No więc Kajcia oddała trochę krwi. Dostala maleńkiego głupiego jasia, bo to jest do rany przyłóż kotka do momentu kiedy nie wciska jej się jakichś tabletek lub poddaje ja jakims dziwnym zabiegom. Przy okazji zostało zrobione usg i juz wiadomo, ze nerki nie wyglądają normalnie. Jedna z nich większa ok. 3 cm z zatarta strukturą, a druga mniejsza ok 2cm. Trzeba poczekać na wyniki badania krwi żeby wiedzieć jak pracują. Kajka należy do tych kotów, które na wolności zostają poddane naturalnej eliminacji. Przyniesiona była jako kociak, który chyba nie przeżyłby kolejnych dwóch dni. Z bardzo zaawansowanym kocim katarem i zupełnie zaropialymi oczkami. Nie widziala, nie jadła i tylko miauczała. Weterynarz nie dawał żadnej gwarancji na jej wyleczenie. Nie wiadomo więc co kitka ma w genach. Jest u nas 5,5 roku i będzie cieszyła nas dalej. Wyniki badań pozwolą jej jednak dobrać sposób żywienia.
Kiedy zwierzaki zaczynają chorować zawsze zaczyna się odczuwać, że jest ich za dużo. Myślę, że nie powinno byc więcej jak 3,4 koty. Przy większej liczbie trudno zauważyć pierwsze symptomy chorób, no i łatwo o epidemię. Ale tak się złożyło, ze trzeba było temu kociarstwu pomóc i tyle.
