Nie pisałam, bo miałam wrażenie, że tylko ja na ten wątek zaglądam
i faktycznie urwanie głowy było solidne przez ostatnie dwa tygodnie. dziś już wzięłam wolny dzień bo nie dałwałam już ani fizycznie ani psychicznie rady.
Stan Skierniewickich kocistych przynajmniej u mnie - stabilny.
Lilunia, bawi się, wędruje dziarskim krokiem po pokoiku, ma apetyt, kuwetkuje i nie ma śladu po problemach, przez jakie przeszła. Ale że takie poprawy już mieliśmy a po nich były kolejne zapaści - cały czas pilnie obserwujemy. Kicia dziś dostanie zastrzyk w domku a my mamy jeszcze do wykupienia lek w aptece. w przypadku pogorszenia czy nagłej zapaści mamy pilnie podawać połowe takiej tabletki codziennie przez tydzień. To na wypadek gdyby coś się wydarzyło w święta majowe czy w sytuacji, gdyby nie było czasu na jazdę do całodobowej lecznicy. Ogólnie ja osobiście uważam, że stał się kolejny cud

I to, jak teraz Lilu się zachowuje - jest nie-do-uwierzenia. Ona nawet stara się stawac na tylnych łapkach, żeby złapać piórko! I pakuje się na kolana i chodzi sobie bez trzymanki z prostą główką. Jest nieustannie w ruchu. Zainteresowana i zafascynowana całym otoczeniem... Była już nawet dwa razy na zwiedzaniu mieszkania

ale najbezpieczniej dla niej na razie w oddzielnym pokoiku.
Whiskas. Pozbył się płynów z płuc, ale nie pozbył się przyspieszonego oddechu. Zastanawiamy się nad EKG w poniedziałek, ale w sobotę będziemy jeszcze u wetki i podpytamy dokładniej i o to badanie i o ten oddech. Martwię się o niego...
Fruzia najczęściej galopuje po pokoju z Pysiem i drze pyszczycho jak tylko któryś kot ją pacnie po grzbieciku. mała, śliczna, kochana panikara

A potem biegnie do Mony i się przytula i zaczyna mruczeć i nadstawia pysio do mycia
Mona. Zaczeła eksperymentować z głaskami przed jedzonkiem. Podoba jej się

ale jak na razie tylko przed jedzeniem i tylko w kuchni. Jest coraz piękniejsza

Razem z Fruzią mają widoczne śpioszki w oczkach, ale na razie nie damy rady podawać im kropelek więc staramy się je oswajać i podajemy wzmacniacze odporności.