jestem
nie wiem, czy pomogę, ale przy
podobnie przerażonym Saszy konsultowałam się z behawiorystą. Faktem jest, że Sasza był u nas w domu, ale spróbujmy zaadaptować zalecenia specjalisty do warunków schroniskowych:
1. przeniosłabym kota do klatki, albo izolatki. Tak naprawdę nie wiemy przecież, czego on się boi, ludzi, innych kotów, może tylko jednego kota z boksu?...? przeniesienie do boksu szpitalika czy wystawówki dobrze sprawdza się też w naszym schronisku. Jeśli to możliwe - trzeba nakryć klatkę, przynajmniej od strony ewentualnych "zagrożeń". No i za nic nie wolno mu tam dokoptować innego kota!!!
2. nic na siłę. Może i kot się przekona, że przytulając go, nikt nie robi mu krzywdy, ale to jednak jest próba złamania jego woli. Dużo lepszy efekt osiąga się dając kotu możliwość wyboru. Dłużej to trwa oczywiście, bo zwierzak musi się sam zdecydować.
3. siedzenie z nim w boksie (albo przy jego klatce) to dobry pomysł. Można gadać, można czytać na głos, byleby się oswoił z głosem i obecnością człowieka. Nie próbujcie go jednak dotykać. Niech siedzi i myśli.
4. jeśli będzie jakiekolwiek zainteresowanie światem zewnętrznym, może uda się przeprowadzić zabawę z innym kotem tak, aby Kay to widział. Mogą tu służyć piórka, nie miętolić chętnego do zabawy, tylko "strzelić pokazówkę", że nie taki człowiek straszny
5. jedzenie i picie należy po troszeczku przestawiać w stronę wyjścia z izolatki czy klatki. Najpierw kotu pod nos, a potem coraz bliżej człowieka, ale nie co pół metra, tylko co parę cm. To najtrudniejsze chyba do przeprowadzenia, więc spróbujcie po prostu dawać mu jakieś smakołyki (mięso na przykład) tym sposobem, po kawałeczku, przez kilka godzin, które możecie mu poświęcić.
6. Po jakimś czasie można spróbować go dotknąć, oczywiście rękę wyciągamy wewnętrzną stroną dłoni to góry. Nie próbujcie od razu drapać pod bródką, dotykac łapek, brzuszka. Uważajcie też na uszy - nie wiemy, co w nich siedzi, jeśli jest galanty świerzb to uszy bolą. Jak dotkniecie i przez przypadek zrobicie krzywdę - kot znów się wycofa. Najlepiej delikatnie spróbować po główce.
To wszystko jest trudne do zrobienia w schronie, ale jeśli wolonariusze poświęcą mu choć dwie godziny w tygodniu, a pracownicy będą się stosowali do przyjętej metody - da efekty z pewnością. Wszystko to, co napisałam jest naprawdę ciężką pracą, było nam to trudno przeprowadzić w domu, a co dopiero w schronisku...
zasadniczą sprawą jest jednak brak pośpiechu, np. jeśli kot danego dnia zrobił kroczek w stronę człowieka, to nie oczekiwać więcej i nie zmuszać go do zrobienia kolejnego. Myśmy odsłaniali klatkę z Saszą codziennie, po 5 cm. Jeśli Sasza się wystraszył - zakrywaliśmy klatkę ponownie o te 5 cm. One nie lubią zmian, a już kilka zmian naraz to naprawdę za wiele dla takiego strachulca
powodzenia życzę, będę tu do Kaya zaglądać
