Dziewczyny!

Weja mnie dziś rano zaskoczyła!

Normalna poranna procedura w moim domu wygląda tak:
1. dzwoni budzik w sypialni (zamkniętej przed kotami).
2. Gabrych zaczyna miauczeć pod drzwiami pokoju, Miśka mu w milczeniu asystuje.
3. wstaję i pierwsze kroki kieruję do kuchni, by nakarmić głodomorki
Dziś punkt 3 uległ zmianie. Najpierw weszłam do łazienki. Zanim wyszłam usłyszałam chórek Gabrysia i.... Weji!

Stała na środku przedpokoju i domagała się żarcia
Zawsze zaczynałam nakładanie karmy od Gabrysia, żeby nie pchał się do miski Misi. Tak też zrobiłam dziś. Wyobraźcie sobie, że Weja odpędziła Gabrysia od jego miski i zabrała się do jedzenia jego leczniczej karmy

Szybciutko nałożyłam koteczce jedzonko i postawiłam z daleka od szafy. Jadła bez żadnego problemu!

Po jedzeniu nie zwiała do szafy, tylko umyła się dokładnie na środku dużego pokoju! Oczywiście pod czujnym okiem Gabrysia i Misi

Później jeszcze przyglądała się jak suszę włosy suszarką - wcale się nie bała jej warkotu!

Dopiero tuż przed moim wyjściem do pracy wlazła znów do szafy.
Myślę, że Weja znacznie szybciej się zaaklimatyzuje niż się spodziewamy
