Jaga zostaje. Maluchy nie mają imion i nie mamy pomysłu.
Uczucie jak się wraca z pracy a kociaki biegną się przywitać i z radości wspinają się na nogi jest niesamowite.
Dzisiaj pierwszy wypadek był. Kocurek wspiął się na nogę Asi, współlokator wyszedł z pokoju i trzasnął drzwiami, a kocurek się tego dźwięku przestraszył i spadł, po drodze uderzając łapką o krzesła. Koty natychmiast zostały zapakowane i zawiezione na Białobrzeską, gdzie nastąpiło szybkie badanie i diagnoza: nic mu nie ma. Ufff.
Kociaki są też świetne do wyciągania zniżek u weterynarzy - na placu Hallera płaciliśmy 10 zł, na Białobrzeskiej - nic
