Zorro & Co

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro paź 22, 2003 0:19

Dziekuje za wsparcie :)
Prawde mowiac, czulam sie dzisiaj podle i niemilo, bo na dworze zimno, a on tam z obolala lapka biegal...
Zawyl z radosci, kiedy go wypuscilam na dwor, i od razu pognal, troche kulejac, za wzgorza.
I caly dzien martwilam sie, czy sobie poradzi...
Ale wieczorem juz jako pierwszy siedzial w stolowce, i czekal na kolacje, dzielny chlopczyk.
Apetyt mu wrocil, prawie juz nie kuleje, tylko jeszcze ostroznie stapa na te chora lapke.
I dal sie poglaskac 8O

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Śro paź 22, 2003 12:52

Inka pisze:I dal sie poglaskac 8O

Kocior mądre zwierzę, wie, że te ręce nie krzywdzą, tylko karmią i leczą. :wink:
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lis 01, 2003 21:32

Na poczatku koty protestowaly przeciwko zmianie lokalu konsumpcyjnego :wink: , ale szybko przekonaly sie, ze jednak trzeba sie pofatygowac tych kilka schodow w dol, i w lewo zaraz za rogiem stoi papu :D
Czyli wszystko gra.
Przychodza rozne kiciuchy, ostatnio pojawil sie rowniez mlody czarnuszek, bardzo podobny do Misiaczka.
Wiekszosc z nich wyglada na koty domowe, ktore wstepuja w drodze do domu :lol:
Nie sa akurat chude, futerko lsni, ludzi sie nie boja...
Tym, ktory na bank jest bezdomny, jest Zorro. I po nim to widac.
I jest najmniej piekny, i najkochanszy z nich wszystkich.
Juz nie kuleje :D
Inne koty pojawiaja sie i znikaja, raz sa a raz ich nie ma, jak Loulou i Tygrysek, a Zorro chyba czeka godzinami w zaroslach, bo zawsze jest na miejscu, kiedy przynosze jedzenie.
Wczoraj wracam z miasta o 20.00, wchodze do gory z parkingu, a moj bidulek z zarosli wyskakuje, i lasi sie, i w strone miski zerka...
A sprytny jest na maxa, bo do sasiadow nie wychodzi - tylko do Juniora i mnie, bo nas zna. Poza tym unika ludzi. Jesli ktos jest w poblizu, kiedy je, to siedze przy nim, bo inaczej boi sie troche stac tylem do ludzi, i nie naje sie przez to.
Na poczatku wynosilam miski o 22, ale poniewaz wiem, ze czeka, to wynosze je coraz wczesniej - teraz zrobila sie z tego 20.

Dzisiaj poszlam po puste miseczki, a tam ktos nasypal suchej karmy :D , a do drugiej mleka :(
No ale liczy sie fakt - mam sprzymierzenca! :D
Myslalam, zeby napisac jakas kartke na temat mleka, ale lepiej nie, bo jeszcze ten ktos poczuje sie urazony, i zniecheci sie do dalszego karmienia. Sprobuje raczej te osobe namierzyc.
Ale Zorro i tak czekal na marysinska kolacje :lol:
Dzis byl sparzony dorsz, i dziecina rzucila sie na miske, ale co kfilke przerywal, i podlatywal do mnie, odstawial baranki, i nadstawial wypirzonego grzbietu do miziania.
Cos czuje do tego kota...
Ale jesli on juz tyle lat na wolnosci, to nie wiem, czy w ogole mozna myslec o udomowieniu...
Moje wychodza na chwile do ogrodka, i wracaja do domu. w ogole nie maja zapedow na poznawanie swiata. A Zorro pewnie znikalby przy kazdej okazji, i wracal po nocach, gotowy do odpchlania, odrobaczania, i co tam jeszcze - za kazdym razem...
Nie wiem, takie mam rozterki...tak mnie jakos ciagnie do niego...

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Sob lis 01, 2003 21:42

Mysle, ze skoro dotychczasowe lata na wolnosci nie byly specjalnie szczesliwe i spotykaly go pewne nieszczescia, to dom bedzie dla niego swojego rodzaju ostoja i pewnie nie bedzie nawet zainteresowany wychodzeniem :roll: Skoro cos do niego czujesz, to... ja bym sie nie zastanawiala ;)

:ok:
Ewelina i...
Obrazek

Kiara

 
Posty: 5697
Od: Nie mar 02, 2003 13:18
Lokalizacja: Toruń

Post » Sob lis 01, 2003 21:45

Inka pisze:...tak mnie jakos ciagnie do niego...

A jego doCiebie... :wink:
Inko, podobnie było z "moją" kicią we Włoszech - początkowo tylko na karmienie i nawet mowy nie było o pogłaskaniu... Potem jedzenie przerywanie barankami, potem chodzenie za mną w bezpiecznej odległości po całym miasteczku, czekanie na mój powrót przed domem... potem nie ruszanie się spod domu, siedzenie ze mną (na mnie :wink: ) na schodkach... też myślałam że taka kicia się nie "udomowi", bo straszliwie chciałam ją sobie zabrać do PL, ale jeszcze ta droga :cry:
Teraz kicia została adoptowania przez starszą panią tam, na miejscu. Jeszcze po pół roku nie dawała jej się głaskać. Jest wychodząca. Ale zjawia się na każde zawołanie. Zaanektowała sobie jeden fotel. Jest panią domu. :D

ani

 
Posty: 3491
Od: Pon mar 10, 2003 23:31
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob lis 01, 2003 21:49

On musi gdzieś niedaleko mieszkać i dlatego zawsze jest obecny na stołówce. Po kastracji i w ciepełku jego chęć włóczęgostwa powinna się zmniejszyć. Co do pcheł - czy te inne koty, które zaglądają na stołowkę a są czyjeś, wyglądają na zapchlone? :wink: A zresztą, środki p-pchelne działają co najmniej przez kilka tygodni.

Hana

 
Posty: 10897
Od: Pon lut 04, 2002 15:36

Post » Sob lis 01, 2003 22:13

Inko :-)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87966
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Nie lis 02, 2003 15:01

Mysle niekoniecznie o sobie.
Nie wiem, czy tak naprawde jestem psychicznie gotowa na trzeciego kota w domu.
Ale do mnie w kazdym wypadku nalezaloby wstepne udomowienie, i przygotowanie kota do adopcji.
Nielatwo wyadoptowac 5-letniego kocura, ktory na dodatek nie prezentuje sie zbyt wyjsciowo... ludzie chca kociaki... :(
Ale bede pytac.

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Nie lis 02, 2003 15:05

Inko, jak już kocio będzie to Ty już też będziesz gotowa na niego :)
<img src="http://chelmslaski.com/kasikz.jpg" border="0" alt="Lucek" align="left">
http://koty.rokcafe.pl/kasik/
Dom bez zwierząt jest<BR> jak ogród bez kwiatów...

KasiKz

 
Posty: 1385
Od: Pon kwi 21, 2003 9:54

Post » Nie lis 02, 2003 15:20

Inko :lol: :love: .
Poczekaj nie spiesz sie, jak cos czujesz do Zorro, to nie naciskaj na siebie. Wiesz, ze Milosc ma rozne oblicza, ale jak trafi to leki i strachy nagle gdzies nikna, i ma sie wrazenie ze dobry los uklada zycie. Wazne, ze masz z nim codzienny kontakt, przemysl, przetrw sprawe i nic na sile.
W kazdym razie zapewniam Cie, ze trzy kot w domu to prawie tak samo jak dwa, tylko o jednego wiecej :lol:
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Nie lis 02, 2003 15:22

Anja pisze: W kazdym razie zapewniam Cie, ze trzy kot w domu to prawie tak samo jak dwa, tylko o jednego wiecej :lol:

Umiesz powiedziec :lol:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Nie lis 02, 2003 23:44

Dzisiaj bylo mizianko ogromne :1luvu:
Poszlam po miseczki, kota nima. Wchodze z nimi po schodach, a tu nagle smyrg i przelecial mi pod nogami, wyprzedzil, i z radosnym miaukiem do drzwi nawigowal :D
Skad on wiedzial, ze to ja? Przeciez bylo ciemno...
Po zapachu?

Nie chcial ze mna wejsc, ale grzecznie czekal, az wroce.
Kiedy znow wyszlam, juz z kolacja, znow biegl przede mna do stolowki, popiskujac z radosci.
Potem co kfilke odchodzil od misek, i wtulal sie we mnie. Juz sie go mniej boje, i troche bidulka posprawdzalam. Nie mialam do tej pory okazji tego zrobic. W lecznicy trzymali go lekarze, a ja tylko z boku... :oops:
Oczka ok, ale pod broda wyczulam jakies jakby strupki. Swierzb? Znow do weta?
Poza tym na grzbiecie mozna policzyc kregi, i pupcia po bokach zapadnieta. Lebek przez to wydaje sie strasznie duzy. Zwieksze porcje, on musi troche przytyc.

Zaskoczyl mnie, kiedy juz podnioslam sie, i zaczelam isc w strone domu. Zostawil miski, i odprowadzil mnie do drzwi! Nie wierzylam, wiec zatrzymywalam sie co chwile. To on tez sie zatrzymywal, i szorowal grzbietem o moje nogi :lol:
Stalam w otwartych drzwiach, i probowalam go namowic, zeby wszedl, ale nie chcial. Otarl sie o mnie jeszcze raz na dobranoc, i pobiegl z powrotem do swoich misek.

I zastanawiam sie nad kilkoma rzeczami:

- od kilku dni nie pojawiaja sie inne koty...czy on je pogonil? :(
Moja pani, moje miski, i wynocha? Jak myslicie?

- zbliza sie pora na druga tabletke odrobaczajaca. Nie mam pojecia, jak tego dokonac...


- on chyba mysli, ze jest moj...no, w jakims sensie jest :wink:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Nie lis 02, 2003 23:53

Mądry kiciuś :D

ani

 
Posty: 3491
Od: Pon mar 10, 2003 23:31
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lis 02, 2003 23:55

Co do tabletki, to sie nie znam, wiec nie doradze.
A kotek juz jakby jest Twoj. Fajnie, ze on tez ma swojego czlowieka.

set

 
Posty: 1046
Od: Wto wrz 24, 2002 10:43
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lis 02, 2003 23:57

Ciekawe dlaczego nie chciał wejść do domu :lol: Na jego miejscu pędziłabym co sił w nogach gdyby mnie zapraszali :lol:
<img src="http://chelmslaski.com/kasikz.jpg" border="0" alt="Lucek" align="left">
http://koty.rokcafe.pl/kasik/
Dom bez zwierząt jest<BR> jak ogród bez kwiatów...

KasiKz

 
Posty: 1385
Od: Pon kwi 21, 2003 9:54

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: banka, Sillka, Silverblue i 162 gości