wątek wsparcia dla zasikanych

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon kwi 25, 2011 18:48 Re: wątek wsparcia dla zasikanych

cenedra17 pisze:Po wizycie u weta. Sabrina dostała dziś antybiotyk w zastrzyku, a od jutra będzie przyjmować antybiotyk w tabletkach. Dodatkowo dostała specjalną karmę dla kotów mających problemy z pęcherzem. Pozostaje mi mieć nadzieję, że wkrótce się wszystko ułoży i że faktycznie jest to tylko niewielkie zapalenie pęcherza i dróg moczowych.



Co wyszło w badaniu moczu?
Jaka to karma?
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Wto kwi 26, 2011 19:10 Re: wątek wsparcia dla zasikanych

Mokra karma hill'sa dla kotów z problemami gastrycznymi i urologicznymi. Kłopot w tym, że w momencie, kiedy wrzuciłam do niego zmiażdżony antybiotyk Sabrina odmówiła jedzenia. Chwilowo mamy w mieszkaniu próbę sił (któ dłużej wytrzyma: ja czy głodny kot). Jutro znów spróbuję jej tą tabletkę siłą do gardła wepchnąć, bo niestety inne metody zawodzą. Dziś nie chciałam kota stresować dlatego ją pokruszyłam, ale jutro nie ma zmiłuj.
Kłopot polega na tym, że mieszkam w Irlandii i kiedy zapytałam weta czy chce próbkę moczu do analizy to sopjrzał na mnie tak 8O Tutaj kota się troszkę pomaca, zważy i wysłucha lamentów właściciela. Coś mi się zdaje, że po prostu muszę zaakceptować moczenie się mojej kotki. Obserwowałam ja w święta: biegunka minęła, je, z oddawaniem moczu do kuwety nie ma problemu. Poczekam jeszcze kilka dni, żeby zobaczyć czy antybiotyk coś zmieni (ale jeśli będzie go tak brała jak do tej pory to wątpię :evil: )

cenedra17

 
Posty: 6
Od: Sob kwi 23, 2011 21:33

Post » Wto kwi 26, 2011 19:19 Re: wątek wsparcia dla zasikanych

cenedra17 pisze: Kłopot polega na tym, że mieszkam w Irlandii i kiedy zapytałam weta czy chce próbkę moczu do analizy to sopjrzał na mnie tak 8O Tutaj kota się troszkę pomaca, zważy i wysłucha lamentów właściciela. Coś mi się zdaje, że po prostu muszę zaakceptować moczenie się mojej kotki.

Tutaj tez. Kosztowalo mnie to 3 dni kota w szpitalu, o rachunku boje sie myslec. Jesli ten wet nie chce zbadac kota, poszukaj kociego forum w Irlandii, na pewno podadza Ci adresy do dobrych wetow.
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11514
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Wto kwi 26, 2011 19:41 Re: wątek wsparcia dla zasikanych

W miejscowości, w której mieszkam jest jeszcze jedna lecznica, więc jeśli kuracja tym antybiotykiem nie odniesie rezultatu zabiorę Sabrinę do tego drugiego weta.
Zgłosiłam się z Sabrina do obecnego weta, bo schronisko, z którego ją przygarnęłam często korzysta z jego usług i to właśnie tam mi go polecono. Ogólnie koleś wydaje się ok tylko, że chyba nie przywykł do ludzi uparcie dochodzących swoich racji (czyt. mnie uparcie twierdzącej, że kota ma problemy zdrowotne) i chyba ma mnie trochę za histeryczkę (po tym jak uparłam się, żeby ją obejżał w niedzielę wielkanocną i do tego przytargałam ze sobą próbkę jej kału, wydzieliny z nosa i poszewkę od poduszki, na której są widoczne ślady moczu). Poza tym bieganie za Sabriną po jego gabinecie i wołanie "wróć do mamusi" na bank nie poprawiło jego opinii o mnie :roll:

cenedra17

 
Posty: 6
Od: Sob kwi 23, 2011 21:33

Post » Wto kwi 26, 2011 19:49 Re: wątek wsparcia dla zasikanych

Jak ostatnio bylam u swojego weta to tez chyba z laski zrobil kotu USG. I skierowal do psychiatry (TZ sie ugryzl w jezyk, zeby nie zapytac czy do psychiatry ma isc kot, czy ja). Skonczylo sie na tym, ze dal nam Feliwaya, a tydzien pozniej kot sikal krwia. Zreszta cofnij sobie dwie strony w tym watku. Pisalam, ze mam zdrowego kota, bo tak powiedzial mi wet, i ze leje, bo ma cos z glowa, to takze opinia weta.
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11514
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Wto kwi 26, 2011 21:11 Re: wątek wsparcia dla zasikanych

Może i antybiotyk dla Sabriny wet dał mi na odwal się, ale widzę małą poprawę. Sabrina już nie kicha, nie ma wydzieliny z nosa, no i z pyszczka jej już tak nie śmierdzi. Mocz i kał sprawdzam codziennie (poczytałam forum nieco, więc za każdym razem sprawdzam, czy nie ma w nich krwi). Napisałam też maila do dziewczyny ze schroniska, żeby sprawdziła kartę Sabriny pod względem infekcji pęcherza. Kotka była tam rok zanim ją przygarnęłam. Poza tym wstyd się przyznać, ale kiedy pojechałam ją adoptować w niedzielę (akurat wtedy mi wypadał dzień wolny od pracy) to dziewczyny, które miały tego dnia dyżur nawet nie umiały mi powiedzieć, który kot to samiec, a który samica. Okazało się, że babka która nadzoruje koty akurat też miała wolne, więc Sabrinę brałam w ciemno, bo nikt zbyt wiele o niej nie wiedział... A imię i płeć znały tylko dlatego, że moja kotka ma pewien znak szczególny, a mianowicie zeza zbieżnego. Wydaje mi się, że u niej może to być ogólne osłabienie organizmu. Nadal wygląda jak kupka nieszczęścia. Ma ponad dwa lata, a wyglądem przypomina kociaka. Waży 2,2kg. Normalnie skóra i kości. Inne koty nie dopuszczały jej do jedzenia i znęcały się nad nią.

cenedra17

 
Posty: 6
Od: Sob kwi 23, 2011 21:33

Post » Wto cze 28, 2011 16:59 Re: wątek wsparcia dla zasikanych

Na początek może ja się przywitam ;) Dzień dobry :)

Piszę, bo jestem już tak bezsilna, że może wy mi coś doradzicie. Problem jest wiadomy - sikający kot :|
Misza ma ok. roku, u nas jest od września zeszłego roku. Cudna to kiciula - kochana wariatka nasza :D Szaleniec pocieszny :mrgreen: :kotek: :kotek: No ale... od ok. 2 miesięcy sika nam po mieszkaniu. W sumie upatrzyła sobie 3 miejsca, więc chyba powinnam się cieszyć, że nie sika naokoło, gdzie popadnie :P Pół biedy jak siknie do brodzika, bo to zlejesz wodą i po sprawie. 2 pozostałe miejsca to takie pufy ze 'styropianem' w środku. Osikane są całe - cuchną już nieźle. Nie wiem czy czuć już smrodek sikutków w mieszkaniu, bo nie czuję (ale może to dobry znak, bo jeszcze nie czuć).
Zaczęło się to mniej więcej po naszym powrocie z urlopu. Wyjeżdżaliśmy na tyg. i Miszka została z moją mamą. Źle jej nie było i po powrocie do domu nie zaczęła sikać od razu. Po jakimś czasie. Na początku było to sporadycznie. Raz na 1-2 dni. A teraz? Kilka razy dziennie :?
Nic nie pomaga prośby i groźby :( Kilka razy dziennie sprzątanie, bo pufy zasikane :? Już zastanawiamy się czy je nie wynieść do piwnicy, ale obawiam się czy nie znajdzie sobie innych miejsc. Nie mam już do niej siły, z bezsilności dostała klapa kilka razy, chociaż wiem, że to nic nie daje i tak nie powinno być :( Ona ewidentnie robi to na złość, bo nie pozwalamy jej wyjść. Chyba kilka błędów wychowawczych daje o sobie znać.

Generalnie Miszula jest kotem domowym. Mieszkamy w bloku na 4 piętrze, mieszkanie nie jest za duże, to nie ma za bardzo jak poszaleć. Ogólnie to mieszkanie nie jest wymarzonym miejscem dla kota. A ona lubi sobie pobiegać. Ostatnio zrobiliśmy jej balkon, to chociaż tyle na powietrzu posiedzi. No i obmyślamy jakieś atrakcje dla niej, jakieś półeczki do poskakania itp. Drapak ma, sami robiliśmy, ale częściej dobiera się do mebli, niż do drapaka. To kolejny problem. Z uporem maniaka przenoszę ją wtedy do jej mebla i tłumaczę, że tu może drapać ;)
A kolejnym problemem są jej poranne pobudki. Ok. 3-4-5 rano zaczyna sobie brykać. A że ja mam lekki sen, to się budzę :x I się wkurzam, bo zasnąć już nie mogą, a po 5 wstaję do pracy. Dziś właśnie jestem taka - obudzona o 4.30 - wkurzona, zmęczona i sfrustrowana, bo Misza obudziła mnie szorowaniem łapką po podłodze. Nasikała do mniejszej pufy i to 'zakopywała'.
A kolejny problem to notoryczne grzebanie w doniczce zamiokulkasa. Takiego dużego mamy, ma ponad 0,5 m, a Misz wiecznie wygrzebuje z niego ziemię :roll: Na szczęście nic więcej nie próbuje. Ale szkoda mi kwiata, bo połamała kilka gałęzi, podziurkowała trochę liści. No i te wieczne wykopaliska :P

Czasami zabieramy ją na dwór na działkę, żeby sobie pobiegała albo jak jechaliśmy gdzieś w plener. Przeszczęśliwa jest wtedy, bo ma tyle przestrzeni do biegania :) A w domu co? Ciasno, smutno :( No i często jest tak, że siedzi pod drzwiami wejściowymi i miauczy (a raczej piłuje się :P ), że chce wyjść. Wypuszczamy ją na klatkę, żeby sobie pochodziła. Chodzi i zwiedza ;) Niestety nie mamy możliwości wypuszczanie jej codziennie na dwór. I teraz nie wiem czy ona tak tęskni za przestrzenią, bo jej się spodobało, czy nudzi się w domu i szuka rozrywki. I często jest tak, że jak piłuje się pod tymi drzwiami, nikt nie zwraca na nią uwagi (ja staram się ją zagadywać, zabawiać, ale nie zawsze mam możliwość pilnowania jej non stop) i ona, chyba z zemsty, sika.
Staram się ją obserwować i jak widzę, że się kręci do sikania - łapię ja i niosę do kuwety. Jak się załatwi, pochwalę, dam smakołyk w nagrodę. Ale generalnie nie daje to efektu takiego jak bym chciała - sika po mieszkaniu dalej. Z tymi nagrodami to mój ostatni pomysł - może jeszcze za krótko trwa 'szkolenie', żeby było widać jakieś efekty?
Kuwetę ma czystą, żwirek świeży. Nie wiem, może ja ją (kuwetę) za słabo myję? Bo nie używam żadnych detergentów. Czyszczę tylko ciepłą wodą i szoruję szczoteczką. Kupiłam ostatnio neutralizator do kuwety (taki w proszku, benka) i w sumie też efektów nie widzę. Ale może jeszcze też za krótko używam? Na szczęście kupę robi do kuwety :ok:

Moim zdaniem ewidentnie zwraca na siebie uwagę, ale to nie może tak być. Jestem już tak sfrustrowana tą sytuacją, bezsilnością, że nawet zastanawiam się czy nie poszukać jej nowego domu, z jakąś działką do pobiegania :cry: Może jej się po protu nudzi. Bawimy się z nią, wymęczymy tak, że fika na bok i zieje ze zmęczenia ;) ale sikanie jest nadal :|
Uwielbiam naszą kitę i nie chcę jej nikomu oddawać, bo nie po to ją braliśmy. Ale mój chłop też ma już dosyć. Wkurzeni wiecznie jesteśmy, bo kot sika :( A może jej towarzysza/szkę sprawić? Żeby miała się z kim pokotłować. Tylko żeby nie było potem tak, że będą 2 sikające koty :(

Błagam poradźcie mi coś! Cokolwiek!!

Badań jej nie robiłam. Ale chyba trzeba siuśków nałapać, żeby wykluczyć jakąś chorobę. Nie wiem jaki zwyczajowo kolor mają kocie siuśki, ale Miszowe są bardzo żółte.

Teraz sobie śpi futrzaczek :) Jak anioł ;) Tylko gorzej jak się obudzi - wtedy od razu mam stresa, że muszą jej pilnować, żeby znowu czegoś nie zmajstrowała :roll: A to nie o to chodzi :(

Błagam help jakoś!! Wszelkie pomysły mile widziane!

PS. Przepraszam za elaborat ;)
Kot składa się z futra i czterech łap: dwóch przednich do rozpędzania i dwóch tylnych do hamowania :D

...kisses kept are wasted. love is to be tasted...

Obrazek Obrazek

kapciuszek

 
Posty: 11
Od: Wto cze 28, 2011 15:45
Lokalizacja: Mazury

Post » Wto cze 28, 2011 19:55 Re: wątek wsparcia dla zasikanych

Czy kotka była kiedyś wychodząca? Czy młodziutka jest?

Wypuszczanie na klatkę mogło być kiepskim pomysłem, bo to jak z wypuszczaniem na dwór - niektóre koty, jak się przyzwyczają, chcą wychodzić kilka razy dziennie.
I Twoja kotka domaga się wypuszczania, chociaż na klatkę, zawsze, kiedy się jej zechce. A jeśli nie, to się mści. :( Tak mi się wydaje.

Natomiast pomysł z drugim kotem jest niemal zawsze dobry - koty zajmują się wtedy sobą nawzajem, są mniej absorbujące. Czy pomoże to na sikanie, nie wiem. Ale może kotka będzie miała wtedy inne zajęcia, z towarzyszem, i może będą one dla niej ciekawsze niż wychodzenie na klatkę.
ObrazekObrazek
______________________________________________________
Można skontaktować się ze mną poprzez wiadomość na stronie:
www.facebook.com/sztukamruczenia

VVu

 
Posty: 3758
Od: Pt maja 14, 2010 11:46

Post » Wto cze 28, 2011 20:03 Re: wątek wsparcia dla zasikanych

Może jednak spróbuj te siuśki złapać-najpierw trzeba wykluczyc chorobę, potem , jeśli tu będzie OK,kupić syntetyczny hormon szczęścia-felivay do kontaktu, po dwoch,trzech tygodniach mogą być efekty, choć nie muszą.Dziewczyny próbują też kropli Bacha, które dobiera nasza forumowa ryśka. Siuśki łapie się na wyparzona chochelkę lub tak jak ja ,na taka szufeleczkę plastikową(taką jak do nabierania mąki, czy innych produktów sypkich-łatwiej ja podsunąc pod kocia doopkę.
Mam zasikańca od 12 lat,u niej niestety nic nie pomaga, ale nigdy nie oddałabym jej nikomu-dla mnie to nie do przyjęcia!
ObrazekObrazekObrazek
Tylko przyjaciele słyszą Twój krzyk , gdy milczysz i widzą łzy, gdy się śmiejesz
"Boże , chroń mnie od fałszywych przyjaciół -z wrogami sobie poradzę"

kropkaXL

Avatar użytkownika
 
Posty: 35418
Od: Wto sie 12, 2008 14:18

Post » Wto cze 28, 2011 22:19 Re: wątek wsparcia dla zasikanych

Dziękuję! Dziękuję za odzew!!! ObrazekObrazekObrazek

VVu pisze:Czy kotka była kiedyś wychodząca? Czy młodziutka jest?
Wypuszczanie na klatkę mogło być kiepskim pomysłem, bo to jak z wypuszczaniem na dwór - niektóre koty, jak się przyzwyczają, chcą wychodzić kilka razy dziennie.
I Twoja kotka domaga się wypuszczania, chociaż na klatkę, zawsze, kiedy się jej zechce. A jeśli nie, to się mści. :( Tak mi się wydaje.
Natomiast pomysł z drugim kotem jest niemal zawsze dobry - koty zajmują się wtedy sobą nawzajem, są mniej absorbujące. Czy pomoże to na sikanie, nie wiem. Ale może kotka będzie miała wtedy inne zajęcia, z towarzyszem, i może będą one dla niej ciekawsze niż wychodzenie na klatkę.

Kiciulka ma pi razy oko 1 rok (u nas prawie 10 mcy).
Tak właśnie dumam, że to wypuszczanie to był nasz "gwóźdź do trumny"... No ale trudno - za błędy się płaci. Tylko co teraz? Ograniczyć wychodzenie? Zabronić? Wypuszczać dalej?..

Pomysł drugiego kota został przedstawiony TŻowi. Na razie telefonicznie, bo wyjechał. Powiedział, że porozmawiamy jak wróci ;)

kropkaXL pisze:Może jednak spróbuj te siuśki złapać-najpierw trzeba wykluczyc chorobę[...]

W naszym przypadku najlepszym sposobem na złapanie siuśków to zlanie z tej pufy ;) Bo jak nasika, to bajorko się robi :P

kropkaXL pisze:potem , jeśli tu będzie OK,kupić syntetyczny hormon szczęścia-felivay do kontaktu, po dwoch,trzech tygodniach mogą być efekty, choć nie muszą.Dziewczyny próbują też kropli Bacha, które dobiera nasza forumowa ryśka. [...]

Czytałam ostatnio troszku o tym felivay. To naprawdę działa? I jak to działa?

kropkaXL pisze:Mam zasikańca od 12 lat,u niej niestety nic nie pomaga, ale nigdy nie oddałabym jej nikomu-dla mnie to nie do przyjęcia!

Też nie wyobrażam sobie domu bez Miszulki. Ale jeśli ona jest nieszczęśliwa?? To już wolę, żeby ona była happy, niż ja... :|
Kot składa się z futra i czterech łap: dwóch przednich do rozpędzania i dwóch tylnych do hamowania :D

...kisses kept are wasted. love is to be tasted...

Obrazek Obrazek

kapciuszek

 
Posty: 11
Od: Wto cze 28, 2011 15:45
Lokalizacja: Mazury

Post » Wto cze 28, 2011 23:09 Re: wątek wsparcia dla zasikanych

Kapciuszek, zlanie pufy odpada, jest brudna, mnostwo starego siku, namnozonych bakterii. Siuski musza byc swiezo zlapane do osobnego naczynia, tak jak dziewczyny pisaly, chochelka, miarka do maki itp. A jak nie dasz rady, to niech wet pobierze z pecherza. Ja Morganowi tez nie moge pobrac, bo jak tylko sie zblizam to ucieka z kuwety.


Co do wypuszczania - absolutnie zaprzestac. Ja robilam ten sam blad, tylko ze Morgan byl wychodzacy, a do mnie sie wprowadzil. Od kiedy jest moj, to nie wypuszczam. Ale robilam blad, ze od czasu do czasu wypuszczalam - raz na 3 tygodnie, albo jak spadl duzy snieg, zeby mial mnostwo roboty z obsikiwaniem wszystkiego wokol domu i nie wybieral sie na druga strone jezdni. A kot nie rozumial, czemu raz mu wolno, a potem juz nie. Teraz mam kota, ktory na kazda reakcje stresowa reaguje krwiomoczem i zapaleniem pecherza. I oczywiscie sikaniem, dzis wyszlam do pracy w obsikanej kurtce, bo rano bylam zbyt zaspana zeby przyuwazyc. Twoja kicia jest mloda, jesli jest zdrowa, latwiej bedzie ja przyzwyczaic. Moj kot ma ok 7 lat, i cale zycie byl wychodzacy. Wzielam tez drugiego kota, zeby nie byl samotny. Teraz musze pilnowac dwoch przy otwieraniu drzwi. Ale sikania jest mniej. Wczoraj siknal na poduszke i na drzwi lazienki, ale robilam totalny rozgardiasz w domu, bo pralam dywan (m in ze starych sikow), wiec to mogla byc reakcja na przemeblowanie. Do tego tez wczoraj dalam im nowa karme, ktora im nie podpasowala, wiec to mogl byc drugi powod do nasikania. Od czasu jak jest drugi kot Morgan przestal sikac, a my stramy sie go nie stresowac, nie halasowac, nie klocic sie w domu, bo kot wszystko przezywa. W kontaktach mam Feliway wlaczony non stop.

Pufy radze calkiem wywalic, raz zasikane nie straca zapachu i beda ciagle przypominac kotu o sikaniu. Ja musze wywalic skorzana kanape, bo tez juz zasmierdla.
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11514
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Śro cze 29, 2011 7:31 Re: wątek wsparcia dla zasikanych

Kopciuszek, nie odpowiedziałaś, albo ja nie zauważyłam, czy koteczka jest wysterylizowana? jeśli nie, to od tego trzeba zacząć.
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Kazia

 
Posty: 14020
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 29, 2011 7:36 Re: wątek wsparcia dla zasikanych

cenedra17 i Discordia, ja niezmiennie zachwalam paski do samodzielnego badania moczu. Są różne, z różną ilością wskaźników, ważne żeby na pasku było pH, c.w., krew, białko, cukier. Te wskaźniki raczej nie przekłamują, pozostałe, różnie.
100 szt pasków, w Polsce kosztuje ok 40-50 zł, i starcza na ho-ho, a jak się wyrzuci resztę po przeterminowaniu, to i tak się opłaci, bo to koszt 2-3 badań w labie jest. No i warto mieć możliwość sprawdzania zawsze kiedy jest potrzeba i niezależnie od opinii weta.
Oczywiście paski traktować trzeba jako wskaźnik orientacyjny, a jeśli na pasku coś wyjdzie źle to wtedy iść do weta.
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Kazia

 
Posty: 14020
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 29, 2011 7:43 Re: wątek wsparcia dla zasikanych

Ok, to będziemy łapać siku jak mówicie ;) W sumie nie pomyślałam logicznie - oczywiste, że bakterie tam szaleją. Nawet jeśli po każdym incydencie pufa jest porządnie czyszczona.

No więc nie wypuszczamy od dzisiaj Miszki na klatkę ani na dwór. Ale balkon chyba może zostać?
Kurcze lipny mamy ten balkon :? Mieszkamy na 4 piętrze, więc jedyny sposób osiatkowania to dookoła barierki i na równi z poręczą. W związku z tym my nie mamy możliwości wejścia na balkon w pozycji pionowej :P Ale niestety Misz odkryła możliwość wejścia z parapetu na górę :roll: I od tamtego czasu na parapecie non stop leży blokada w postaci poduszki :P

A te pufy, to jednak spróbuje jakoś odratować. Bo one nie są materiałowe, tylko ze sztucznej "skóry". Tym bardziej, że na tej dużej Misza się super bawi :) Używał ktoś może środka Vitopar? Czytałam, że to dobre jest. Może watro zainwestować?
Ostatnio edytowano Śro cze 29, 2011 9:40 przez kapciuszek, łącznie edytowano 1 raz
Kot składa się z futra i czterech łap: dwóch przednich do rozpędzania i dwóch tylnych do hamowania :D

...kisses kept are wasted. love is to be tasted...

Obrazek Obrazek

kapciuszek

 
Posty: 11
Od: Wto cze 28, 2011 15:45
Lokalizacja: Mazury

Post » Śro cze 29, 2011 7:46 Re: wątek wsparcia dla zasikanych

Kazia pisze:Kopciuszek, nie odpowiedziałaś, albo ja nie zauważyłam, czy koteczka jest wysterylizowana? jeśli nie, to od tego trzeba zacząć.

Ach, no wiedziałam, że o czymś zapomniałam. Misza jest wysterylizowana. Ciachalismy ją pod koniec marca.
Nie wiem czy jej się wtedy ogólnie stres nie skumulował, bo 10 kwietnia my wyjechaliśmy na 2 tyg. I zmieniła lokum, na mieszkanie mojej mamy. I po powrocie do domu, po jakimś tygodniu-dwóch zaczęła sikać.

Czytałam też, że takie sikanie może być objawem jakiś komplikacji po zabiegu. Że coś tam nie do końca wycięli czy coś takiego.
Kot składa się z futra i czterech łap: dwóch przednich do rozpędzania i dwóch tylnych do hamowania :D

...kisses kept are wasted. love is to be tasted...

Obrazek Obrazek

kapciuszek

 
Posty: 11
Od: Wto cze 28, 2011 15:45
Lokalizacja: Mazury

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości