Wróciłam do domu po 16 z zamiarem złapania maluszka, bo Iwona zgodziła sie przechować go przez miesiąc. Kociaka nie było nigdzie i sąsiedzi mówili, że dziś go w ogóle nie widzieli (sprzeczne informacje zresztą były).
Rezygnacja ..i tel od Olifki żeby dostarczyc kuwete dla tej kocicy z kontenera, więc biegiem spod prysznica, w łapie "kuwetka" i widze malucha..jak ucieka przed dzieciakiem..
Kota w ramiona i biegem do Kamilii (Iwona mieszka obok..). Po spotkaniu z Olifką i moją przyszłą kocicą zabralam maluszka i do Iwony idę (razem z Kamilą) ..
Po drodze spotkałyśmy ludzi z Pajęczna (chłopak przyjechał na prześwietlenie nogi a RTG jest obok Kamili bloku), którzy chcieli kotka..dopytywałyśmy do jakiego domu itd. Zapewniali, że kocię będzie mieć dobry dom. Mala w ich samochodzie rozłożyła się leniwie najpierw na wycieraczce potem na tylnym siedzeniu i bawiła sie z dziewczyną. Była całkiem spokojna mimo że "warczeli" silnikiem, bo nie mogli wystartować

Nie wiem co tym wszystkim mysleć..gdyby Iwona się nie zgodzila na tymczas...gdyby Olifka nie zadzwoniła, że potrzebna kuwetka...to nie byłoby tej małej o tej godzinie i w tym miejscu.
Przepraszam, że dłuugie ale wszystko na swiezo i jeszcze nie ogarnelam tego tak zeby "skompresować" dzisiejszy dzień i opisac w skrocie
Proszę zobaczcie - kot zaginął w pociągu Częstochowa - Wrocław:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=1800324#1800324