Agalenora pisze:
Obecność innych kotów, i to w dużej liczbie, wcale nie działa jako czynnik oswajający.
Kot-jedynak z kolei nie ma wyjścia, musi się przyzwyczaić do człowieka, zaakceptować jego obecność.
.
Pozwolę sobie, nie zgodzić się z Tobą Agalenorko. Właśnie często przykład innych kotów garnących się do człowieka, działa bardzo pozytywnie. Nie twierdzę, że w każdym wypadku, ale większości tych u mnie.
A sztandarowym przykładem „kota stadnego” był Bandziorek. Oddany do super domu samotnie, dostał takiej depresji, że przestał jeść i pić. Karmiony „na siłę”, zwracał. Dostał biegunki. Zagłodził by się na śmierć. Po powrocie do mnie, w pierwszej kolejności radośnie przywitał się z towarzystwem, obszedł znane kąty i poszedł do michy.
Ale ponieważ nie ma dwóch takich samych kotów, to naprawdę trudno wyrokować jak będzie w przypadku Iglaka.
Skoro pani myśli o drugim kocie, to może uda się namówić na dwa jednocześnie.
