zawolanie, a na wyciagniecie rąk reaguje najpierw wystraszonym miauknieciem. To jest taki pól dziki, pól osowojony kot. Z jednej strony przelamala sie do obecnosci czlowieka i bezposredniego kontaktu, ale z drugiej strony widac, ze zostal jej nawyk dzikiego kota: obawa i niepewnosc. Moim zdaniem Kotunia bylaby idealna do domu bez kota - tam bardzo szybko przelamalaby swoje lęki - i tak juz jest oromny postep w porownaniu do sytuacji sprzed jej choroby. Boje sie tylko, jak bedzie w domu z innym kotem. To jest tym trudniejsze, ze ta pani, ktora chce ja wziac, duzo czasuu spedza poza domem, a poza tym nie ma zadnych doswiadczen z kotami. Stwierdzila kiedys: "przeciez wy przynosilyscie koty w roznym wieku i jakos to bylo". Owszem, jakos to bylo, ale ile trzeba bylo nieraz wlozyc pracy, zeby ich jakos oswoic i pogodzic, to juz osobna sprawa.
Bojeee sieee...
A w ogole kiedy tak siedzialam, z Kotunia na kolanach, to czulam te wiez pomiedzy nami, czulam, ze ona, mimo strachu, ufa mi. Kochana jest po prostu :love:

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie paź 07, 2007 18:53

Ale piekna Czwórcia :1luvu:
Wyglada na Kotę kóra jet zupełnie udomowiona :D
Czwórciu nie ma jak w domku
trzymamy :ok: :ok: :ok:

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Wto paź 09, 2007 10:30

To świetnie, że wypad "na pokoje" tak dobrze się udał. :D
Czwórcia zasługuje na najlepszy domek na świecie, tak dużo już przeszła w życiu.
Nieustająco trzymam za to kciuki :ok:

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 13, 2007 16:26

i co tam u Ćwiatuchny? 8)
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie paź 14, 2007 18:07

Zaniedbalam troche watek, ale juz to nadrabiam.

Niestety wiesci sa takie sobie, a wlasciwie nieszczegolne:
Czworcia byla w piatek i wczoraj u pani, ktora ja chciala wziac. Niestety, Kotunia moze jakos odnalazla by sie w domu bez kota, ale tam juz jest kot i pies - co prawda staruszek i nieszkodliwy dla kotow, ale pies(a psow ona sie boi jeszcze z podworka). Relacja z kotka-rezydentka od razu wygladala bardzo nieciekawie. Zaczely syczec i burczec na siebie, w pewnym momencie kotka-rezydentka dokoczyla do niej, Czworcia chciala uciec, zaczela sie zadyma. Proba rozdzielenia zakonczyla sie lekkimi obrazeniami ciala ;) Pozniej Czworcia wbila sie za szafe i tam siedziala. Jak probowalam ja stamtad wyciagnac, zaczela warczec nawet na mnie (nie mowiac o pani Eli). Gdy ja dotknelam, czulam, jak cala drży. I te jej przerazone oczy. W piatek zabralam ja na noc do klatki, przynioslam wczoraj - to samo, albo nawet gorzej. Przez pare godzin nie wyszla zza szafy. Ani jedzenie, ani mleko - nic nie dzialalo. O warczeniu i syczeniu, ktore slychac bylo caly czas nawet nie wspominam.
To jest kot, ktory cale zycie spedzil pod blokiem, nie zna zycia w mieszkaniu, z ludzmi. Nas (tzn mnie i mame) zna, pozwala sie nam dotykac i glaskac, ale ludzi ogolnie traktuje z nieufnoscia. Do tego nowe miejsce, nowi ludzie, inny kot, pies. To przerazenie, ktore widzialam w jej oczach, to drżenie - utwierdzily mnie tylko w przekonaniu, ze nie da sie nic na sile. Ona kocha wolnosc i trzeba jej te wolnosc zwrocic. Dodam jeszcze, ze pani Ela duzo czasu spedza poza domem, poza tym nie ma zadnych wiekszych doswiadczen z kotami (poza swoja kotka, wzieta jako maly kociak, juz ucywilizowany), wiec nie bardzo da sobie rade z tym wszystkim, nie bardzo nawet wie, jak do Kotuni podejsc w takich momentach. Zreszta nawet jej kocica zaczela na nia warczec. Wiem, zdaje sobie sprawe, ze nawet w takich sytuacjach, przy nakladzie czasu i cierpliwosci, mozna koty ze soba pogodzic, ale pani sama stwierdza, ze nie bardzo da sobie z tym rade, a ja naprawde nie jestem w stanie siedziec u kogos po pare godzin dziennie i integrowac koty :(
No wiec decyzja zapadla: Czwórcia wraca do natury. Teraz chce jeszcze przez kilka dni zrobic jej "hartowanie" czyli po pare godzin dziennie otwierac okno, zeby nie przezyla szoku termicznego. Pod blokiem bedzie miec zawsze jedzonko, nas, miejsce w piwnicy. Przykro mi, ze tak sie sprawy ulozyly, ale nadszedl czas, zeby podjac jakas decyzje, Kotunia nie moze w nieskonczonosc siedziec w klatce.

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 15, 2007 8:00

O jej. Bura zachowuje się podobnie choć jest mniej cywilizowana. Obca osoba, dźwiek którego nie zna i już jest panika. Jak się nie ruszam to potrafił nawet wskoczyć obok mnie na łóżko. Zmartwiło mnie to co napisałaś. Obawiam się, że Burą też trzeba będzie wypuścić ale ona zupełnie nie jest przygotowana na zimę. Biedne te podblokowce.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 15, 2007 8:41

Skaska, a może mimo wypuszczenia jej na wolność i tak szukać jej niezakoconego domu z ogrodem w jakiejś bezpiecznej okolicy. Może to potrwać, ale chyba lepsze byłyby takie warunki, niż życie pod blokiem, gdzie bezpieczna niestety nie jest :roll:

Joasia
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Pon paź 15, 2007 9:08

Bardzo trudna decyzja :(
I bardzo Ci współczuję, że musiałaś ją podejmować :(
Niestety, nie wszystkie koty da się udomowić, a uszczęśliwianie na siłę nie zawsze jest i możliwe i dobre.
Życzę Czwórci, żeby już nie spotkała na swojej drodze żadnego ludzkiego potwora :ok:

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 15, 2007 11:48

Kasiu to prawda ,nie mozna nic na siłę
Moze jednak znajdzie sie domek gdzie Czwórcia poczuje sie dobrze
trzymam za to kciuki i za jej zdrowie
Dziekuję Ci za to że robiłaś wszystko żeby ją uratować,a ludzi którzy podtruwaja Koty powinny wyrzuty sumienia kiedys strawić.
Pozdrawiam gorąco Obrazek

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Pon paź 15, 2007 18:03

Ech. :(
No cóż, nie dla każdego salony, widać Czwórcia ma inne pojęcie szczęścia. Spróbowałaś, zrobiłaś co mogłaś, więcej się nie da. Niech żyje kocina nadal wolna. :ok:
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie paź 28, 2007 23:45

Co nowego u Czwórci :?:
Jak miewa się sliczna Kotuchna

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bestol i 401 gości