Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lip 30, 2011 1:53 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

Skandalem jest to ,ze "ja nie chciałam kotki kryć' to dopiero szok..poszła na chłopy,bo w domu instynktu rozładować nie mogła :(
Tess 1610 Ty tak sie nie smiej..my szykowalismy kotke na sterylizacje na rano,(7 m-cy)a ona wieczorem siuska wywaliła i zmieniła "pełć"jak by to ujac "Od dzisiaj pańciu Lucjan jestem, nie Lusi"SZOK dla nas, dla wetów i dla Rubena który w Lucjanie sie podkochuje, nawet gdy ten sie chłopem stał :lol: No,ale bez jaj... :wink:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Sob lip 30, 2011 1:56 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

BOZENAZWISNIEWA pisze:
vega013 pisze:
Tess 1610 pisze:Kot wcale nie musi wychodzić!!!!!!!!!!!kot przywiązuje się do miejsca(mieszkania),które staje się jego światem,mam 8-letniego persa,mieszkam na 4 pietrze i kot nie sprawia wrażenia nieszczęśnika z powodu nie wychodzenia na dwór,owszem jest kotem wychodzącym...ale na smyczy!!połazi z 10 minut i w te pędy leci do domu,nawet na balkon nie wychodzi za często.Tak samo było z syberyjczykiem,a ten to już w ogóle nie chciał wychodzić z domu,jak mu szelki zakładałam to przewracał sie nogami do góry i tak leżał :D musiałabym go ciągnąć za sobą na dwór :mrgreen:

Pewnie, że nie muszą wychodzić. Żaden z moich kotów nie jest i nigdy nie był wychodzący.



No, bo wiezienia musza być :!: ,aby instynkt osłabić.Biedne koty odjajczyć,zero natury,zniewolenie,chec panowania nad bestiami :lol:

Zapomniałaś, że koty muszą wychodzić, bo muszą przecież się rozmnażać. "Cud narodzin" - przecież to piękna sprawa. Kocięta są kochane i słodkie, nie? Kotka przeżywa radość macierzyństwa, ludzie też się cieszą i jest pięknie. Nieważne, co potem dzieje się z kociętami... Nieważne, że za tę głupotę ludzi właśnie one - malutkie i niewinne - płacą najwyższą cenę: cenę życia.

Autorka wątku pisała, że była u nich kocica, która często rodziła. Ciekawe, jak kończyły dzieci tej kotki... Obawiam się, że w wiadrze z wodą lub chodziły samopas, dopóki głód, choroba lub ruch uliczny nie wyeliminowały ich z życia. Nie uwierzę w bajki, że dla każdego kotka z każdego miotu znalazł się dom.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Sob lip 30, 2011 2:06 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

Wiesz Vegunia...jak to sie mówi"tylko wróżki nie kłamią' :twisted: Pogadamy sobie "do lampy"skoro watek usuną
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Sob lip 30, 2011 2:13 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

BOZENAZWISNIEWA pisze:Skandalem jest to ,ze "ja nie chciałam kotki kryć' to dopiero szok..poszła na chłopy,bo w domu instynktu rozładować nie mogła :(

Nie rozumiesz - ona nie chciała kryć kotki, bo jest dobrym człowiekiem i wypuściła kotkę, żeby sama sobie poszukała partnera - takiego, który by odpowiadał kotce, a nie jej właścicielce. To się nazywa tolerancja i miłość do kotów. Przecież właścicielka nie musi znać ojca kociąt. Nieważne, że mógł być chory i zarazić kotkę nieuleczalną chorobą wirusową. Ważne, że kotka spotkała na swojej drodze odpowiadającego jej kocura, przeżyła cud narodzin i radość macierzyństwa, a wszystko to pomimo choroby. W imię czego? A kto to wie...

Edit: W wypuszczaniu kotki na zewnątrz, w postach mówiących o tym, wyraźnie widzę lekceważenie, pogardę dla życia i zdrowia kotki. Nieważne, że kotka zajdzie w ciążę, że może zarazić się nieuleczalnymi wirusówkami, wpaść pod samochód, zginąć rozszarpana przez psa, czy spotkać złego człowieka, który ją skrzywdzi, spowoduje kalectwo lub nawet zamorduje. Kompletny brak odpowiedzialności, który zresztą dotyczy i innych poruszanych w tym wątku zagadnień.
Ostatnio edytowano Sob lip 30, 2011 2:52 przez vega013, łącznie edytowano 2 razy

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Sob lip 30, 2011 2:22 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

Adzinek87 pisze:

dobra niewazne , jezeli kogos interesuje co sie stanie z moja kotka to pisza do mnie na pw. temat zgloszony juz do usuniecia.
pozdrawiam

Znaczy - wątek za daleko poszedł i niektóre osoby zaczęły zbyt dokładnie się interesować. Jeszcze zapytają o wyniki testów i badań, zainteresują się losem kociąt i ich matki, wypunktują wszystkie nonsensy i niespójności... Lepiej uciec niż odpowiadać publicznie na niewygodne pytania i plątać się w wypowiedziach.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Sob lip 30, 2011 5:26 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

Czasami mam wrażenie, że nie chodzi tutaj o dobro kota, ale o wyżycie się na niereformowalnym właścicielu. Gdyby hodowca oddał kota wykastrowanego nie byłoby tego całego dramatu!, a przynajmniej dotyczyłby tylko jednego kota.
Szkoda mi kocicy i maluchów, bo według mnie nie są w odpowiedzialnych rękach(niestety wielu ludzi wypuszcza swoje koty bez nadzoru), ale świat nie jest idealny. :(
Próby leczenia były więc właściciel starał się pomóc kotce...

Adzinek87 nie obrażaj się i nadal pytaj, konsultuj się jeśli będziesz miała wątpliwości co do dalszego sposobu leczenia Twojej kotki, na pewno ktoś Ci zawsze coś doradzi. Powodzenia.
Ostatnio edytowano Sob lip 30, 2011 5:54 przez xcat, łącznie edytowano 1 raz

xcat

 
Posty: 17
Od: Nie gru 26, 2010 12:28

Post » Sob lip 30, 2011 5:47 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

xcat
czy zauważyłaś w którymkolwiek miejscu "kawałek" pokory i przyznanie się do błędu ze strony Adzinek ???? bo ja nie
załozyla wątek bo miała nadzieję,że forum rzuci sie jak sęp na padlinę na hodowlę i pomoże jej ....no właśnie nie wiem w czym-może w zwrocie pieniędzy za chorą kotkę? może sie mylę ale pewnie i tak doszłoby do cudu narodzin prędzej czy pózniej [skoro miała kotki kiedys "rodzące"] tylko pewnie planowała maluchy "rasowe bez rodowodu" po podobnie "rasowym" tatusiu jak mamusia-wyszło inaczej-kotka cHORA-KASY NIE BĘDZIE-walimy na forum i za jego pomocą spróbujemy coś z tym zrobić;
mam nadzieję,że to moja wyobraznia a nie ukryta rzeczywiśtość....
co do prób leczenia-to skąd my to możemy wiedzieć...a,tak,nieznany lek i antybiotyk z "cycka"
cały ten wątek to dla mnie jakaś paranoja...

J.D.

 
Posty: 5241
Od: Nie maja 23, 2010 13:24
Lokalizacja: Sokółka,podlaskie

Post » Sob lip 30, 2011 5:59 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

Mnóstwo osób postępuje w podobny sposób, wypuszcza i rozmnaża swoje zwierzęta(koty,psy, króliki itp.). Może jestem naiwna, ale nie zakładam, że na pewno właścicielka chciała mieć maluchy...
Hodowca mógł spokojnie przed wydaniem takiej prawie dorosłej kotki ją wykastrować.

xcat

 
Posty: 17
Od: Nie gru 26, 2010 12:28

Post » Sob lip 30, 2011 6:05 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

Hodowca pewnie chciał zarobić i mieć z głowy sprawę. Co absolutnie go nie usprawiedliwia, wręcz przeciwnie.
Chciałabym, żeby hodowca odezwał się na wątku i wytłumaczył.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Sob lip 30, 2011 6:17 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

zawsze cierpi niewinne zwierzę....
hodowcy dziś to [bez obrazy] bardzo często wyrachowani biznesmeni,niestety;dla mnie prawdziwy hodowca to ten,który nie tylko rozmnaża ale przede wszystkim wystawia koty, jego hodowla jest "obecna" na wystawach i pokazach;prezentuje swoje zwierzęta;wtedy dopiero można mówić o rozmnażaniu "znanych" już rodziców;ten kto kupuje zwierzęta z rodowodami i prawami hodowlanymi i tylko je rozmnaża to dla mnie zwykły "zarabiacz" a nie żaden hodowca;

J.D.

 
Posty: 5241
Od: Nie maja 23, 2010 13:24
Lokalizacja: Sokółka,podlaskie

Post » Sob lip 30, 2011 6:22 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

Mam sąsiadkę, która hoduje koty. Rasy maine coon. Dba o nie bardzo. Kotka nie rodzi co chwilę, ma czas na odpoczynek. Kocięta są monitorowane w nowych domach. Pierwsza kotka, która była w tej hodowli, została wysterylizowana i żyła szczęśliwie w domu do końca swoich dni, bardzo kochana. Ale moja sąsiadka ulubiona nie traktuje kotów jak maszyn do zarabiania pieniędzy. I zawsze pyta, co u moich kotów, a one nie są main coonami :wink: - wszystkie pochodzą z biedy. Dla niej kot jest żywym stworzeniem, które kocha. Chciałabym, żeby wszyscy hodowcy byli tacy.
Ostatnio edytowano Sob lip 30, 2011 6:26 przez MalgWroclaw, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Sob lip 30, 2011 6:23 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

MalgWroclaw pisze:Hodowca pewnie chciał zarobić i mieć z głowy sprawę. Co absolutnie go nie usprawiedliwia, wręcz przeciwnie.
Tak to wygląda, ale z drugiej strony mógł mieć zaufanie do nowych właścicieli i właśnie mamy obraz następstw tej decyzji... nie wiadomo.

xcat

 
Posty: 17
Od: Nie gru 26, 2010 12:28

Post » Sob lip 30, 2011 6:27 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

Przeczytaj, co napisałam o mojej sąsiadce. Ona naprawdę ma kontakt - z jej strony wychodzący - z nowymi właścicielami.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Sob lip 30, 2011 6:34 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

MalgWroclaw pisze:Mam sąsiadkę, która hoduje koty. Rasy maine coon. Dba o nie bardzo. Kotka nie rodzi co chwilę, ma czas na odpoczynek. Kocięta są monitorowane w nowych domach. Pierwsza kotka, która była w tej hodowli, została wysterylizowana i żyła szczęśliwie w domu do końca swoich dni, bardzo kochana. Ale moja sąsiadka ulubiona nie traktuje kotów jak maszyn do zarabiania pieniędzy. I zawsze pyta, co u moich kotów, a one nie są main coonami :wink: - wszystkie pochodzą z biedy. Dla niej kot jest żywym stworzeniem, które kocha. Chciałabym, żeby wszyscy hodowcy byli tacy.

eh,marzenie....

J.D.

 
Posty: 5241
Od: Nie maja 23, 2010 13:24
Lokalizacja: Sokółka,podlaskie

Post » Sob lip 30, 2011 7:28 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

vega013 pisze:
BOZENAZWISNIEWA pisze:
vega013 pisze:
Tess 1610 pisze:Kot wcale nie musi wychodzić!!!!!!!!!!!kot przywiązuje się do miejsca(mieszkania),które staje się jego światem,mam 8-letniego persa,mieszkam na 4 pietrze i kot nie sprawia wrażenia nieszczęśnika z powodu nie wychodzenia na dwór,owszem jest kotem wychodzącym...ale na smyczy!!połazi z 10 minut i w te pędy leci do domu,nawet na balkon nie wychodzi za często.Tak samo było z syberyjczykiem,a ten to już w ogóle nie chciał wychodzić z domu,jak mu szelki zakładałam to przewracał sie nogami do góry i tak leżał :D musiałabym go ciągnąć za sobą na dwór :mrgreen:

Pewnie, że nie muszą wychodzić. Żaden z moich kotów nie jest i nigdy nie był wychodzący.



No, bo wiezienia musza być :!: ,aby instynkt osłabić.Biedne koty odjajczyć,zero natury,zniewolenie,chec panowania nad bestiami :lol:

Zapomniałaś, że koty muszą wychodzić, bo muszą przecież się rozmnażać. "Cud narodzin" - przecież to piękna sprawa. Kocięta są kochane i słodkie, nie? Kotka przeżywa radość macierzyństwa, ludzie też się cieszą i jest pięknie. Nieważne, co potem dzieje się z kociętami... Nieważne, że za tę głupotę ludzi właśnie one - malutkie i niewinne - płacą najwyższą cenę: cenę życia.

Autorka wątku pisała, że była u nich kocica, która często rodziła. Ciekawe, jak kończyły dzieci tej kotki... Obawiam się, że w wiadrze z wodą lub chodziły samopas, dopóki głód, choroba lub ruch uliczny nie wyeliminowały ich z życia. Nie uwierzę w bajki, że dla każdego kotka z każdego miotu znalazł się dom.




skoro nie wiesz nie pisz!!!!!! widzisz nie znasz i rzucasz z gory jakies oskarżenia!!i!! wlasnie sie zdziwisz ale kazdy znalazl dom!

Adzinek87

 
Posty: 59
Od: Pt lip 29, 2011 10:51

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510 i 97 gości