przeczytałam artykuł wklejony przez Charli... w pierwszej chwili

i

a potem...
no cóż, moja sunia od zawsze jada tylko puszki. i to -uwaga, nie krzyczcie- tylko te najtańsze 'cerrefurowskie' czy inne aro. powód? rodzice doszli do wniosku, że pedigree to sama chemia, a w tanich będą tylko zwierzęce części, bez zabawy w 'ulepszacze', aromaty i inne takie. zresztą ona zawsze niechętnie jadła to co drogie. sunia ma teraz prawie 15 lat. teraz, jak jest już stara nie toleruje żadnego innego jedzenia, tylko tanie puchy + makaron/ ryż. jest w 100% zdrowa, ruchliwa, wesoła, ma badania krwi jak u szczeniaka. trochę niedowidzi i niedosłyszy, no ale ma prawie 100 lat
a teraz to, co mnie zastanawia: rodzony brat mojej suni mieszkał u sąsiadów. mieli na jego punkcie bzika, karmili najdroższymi karmami, przemrożonym mięskiem, gotowanymi warzywami witaminkami itp. pies miał niecałe 7 lat gdy odszedł na raka.
matka i ojciec mojej suni też oboje przed śmiercią mieli do czynienia z 'tym co chodzi tyłem', ale nie jestem pewna jak byli karmieni. nie da się jednak ukryć, że to rodzinne...
jakieś wnioski? nie dajmy się zwariować!
nie twierdzę, że żywienie mojej suni było w 100% poprawne (chociaż mój ojciec twierdzi, że pies do zdrowia potrzebuje ścięgien i innych odpadków zamiast czystego mięsa. ja się pod tym nie podpiszę, ale też nie zaprzeczę - nie wiem tego).
myślę, że trzeba obserwować reakcję zwierzaka na karmę, różnicować producentów.
ps. hmm jak już ktoś napisał - tzw ludzkie jedzenie też jest teraz kiepskiej jakości, nigdy nie ma pewności co jemy. ale gdy ktoś zapada na raka raczej nie wyrzucamy mu, że jadł za dużo parówek czy innych pasztecików, w których nie wiadomo co jest mielone, prawda?