Tajemnicza śmiertelna choroba kotów

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 12, 2023 21:44 Re: Tajemnicza śmiertelna choroba kotów

Blue, Kaziu, dzieki za dopowiedzenia :201494
Podczytuje zmiany prawne i kierunek, w jakim zmierzaja uprawnienia nie tylko organow panstwowych ale miedzynarodowych, budzi co najmniej niepokoj.
A mozliwosci zamkniecia ust, manipulacji, wlacznie z nakrecaniem ludzi nieco mniej obeznanych z tematem, ich wykorzystanie nawet w obecnej sytuacji, daja bardzo do myslenia.
Szantaz, albo zamieszanie ucichnie, albo ucierpia zwierzaki, jest...

FuterNiemyty

 
Posty: 4942
Od: Pt gru 01, 2017 11:58


Post » Śro lip 12, 2023 23:33 Re: Tajemnicza śmiertelna choroba kotów

Ale to nie jest nic nowego.
Sprawa z tłuszczami technicznymi to ubiegly rok, kwestia tych chloropiryfosów to kwiecien 2023, a o tej mące nie znalazłam, ale pewnie można się dokopac, czy ma związek czasowy z przypadkami kotów
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7322
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Czw lip 13, 2023 0:11 Re: Tajemnicza śmiertelna choroba kotów


To raczej stare historie. Ciekawe skąd znalazło się tam stwierdzenie, że od pszenicy gmo dzieci umrą przed 5 rokiem życia.

wicherek

 
Posty: 47
Od: Śro lut 15, 2023 17:27

Post » Czw lip 13, 2023 21:27 Re: Tajemnicza śmiertelna choroba kotów

usia83

 
Posty: 115
Od: Sob cze 17, 2017 22:15

Post » Pt lip 14, 2023 6:23 Re: Tajemnicza śmiertelna choroba kotów

Z najnowszych ciekawostek:

Pierwszy raz od 49 lat służby weterynaryjne potwierdziły w Polsce ognisko rzekomego pomoru drobiu. W jednym z kurników niedaleko Białegostoku pisklęta zaczęły padać przed tygodniem. Wojewoda podlaski wprowadził w czwartek (13.07) strefy obszarów zapowietrzonego i zagrożonego.

W Polsce ostatni choroby zakaźnej rzekomego pomoru drobiu był notowany w 1974 r. Tę chorobę zakaźną wywołuje paramyksowirus typu I. Dwa dni temu jego obecność potwierdziły wyniki badań Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach. Wirus jest wysoce zjadliwy i prowadzi do wymarcia całego stada. Rzekomy pomór przypomina grypę u ptaków, także dzikich, czyli chorobę bardzo zaraźliwą i gwałtowną, która uśmierca całe stada.
Najlepiej ogarniam tematy: Behawiorystyka(kot-kot + kot-ludź), FIP(leczenie + lekarstwa), Transfuzje(oznaczanie grupy krwi + banki krwi), grafika komputerowa, strony internetowe, html, css, php, bazy danych, meble ogrodowe xD

Krzesimir

Avatar użytkownika
 
Posty: 48
Od: Czw maja 25, 2023 4:02

Post » Pt lip 14, 2023 8:22 Re: Tajemnicza śmiertelna choroba kotów

usia83 pisze:Wirus na Warmii i Mazurach.
https://radioolsztyn.pl/pierwsze-przypa ... h/01705705


Miałam nadzieje, że już skończyły się zarażenia grypą. Ech :(

Falka

 
Posty: 32817
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Pt lip 14, 2023 8:33 Re: Tajemnicza śmiertelna choroba kotów

ten iławski przypadek to chyba sprzed ok 2 tygodni z mojej lecznicy, także nic świeżego na szczęście. Nie wiem jak ten drugi
Kandovan*Pl Cattery - Silver-Smoke-Tabby Exo & Per
https://kandovan.pl/

edyta.nowak87

Avatar użytkownika
 
Posty: 74
Od: Pt lis 10, 2017 19:09

Post » Pt lip 14, 2023 8:51 Re: Tajemnicza śmiertelna choroba kotów

Może to stare przypadki, tylko dopiero teraz przebadane?
Obrazek

zapietanaguzik

 
Posty: 809
Od: Śro cze 24, 2009 17:58
Lokalizacja: wrocław

Post » Pt lip 14, 2023 11:19 Re: Tajemnicza śmiertelna choroba kotów

Odgrzewane stare kotlety, ale info z dzisiaj z PIWetu.
Konferencja prasowa na temat transmisji wirusa H5N1 na koty (z 05.07)
https://www.piwet.pulawy.pl/aktualnosci

usia83

 
Posty: 115
Od: Sob cze 17, 2017 22:15

Post » Pt lip 14, 2023 11:20 Re: Tajemnicza śmiertelna choroba kotów

Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt lip 14, 2023 18:26 Re: Tajemnicza śmiertelna choroba kotów

Na wypadek gdyby artykuł "nagle znikł" z netu oto jego treść.
"
ONET>WIADOMOŚCI>BIAŁYSTOK
"Paskudny pisklak" na Podlasiu. Hodowcy drobiu załamani
Pierwszy raz od 49 lat służby weterynaryjne potwierdziły w Polsce ognisko rzekomego pomoru drobiu. W jednym z kurników niedaleko Białegostoku pisklęta zaczęły padać przed tygodniem. Wojewoda podlaski wprowadził w czwartek (13.07) strefy obszarów zapowietrzonego i zagrożonego. Pozostali hodowcy kurczaków, indyków, kaczek i gęsi drżą o własne stada i boją się milionowych strat. W promieniu 10 km od ogniska wirusa działa blisko 30 ferm drobiu. U ludzi wirus ten może wywoływać zapalenie spojówek, jeśli mieli długotrwały kontakt z materiałem zakaźnym.
Dotychczas obecność wirusa potwierdzono w jednym gospodarstwie na fermie drobiu w Topilcu w gm. Turośń Kościelna w pow. białostockim. Stado liczyło ok. 40 tys. kurczaków
— Wszystkie ptaki z ogniska choroby poddano eutanazji i przekazano do utylizacji, przeprowadzono wstępne oczyszczanie i dezynfekcję kurników — przekazała Onetowi wojewódzka inspektor ds. zdrowia zwierząt i zwalczania chorób zakaźnych zwierząt
W czwartek po południu wojewoda podlaski wydał rozporządzenie w sprawie zwalczania rzekomego pomoru drobiu na terenie powiatów białostockiego i wysokomazowieckiego
Gospodarstwo, na którym zlokalizowano ognisko wirusa, odizolowane jest taśmami. Nikt z postronnych nie może podejść do kurnika. Na miejscu w kombinezonach pracują służby weterynaryjne, a ich pracownicy odganiają obcych do miejsca bezpośredniego zagrożenia. Z właścicielem stada nie udało się nam porozmawiać.
Na drogach dojazdowych, jeszcze przed południem pracownicy powiatowego zarządu dróg przytwierdzali do jezdni dojazdowych dróg do Topilca szare maty.
— Nasączone są specjalnymi środkami, a pojazdy przejeżdżając po nich, dezynfekują koła. To jest standardowa procedura — mówi Onetowi Paweł Kondracki, sekretarz gminy Turośń Kościelna. — Nie wiemy, skąd przyszedł wirus, odpowie na to lekarz weterynarii. Nie mamy informacji, że w innych kurnikach wystąpiła choroba — dodaje.
Starostwo Powiatowe w Białymstoku na maty dezynfekujące przekazało gminie 50 tys. zł.
Hodowcy drobiu załamani
Rozmawiamy z kilkoma hodowcami w tej gminie, którzy mają stada różnych gatunków drobiu, zlokalizowane w obu strefach. Mają też poważne obawy o swoje finanse i los ptactwa w swoich gospodarstwach. Boją się też mówić o szczegółach obecnej sytuacji.
— Mam teraz zblokowane stado na 15 tys. sztuk, są dojrzałe, ale nie mogę sprzedać, bo jest zakaz przemieszczania. Jeśli już będę mógł sprzedać, to ubojnia pół ceny uwali, że towar nie jest w pełni wartościowy. Stracę na tym pół miliona — mężczyzna dodaje, że modli się o rekompensaty od wojewody. Drób hoduje od 20 lat, a dzisiaj zastanawia się, czy wstawi planowane nowe stado, czy będzie ono zagazowane, bo wylęgania nie da się odłożyć na półkę.
W strefie zapowietrzonej, gdzie jest zakaz przemieszczania drobiu, spotykamy kolejnego właściciela drobiu. Mówi, że jeden dzień z informacją o możliwej epidemii, zabiera mu psychicznie 10 lat życia — tak się teraz czuje. Uważa, że sytuację wykorzystają ubojnie, bo drób kupią od rolników za połowę ceny, a mięso i tak idzie jako zdrowe.
— To jest lipa, bo gęś chodzi na podwórku, a my nie mamy na to wpływu. Muszę liczyć na szczęście, że nic nie będzie — hodowca wylicza, że wychowanie jednej gęsi kosztuje 70 zł razy 6 tys. sztuk w stadzie, co daje 420 tys. zł. — Nawet nie chcę dopuszczać do siebie, jakie to będą straty, a znajdzie się sto powodów, żeby nie wypłacić rekompensat — dodaje, że w roku gospodarz ma jedno wstawienie stada. Gęsi hoduje przez 16 tygodni. Teraz pełnią dyżury rodzinne i odganiają z placu dzikie ptactwo.
Po wprowadzeniu stref, hodowcy gęsi będą musieli trzymać je w zamknięciu lub zainwestować w siatkę, dach czy tkaninę oddzielające od dzikiego ptactwa.
W gospodarstwie w sąsiedniej wsi niewiele ponad 3 km od ogniska wirusa rozmawiamy z właścicielem stada 11,5 tys. gęsi. Do zakończenia chowu zostało 6 tygodni. — My na razie nic nie wiemy, nic nie powiem, bo to trudny temat. Czekamy na wytyczne — słyszymy przed południem, że także są obawy przed zagazowaniem ptactwa. Tutaj na wjeździe na teren hodowli maty na opony już są rozłożone.
Paskudny pisklak
Słyszymy, że w kurniku, gdzie wybuchła zaraza od początku był "paskudny pisklak" i kurczaki sypały się od początku, tj. od tygodnia. W piątek nie stwierdzono ptasiej grypy i kurczaki były dalej badane. Jeden z hodowców uważa, że wirus cały czas jest, ale nikt tego wcześniej nie badał. — To jest zamiatane pod dywan. Wirus jest już od tygodnia, a tu tylko wycieczki weterynarzy i inspektorów jeżdżą, bo chcą zobaczyć ten wirus. Niby w kitlu chodzą, a kurz z wirusem do samochodu się nie dostanie? Ściema totalna z tym wszystkim — mówi nam zrezygnowany rolnik i dopytuje? — To co? Nie rozwieźli już tego po Polsce?
Hodowcy zwracają uwagę, że maty są montowane po tygodniu od pierwszych sygnałów. Do tego przy wysokich temperaturach będą szybko schły. — To wszystko pokazówka — słyszymy.
Hodowca gęsi: — Maty nie są dobrym rozwiązaniem, bo po kilku przejechaniach tracą swoje właściwości. Lekarze na spotkaniach mówili mi, że lepiej jest opryskiwać samochód.
Wśród tutejszych rolników słyszymy, że wirus mogły przenieść dzikie ptaki, albo mógł przyjechać w paszy, która po drodze jest mieszana z pszenicą nie zawsze znanego pochodzenia. — Pszenica mogła przyjść z każdej strony świata. Takiej ilości ton nie da się przebadać — mówi jeden z hodowców i zastanawia się, co jeszcze wypłynie. — U nas na tym chłopie sto urzędasów siedzi na karku i z każdej strony orze — dodaje.
Prawie 30 ferm w strefie
Zgodnie ze zaktualizowaną w czwartek (13.07) informacją Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Białymstoku w obszarze zapowietrzonym, tj. obszarze objętym ograniczeniami w promieniu min. 3 km od ogniska choroby jest 11 podmiotów utrzymujących drób zaś w obszarze zagrożonym, czyli obszarze objętym ograniczeniami w promieniu min. 10 km od ogniska choroby znajduje się ich 17. Dotyczy to obszarów w dwóch powiatach: białostockim i wysokomazowieckim. Dzień wcześniej instytucja weterynaryjna podała, że zagrożonych może być ok. 40 ferm drobiu.
Liczba gospodarstw, które hodują drób na własny użytek, będzie jeszcze ustalona w trakcie kontroli Inspekcji Weterynaryjnej w obszarach objętych ograniczeniami.
Nieoficjalnie ustaliliśmy, że pisklęta mogły przyjechać spoza Polski, z kierunku wschodniego, a właściciel stada został już przesłuchany przez prokuraturę. Usłyszeliśmy również, że kurnik w Topilcu to niejedyne ognisko wirusa. Do badań miały też zostać pobrane także próbki pasz, którymi był karmiony drób.
W inspektoracie weterynarii potwierdzamy, nie ma wymogu prawnego, by lekarz weterynarii był obecny podczas wstawienia, czyli przyjęcia piskląt w kurniku. Istnieje natomiast obowiązek informowania właściwego terytorialnie powiatowego lekarza weterynarii o wstawieniu drobiu w terminie siedmiu dni od dnia transportu do miejsca chowu.
Od 13 lipca samochody wjeżdżają do Topilca przez maty dezynfekujące Uwaga! Nakazy i zakazy w strefach
Ognisko rzekomego pomoru drobiu w Topilcu to pierwsze tego typu w woj. podlaskim — w komunikacie o wprowadzeniu dwóch stref ochronnych poinformował wojewoda podlaski. Onet zapytał wojewodę o szczegóły zagrożenia, jednak nie dostaliśmy odpowiedzi.
W podpisanym przez Bohdana Paszkowskiego rozporządzeniu o zwalczaniu choroby drobiu w obszarze zapowietrzonym są wsie w trzech gminach: Turośń Kościelna, Choroszcz i Łapy. W zagrożonym do wymienionych już gmin dochodzi jeszcze jedna wieś w gminie Tykocin oraz pięć wsi w gm. Sokoły, pow. wysokomazowiecki.
Dokument ustanawia strefy, wskazuje wytyczne właścicielom i posiadaczom drobiu, władz samorządowych oraz służbom weterynaryjnym. Wylicza też zakazy i nakazy obowiązujące na obszarach wokół ogniska wirusa.
Likwidacja ogniska choroby i dochodzenie
— Dotychczas obecność wirusa potwierdzono w jednym gospodarstwie — zapewnia lek. wet. Katarzyna Arłukowicz – Strankowska, Wojewódzka Inspektorka Weterynaryjna ds. zdrowia zwierząt i zwalczania chorób zakaźnych zwierząt w Białymstoku. — Stado ok. 40 tys. kurcząt pochodziło z polski. Właściciel zgłosił zwiększoną wypadkowość 7 lipca. Pisklęta pochodziły z zakładu wylęgu drobiu w Sokółce — precyzuje.
Inspektorka zapewnia, że służby weterynaryjne zlikwidowały ognisko choroby: wszystkie ptaki z fermy w Topilcu poddano eutanazji i utylizacji. Kurniki przeszły wstępne oczyszczanie i dezynfekcję. Jak doszło do zakażenia drobiu?
— Prowadzone jest dochodzenie epizootyczne w celu ustalenia okresu, w którym choroba mogła rozwijać się w gospodarstwie przed stwierdzeniem jej wystąpienia u drobiu, miejsca pochodzenia źródła choroby, dróg przemieszczania się ludzi, ptaków i przedmiotów, które mogły być przyczyną szerzenia się choroby do lub z gospodarstwa — w okresie, w którym choroba mogła rozwijać się w gospodarstwie przed stwierdzeniem jej wystąpienia — wymienia lek wet. Katarzyna Arłukowicz – Strankowska. To żmudna praca dochodzeniowo-śledcza, zanim uda się cokolwiek ustalić. — Rzadko udaje się ustalić pewne źródło pochodzenia wirusa. Najczęściej stawiamy hipotezy — dodaje, że teraz Inspekcja Weterynaryjna monitoruje obszary objęte ograniczeniami wokół ogniska oraz wszystkie gospodarstwa utrzymujące drób, oraz inne ptaki zlokalizowane na tych obszarach.
30 dni strefy
W Polsce ostatni choroby zakaźnej rzekomego pomoru drobiu był notowany w 1974 r. Tę chorobę zakaźną wywołuje paramyksowirus typu I. Dwa dni temu jego obecność potwierdziły wyniki badań Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach. Wirus jest wysoce zjadliwy i prowadzi do wymarcia całego stada. Rzekomy pomór przypomina grypę u ptaków, także dzikich, czyli chorobę bardzo zaraźliwą i gwałtowną, która uśmierca całe stada.
Czy jest ryzyko poszerzenia strefy? — Takie ryzyko istnieje w przypadku wystąpienia kolejnych ognisk. Wówczas od każdego z nich będzie wytyczona nowa strefa w łącznym promieniu 10 km. Restrykcje w strefach nakładane są na min. 30 dni od wystąpienia ogniska, czyli od 11 lipca, kiedy otrzymaliśmy ostateczne wyniki potwierdzające wystąpienie tej choroby — wyjaśnia inspektorka weterynarii w Białymstoku.
Według danych w literaturze specjalistycznej wirus rzekomego pomoru drobiu może wywoływać zapalenie spojówek u ludzi, którzy mieli długotrwały kontakt z materiałem zakaźnym.

Dokument ustanawia strefy, wskazuje wytyczne właścicielom i posiadaczom drobiu, władz samorządowych oraz służbom weterynaryjnym. Wylicza też zakazy i nakazy obowiązujące na obszarach wokół ogniska wirusa.

Rozporządzenie wojewody podlaskiego Podlaski Urząd Wojewódzki
"


Rozporządzenie mi się nie linkuje, bo jest pod pdf'em

Czyli ogólnie biorąc pierdyknęło wreszcie!!!

biwa

 
Posty: 58
Od: Pon kwi 02, 2007 12:00

Post » Pt lip 14, 2023 19:44 Re: Tajemnicza śmiertelna choroba kotów

Biwa, to jest rzekomy pomór drobiu, taka choroba. I nie ma nic wspólnego z ptasią grypą wśród drobiu. Może być przenoszona przez dzikie ptactwo lub kurczaki przyjechały zza granicy.
W Polsce ostatnio ta choroba wystąpiła w 74r, czyli blisko 50 lat temu.
"....nie stwierdzono ptasiej grypy i kurczaki były dalej badane."
"Nieoficjalnie ustaliliśmy, że pisklęta mogły przyjechać spoza Polski, z kierunku wschodniego, a właściciel stada został już przesłuchany przez prokuraturę. Usłyszeliśmy również, że kurnik w Topilcu to niejedyne ognisko wirusa. Do badań miały też zostać pobrane także próbki pasz, którymi był karmiony drób."
"Wśród tutejszych rolników słyszymy, że wirus mogły przenieść dzikie ptaki, albo mógł przyjechać w paszy, która po drodze jest mieszana z pszenicą nie zawsze znanego pochodzenia. — Pszenica mogła przyjść z każdej strony świata. Takiej ilości ton nie da się przebadać "

usia83

 
Posty: 115
Od: Sob cze 17, 2017 22:15

Post » Sob lip 15, 2023 6:45 Re: Tajemnicza śmiertelna choroba kotów

usia83 pisze:Biwa, to jest rzekomy pomór drobiu, taka choroba. I nie ma nic wspólnego z ptasią grypą wśród drobiu. Może być przenoszona przez dzikie ptactwo lub kurczaki przyjechały zza granicy.

Jednocześnie masz rację i jej nie masz!
Przeczytaj dokładnie!
biwa pisze:Nieoficjalnie ustaliliśmy, że pisklęta mogły przyjechać spoza Polski, z kierunku wschodniego, a właściciel stada został już przesłuchany przez prokuraturę. Usłyszeliśmy również, że kurnik w Topilcu to niejedyne ognisko wirusa. Do badań miały też zostać pobrane także próbki pasz, którymi był karmiony drób...... wirus mogły przenieść dzikie ptaki, albo mógł przyjechać w paszy, która po drodze jest mieszana z pszenicą nie zawsze znanego pochodzenia. — Pszenica mogła przyjść z każdej strony świata. Takiej ilości ton nie da się przebadać....W inspektoracie weterynarii potwierdzamy, nie ma wymogu prawnego, by lekarz weterynarii był obecny podczas wstawienia, czyli przyjęcia piskląt w kurniku.


Przyznają, że mogło być COŚ w paszy! Ty myślisz, że tylko tam mogło COŚ być?
Wszyscy wiemy, że przyjechało do Polski z Ukrainy kilka milionów ton "zboża technicznego", które do niczego się nadaje, na paszę też nie. Muszą opróżnić magazyny na nasze zbiory. Mogły być pestycydy, jakiś wirus- okazuje się że NIC NIE WIEMY!
To nie bada się przywożonej pszenicy bo piszą że za dużo przychodzi!!??
Sprowadzanych piskląt też się nie sprawdza! No super!! Nie wiemy przecież czy gdzieś indziej nie były chore na ptasią grypę!
Mogły przyjechać też same chore kurczaki, a wiemy że przywożono również mięso drobiowe! Co z tego że kurczaki były chore na coś innego, chore mogły przyjechać na ten pomór rzekomy czy coś innego! Nikt nie kontroluje stanu zdrowia tego co wjeżdża na rzekomy pomór LUB INNE CHOROBY? Żywe czy już po uboju, starsze czy młodsze.

Tobie ta sprawa do myślenia nie daje? Ja się dopiero teraz zaczynam bać!

biwa

 
Posty: 58
Od: Pon kwi 02, 2007 12:00

Post » Sob lip 15, 2023 7:24 Re: Tajemnicza śmiertelna choroba kotów

W sumie, mimo że nie dotyczy to bezpośrednio ptasiej grypy i kotów, to jednak jest pozytywna wiadomość.
(Oczywiście pomijając chore kurczaki i zarazę w Polsce)
Bo przemysł drobiarski zaczął być zainteresowany tym, co wjeżdża.
Może wymusić lepszą kontrolę i badania tego, co już jest.
I być może ptasia grypa też sie na te kontrole i badania załapie.
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Kazia

 
Posty: 14044
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 31 gości