Przed wypuszczeniem musiałam być pewna, że nawet w obronie własnej nie zaatakuje, tylko będzie się starał zwiać. Miałam dziś potwierdzenie - raz jak mnie pacnął łapą za głaskanie, za drugim razem jak zołzy wlazły, a on się usiłował wprasować w kafelki za klopikiem. Teraz wrócił do łazienki wystraszony Julką, która się goniła z piłeczką a Koibito pilnuje w drzwiach, żeby nie wylazł

żeby nie było - jest od niego ze 2 razy mniejsza...
Z feliwayem jest drobny problem - jak go włączam do prądu, to pachnie spalenizną. Coś źle zrobiłam, ale nie wiem co - a co więcej nie wiem jak to odwrócić. Jakieś pomysły?