Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Revontulet pisze:Nie wiem czy w rozmowach telefonicznych (dlaczego nie na miejscu w schronisku???)
Revontulet pisze:...w ogóle był poruszany chip!![]()
Stomachari pisze:W tym momencie czekam na oddzwonienie z Palucha. Kot bardzo podobny, z Zakrzewskiej(!), przywieziony w piątek. Jeśli to ten, to może nawet pan sam zadzwonił na eko-patrol, że "kota znalazł".
Tak czy owak jest ustawa o ochronie danych osobowych, więc pani nie mogła mi powiedzieć przez telefon, czy to ten. Podałam swoje dane i numer czipa, ma się odezwać, jak sprawdzi.
Byłoby cudownie, gdyby to był ten...
Stomachari pisze:Nie wytrzymałam, zadzwoniłam znowu. I z rozmowy wynikło, chociaż nie mogli mi podać żadnych danych, że kota dostarczył ten pan, któremu go powierzyłam i że planował go odebrać, bo zapytano mnie, czy w mojej umowie adopcyjnej jest punkt o braku opieki i związanym z tym automatycznycm rozwiązaniem tej umowyI jeśli taki punkt jest, to mogę kota odebrać, a gdyby nie było, to nie
![]()
Co to za układ? O co tu chodzi? I dlaczego do cholery ten facet nie mógł do mnie zadzwonić, wcisnąć kitu o bardzo chorej osobie w domu i przekonać do wcześniejszego odebrania zwierzaka?! Przecież bym przyjechała!
Ale przynajmniej wiem, gdzie jest kot!!! Ufff.
Revontulet pisze:Dziś na moją prośbę (a nie jestem przecież właścicielem kota więc to nie ja powinnam być zdeterminowana do wyjaśnienia tej kwestii) była sprawdzana sprawa chipa i tego na kogo jest zarejestrowany. Łącznie z telefonem wykonanym przez pracownika do safe animal.
Revontulet pisze:Kot ma być wydany osobie, na którą jest zarejestrowany chip. To że jakiś policjant mówi, że chip to jakiś gadżet świadczy tylko o tym, że policjant nie wie o czym mówi.
OKI pisze:Jak widać, jednak wolontariusze mogą więcej niż zwykły człowiek. Stomachari również o to prosiła i uzyskała odpowiedzi jw.
Revontulet pisze:OKI pisze:Jak widać, jednak wolontariusze mogą więcej niż zwykły człowiek. Stomachari również o to prosiła i uzyskała odpowiedzi jw.
Przez telefon nie dostałabym tych informacji. Ponadto osoba, która twierdzi, że kot przebywający w schronie jest jej kotem, takie informacje dostanie znacznie łatwiej niż osoba postronna, jak np. wolontariusz.
Sochaczew nie jest na końcu świata. Nasza wolontariuszka co tydzień dojeżdża na Paluch ponad 40 km. Komunikacją. Więc nie przesadzajmy.
Jasne, ze pewne sprawy trzeba zorganizować, ale już od kilku dni wiadomo, że kot jest w schronie.
OKI, jestem więcej niż pewna, że gdyby Twój kot był np. w schronisku w Łodzi, to poruszyłabyś niebo i ziemią, żeby go odebrać.
Dlatego że, jak przypuszczam, wiesz czym dla kota jest schron. Czasem wystarczy kilka dni, żeby zdrowy, silny, bezstresowy kot, umarł.
Tyle ile mogłyśmy, tyle zrobiłyśmy.
Teraz mocno trzymam kciuki za pozytywne zakończenie sprawy
OKI pisze:Dziś jest sobota - w tzw. międzyczasie dostała pierdyliard przydatnych rad, typu: szukaj prawnika; nie szukaj prawnika - jedź do aresztu; nie jedź do aresztu - dzwoń do cioci; nie dzwoń do cioci - jedź do schronu; nie jedź do schronu
boniedydy pisze:Osoby postronne nie mają możliwości odwiedzin w kwarantannie, podobnie jak w kocim szpitaliku. Ja bym się raczej skupiła na Twoim miejscu na poszukiwaniu możliwości zabrania kota ze schroniska jak najszybciej. Poradź się może jakiegoś prawnika?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 45 gości