OKI pisze:Revontulet pisze:OKI pisze:Jak widać, jednak wolontariusze mogą więcej niż zwykły człowiek. Stomachari również o to prosiła i uzyskała odpowiedzi jw.
Przez telefon nie dostałabym tych informacji. Ponadto osoba, która twierdzi, że kot przebywający w schronie jest jej kotem, takie informacje dostanie znacznie łatwiej niż osoba postronna, jak np. wolontariusz.
Sochaczew nie jest na końcu świata. Nasza wolontariuszka co tydzień dojeżdża na Paluch ponad 40 km. Komunikacją. Więc nie przesadzajmy.
Jasne, ze pewne sprawy trzeba zorganizować, ale już od kilku dni wiadomo, że kot jest w schronie.
OKI, jestem więcej niż pewna, że gdyby Twój kot był np. w schronisku w Łodzi, to poruszyłabyś niebo i ziemią, żeby go odebrać.
Dlatego że, jak przypuszczam, wiesz czym dla kota jest schron. Czasem wystarczy kilka dni, żeby zdrowy, silny, bezstresowy kot, umarł.
Tyle ile mogłyśmy, tyle zrobiłyśmy.
Teraz mocno trzymam kciuki za pozytywne zakończenie sprawy
Jednoznacznie to z wątku nie wynika, ale wydaje mi się, że ona jednak w schronie była viewtopic.php?p=11589229#p11589229 dzień wcześniej pisała, że rano jedzie. Link pokazuje posta z czwartku, kolo południa. Wcześniej cytowane posty są ze środy, czyli już następnego dnia pojechała, jeśli dobrze rozumiem, że była.
Dziś jest sobota - w tzw. międzyczasie dostała pierdyliard przydatnych rad, typu: szukaj prawnika; nie szukaj prawnika - jedź do aresztu; nie jedź do aresztu - dzwoń do cioci; nie dzwoń do cioci - jedź do schronu; nie jedź do schronu - szukaj prawnika itd. Do części z tych rad usiłowała się zastosować, przy okazji tłumacząc się na forum, że nie jest wielbłądemW dodatku Paluch zdążył w tym czasie zmienić zdanie, jak widać
Ludzie, no ileż można - każda doba ma tylko 24h, Paluch jest czynny w określonych godzinach, a prawo jest prawem, przy czym sytuacja jest wybitnie nietypowa i wyjątkowa. Przestańcie jej przynajmniej dowalać do pieca, że czegoś tam jeszcze nie wykonała.
PS. Niekoniecznie mogłabym rzucić wszystko i pojechać do Łodzi, wykonywać rejtanka bez istotnych szans na powodzenie akcji. A nawet i z szansami niekoniecznie mogłabym się ruszyć na tak długo z miasta.
OKI dziękuję Ci za ten wpis i poprzedni.

Jesli teraz schron chce wydac kota, a wczesniej Stomachari nie chciał wydac to ewidentna wina schronu, a nie Stomachari. Widac jesli nie masz tam ukladów chocby w postaci wolontariusza jestes dla nich nikim i splawiają Cię. Masz układy -- masz kota.Ale to nie powod zeby Stomachari linczowac -- Ona sama nie mogła nic zrobic. Niestety tak w naszym cudownym kraju czesto bywa -- tylko dzięki ukladom i ukladzikom cos załatwisz czy dojdziesz swoich praw -- polska mentalnosc ???
Bardzo łatwo jet w necie nie znajc wszystkich faktow czy roznie iterpretujac wypowiedzi kogos, a najczesciej nie czytajac nawet całosci znszczyc, zdołowac człowieka. Dokopac mu dodatkowo i tak w trudnej dla niego sytuacji. Trudniej stanac w jego obronie -- starac się zrozumiec jednoczesnie narazajac wielu tym, ktorzy chca go żywcem pozrec. Za odwage OKI i za to, ze to forum papki z mozgu Ci nie zrobiło tak jak wielu innym

