FACECI I KOTY

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon wrz 01, 2003 14:33

Mój Stary wszystkim kotom komunikuje, że nie lubi kotów, ale one wiedzą lepiej :lol: Lecą do niego na miętoszenie, wystarczy, że się pokaże; Cipiór nie jest wyjątkiem :roll: . W zasadzie nie karmi, chyba że drobne przekąski z własnego pożywienia, sprząta jak mnie nie ma pod ręką albo jestem zajęta czym innym. Porządne z niego chłopisko, już gdzieś tu pisałam, jak mnie ujął w czasach narzeczeńskich - myszy do niego przychodziły do pokoju, więc żeby mu książek nie gryzły zastawiał pułapki, ale takie gdzie zwierzyna pozostaje w najlepszym zdrowiu, po czym gryzonie nażarte serkiem wynosił do lasu 8)
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon wrz 01, 2003 16:02 Re: FACECI I KOTY

Olivia pisze:Forumowi panowie też są oczywiści bardzo proszeni o opowiedzenie, skąd kot w ich życiu?


Koty w moim domu byly prawie zawsze i zawsze je kochalem (psow nigdy zbyt nie lubilem). Tu w Warszawie dopiero gdy wyprowadzilem sie "na swoje" (choc wynajmowane) mieszkanie (wczesniej wspollokatorzy bardzo niechetnie podchodzili do tematu kota w moim pokoju/calym mieszkaniu) - okazja sie nadarzyla i kotki (od razu planowalem dwie) zamieszkaly ze mna :) . I bardzo nam razem milo :) , obie mnie kochaja i ja obie kocham (choc Sugar jest zazdrosna o Spice - dziwnie patrzy na nas gdy czarnule wyglaskuje a potem jak najszybciej pakuje mi sie na kolana by dopomniec sie swego).
Zdjęcia kotów, z wystaw kotów i nie tylko... :arrow: http://vitez.pl

vitez

 
Posty: 2914
Od: Wto mar 04, 2003 10:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon wrz 01, 2003 18:14

Junior mnie zakocil.
Marudzil, ze musimy miec kota, i gryzlam sie z tym przez pol roku...
W kwestii kociej bylam zielona jak radosny ogorek w salatce - w zyciu kota "w reku" nie mialam. W ogole to myslalam, ze kot to bardzo niekontaktowe stworzenie, ktore gdzies tam sobie chodzi, i tyle go widzial :roll:
Ale cos mi sie majaczylo, ze te pazury to chyba dlugie i ostre...bosh, moje mebelki, bosh, bosh.
Ale dzieciak prosi, qrcze, nie sposob sie wywinac...
Skompletowalismy wyprawke, i pojechalismy looknac na Sissi.
A ta zaraz do nas przyleciala, pupcia kreci, a w oczy mi filuje.... :1luvu: Porazilo mnie, no, i po kilku dniach to ja marudzilam, coby jeszcze jednego kiciucha adoptowac :lol:
Junior do sprzatania kuwety nie kwapi sie, chyba ze go pogonie :twisted:
Papuszku daje chetnie, czesze, wyprowadza na spacer, i znosi towarzystwo do domu po spacerze.
Ale musielibyscie uslyszec te teksty do kocich, swiergotane aktualnym barytonem w srodkowej fazie mutacji glosu nastolatka :lol:
Zakocony na amen, nosi je na reku, mizia, i pozwala na wszystko.
Tylko kiedy sa u niego kumple, to troche sie hamuje :lol:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Pon wrz 01, 2003 18:26

Na kota zdecydowaliśmy się razem :D ale to właśnie TZ namawiał mnie, aby po wariacku wziąźć Ramzesa, gdy nic nie było przygotowane w domu. No i potem to tylko obserwowałam jak ta miłość do kota rosła i rosła u niego. Nawet kuweta nie jest mu obca i pięknie po kocie sprząta. Bawią się cudownie, aż łezka mi się w oku kręci, że taki wielki facet tak rozczula się nad puchatą kuleczką. Wiecie co kocham go za to jeszcze bardziej, jeżeli jest to możliwe ;)
ObrazekObrazekObrazek

Agness

 
Posty: 1041
Od: Czw lip 17, 2003 13:55
Lokalizacja: Zielona Góra

Post » Pon wrz 01, 2003 18:39

Zakociłam się za czasów STŻ. Dobry człowiek z niego, zwierzaki garnęły się do niego, czuły to ;)
Salma jest z jego pracy. Wzięta razem z Tequilką, siostrzyczką, która zginęła tragiczie :(
Niedługo potem wzięliśmy Samuelka.
Potem w ciągu miesiąca STŻ się wyprowadził i wprowadził się TŻ (szybka jestem ;) ).
TŻ dowiedział się, że mam dwa koty i... zrobił dziwną minę. W jego rodzinnym domu był pies. Jedyny kot jakiego znał to syjamka mamy jego przyjaciela. Kocica, która gryzła go, jak jej pani nie widziała :lol:

Na początku Samuel rzucał się na stopy TŻ i go gryzł. Teraz jestem zła, bo zdrajca jeden kocha TŻ bardziej niż mnie. Mruczy jak tylko TŻ na niego spojrzy.
Salma długo się przekonywała. Dopiero po pół roku położyła się po TŻwej stronie łóżka ;)
Po pół roku pojawił się Batmiś (przeznaczony do adopcji). TŻ wyjechał w rejs. W tym czasie zobaczyłam na forum zdjęcie Synka. Po powrocie TŻ miał w domu 4 koty :lol: Sam zaproponował, żeby Batmiś został.

Na następnego kota już się nie zgadza :? Wynegocjowałam, że będzie za 3-4 lata ;)

Wiem, że je kocha. Twierdzi, że nigdy nie widział kota tak pięknego jak Samuel. :wink:
Jego znajomi się z niego śmieją i robią takie oczy 8O jak opowiada o kotach :lol:
Ale karmienie i kuwety to moja działka :? I to moje koty brudzą :lol:

Ofelia

 
Posty: 19437
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Pon wrz 01, 2003 18:50

U mnie TZ na kota sie łaskawie zgodził. Jakos tak wyszło, że Budynior kocha go na zbój. Jak siedzimy oboje wieczorkiem - to przyjdzie do niego. Ale śpi na moich nogach albo między nami. Długo było tak, że tylko ja sprzątałam kuwetę i dawałam jeść (chyba że mnei nie było). Długo też było tak, że wyłącznie ja płaciłam za weta (a było za co). Zgodę na drugiego KOTA wyprosiłam (ze stwierdzeniem - przecież jak przyniesiesz do domu, to Was nie wyrzucę, no coś takiego, żeby mi tak powiedzieć, bezczelność). Jak się okazal, że to będzie kotka i niekoniecznie wymarzona niebieska ruska tylko taka dachowa mieszanka -musiałam obiecac, że za rok nie stwierdzę, że jednak chcę własnie takiego. (Rok już minął!) Teraz sytuacja wyglada tak, ze Budyń kocha TZ, BluMka też się do niego misi i przytula i mruczy, jeść daję częściej ja, ale to dlatego, że wcześniej wstaję i na ogól szybciej wracam z pracy. Sprzatamy oboje, do weta chodze na ogół ja, ale jak trzeba z obydwoma - idziemy oboje.
TZ nadal wszystkim powtarza jak to kotów nie cierpi (u jego rodziców zawsze był i jest pies).
BTW, kiedy jeszcze wynajmowaliśmy mieszkanie, mieszkaliśmy ze znajomymi, którzy mieli kota. I ta kota też jakąś słabość do mojego TZa miała. Dużą słabość. Mimo że jej nigdy nie karmił, bo w sumie miała swoich państwa.
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Pon wrz 01, 2003 19:33

Mój TZ nie jest wylewny ;) Gdy sie poznaliśmy- mieszkałam z cudną koteczką (BTW- wychodzącą, później zaginioną :( ). TZ się przesadnie kotą nie zachwycał, ale nigdy złego słowa nie powiedział. Potem zakumplowali się na całego, ale "po męsku": bez czułych szeptów, za to z kumpelskim polegiwaniem wspólnym na kanapie, wspólnymi gonitwami po domu.
Gdy Kelpie zaginęła- a ja odchorowałam stratę (ponad rok potrwało)- zaczęłam przebąkiwac o wymarzonym, niebieskim kociaku. Przeszło bez dyskusji (poza uwagami TZ-ta, nt. kupowania kota- gdy tyle jest potrzebujących bid :oops: ). Koteczka zamieszkała z nami i stała się ukochaną księżniczką pana. O drugim kocie nie było mowy. Czaaaseeem TZ, na moje uparte uwagi, ze drugi kot- to same plusy- odpowiadał "dobrze, kiedyś, pod warunkiem, ze będzie krótkowłosa kotka".
Pojechaliśmy na wystawę do Kraka- i ja się zakochałam w Borysku. Zastanawiałam sie, odwoływałam do rozsądku TZ-ta (bo on własnie wtedy stracił pracę i szukał nowej)- i słyszałam w kółko "jak chcesz- to kupuj" ;) :lol: No to kupiłam- długowłosego kocurka :ryk: :twisted:
No i sa dwa (na razie ;) ). I jest sprawiedliwość- bo kocurek jednak (odwrotnie niz koteczka) - najbardziej kocha mnie :lol:

TZ okropnie narzeka na kocie kłaki, mówi, ze następny kot- to gdy on sie wyprowadzi, ale... Codziennie rano to on karmi koty. Rzyganko i inne nieszcześcia- zawsze on sprzata. Jeździ do weta. Obcina kocim pazury, podaje tabletki, gdy trzeba- sprzata kuwetę. Wiekszość zabiegów higieniczno- zdrowotnych (czyszczenie uszu, ząbków Shaeli) wykonujemy wspólnie. Przed wyjazdami- kombinuje kotom opiekę (zazwyczaj wtedy przyjeżdza do futrzaków brat TZ-ta), jeśli jest z tym problem- wyszukuje hotele, gdzie mozna przywieźć zwierzaki. Zasiatkował balkon, zbudował kotom 3 kocie drzewka. Uprawia gonitwy z kotami wokół mieszkania.
I przy tym wszystkim twierdzi z uporem maniaka, ze on nie jest zakocony, koty- nawet lubi, ale to nie zadna pasja i ze sobie zycie bez kotów... nawet wyobraża! :mrgreen: :ryk:

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39504
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Pon wrz 01, 2003 19:37

O, własnie, TZ również obcina kotom pazury, bo ja się do tego nie nadaję. A przez długi czas razem podawaliśmy Budyniowi leki i zakrapialiśmy oczy. A przed chwilą własnie wołałam TZ na chwilę do kompa, a on na to, że nie może podejść, bo Budyniek się w niego wczepił. Po czym przyszedł z Budyniem kurczowo trzymającym się jego szyi i mruczącym jak traktor...trakotor...
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Pon wrz 01, 2003 19:39

Przez kilka miesięcy musieliśmy Szarce dwa razy dziennie czyścić i zakraplać uszy (wyjątkowo uparty świerzb). Ja trzymałam kotkę zawiniętą w ręcznik, a on czyścił i zakraplał, i w sumie szło mu to szybciej i z mniejszymi nerwami dla kota, niż gdybym ja to robiła. W tej chwili ja siedzę przy dużym komputerze, on na kanapie z laptopem, a kota leży obok niego.
Deli

Deli

 
Posty: 14571
Od: Nie cze 29, 2003 11:14

Post » Pon wrz 01, 2003 19:44

Ja przy kocie nie robię jednej rzeczy, a mianowicie nie czyszczę mu uszu - robi to mój TZ i to jak ! Kotek poddaje się jak grzeczny aniołek, ba ! nawet mruczy, a on może mu czyścić dokładnie z precyzją. Co to za widok :D
ObrazekObrazekObrazek

Agness

 
Posty: 1041
Od: Czw lip 17, 2003 13:55
Lokalizacja: Zielona Góra

Post » Pon wrz 01, 2003 20:01

w domu mojego tezeta zawsze byl pies. koty tez byly od czasu do czasu ale tylko 'ogrodowo - garazowe'.
odkad zamieszkalismy razem meczylam go o kota. na poczatku to rzeczywiscie nie mialo sensu bo klepalismy straszna biede. jak tylko troche odbilismy sie od dna powrocilam do tematu. tezet w koncu sie zgodzil na wziecie kota po wakacjach. ja oczywiscie chcialam 2 na raz ale cieszylam sie, ze chociaz jeden bedzie. tezet natychmiast zakochal sie w bimisi (do dzisiaj zaluje ze nie wzielismy jej siostry). uwaza ja za najpiekniejszego i najmadrzejszego kota na swiecie, przemawia do niej czule, spia razem. no po prostu milosc od pierwszego wejzenia. na drugiego kota zgodzil sie tylko i wylacznie po to zeby bimisi sie nie nudzilo. teraz jest zazdrosny bo bimisia wybrala towarzystwo chlopaka swojego gatunku :twisted: . bimis jest moim kotem. mimo, ze sie nad nim znecam (tzn. zakraplam mu oczy itd.) kocha mnie nieprzytomnie. laduje mi sie na kolana i pod koldre. nawet do toalety nie moge isc sama :roll: . tezet jest oczywiscie zazdrosny o to odwzajemnione uczucie. przygarnal kocie nieszczescie, a niewdziecznik podbil serca jego kobiet :wink: . mimo tego tezet lubi hultaja i chwali go za inteligencje. obowiazkami przy kotach dzielimy sie po polowie. do weta chodzi ten kto akurat ma czas, tezet codziennie sprzata kuwete, ja zazwyczaj pase stadko. tezet ma w pracy tapete z bimisiami na komputerze i wszystkim opowiada jakie mamy fajne kociaki :lol: .
Obrazek Obrazek

migaja

 
Posty: 12414
Od: Pon maja 06, 2002 15:54
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pon wrz 01, 2003 20:02

Mój TZ jest "kuwetowym" w naszym domu i kroi wołowinę.
Ja daję jeść, zapewniam rozrywki i opiekę medyczną ;) Koty kochaliśmy oboje zanim jeszcze się poznaliśmy 8) Mamy podział - Falka jest moja - a Saszulek TZowy.

Falka

 
Posty: 32813
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Pon wrz 01, 2003 20:03

ha! zapomnialam dopisac, ze tezet zmontowal kotom super slupek i siatke na okno :D
Obrazek Obrazek

migaja

 
Posty: 12414
Od: Pon maja 06, 2002 15:54
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pon wrz 01, 2003 21:39

Rafal tak jak ja lubi koty i jest przyzwyczajony do ich posiadania.
On chcial kocurka ja koteczke, oboje zgadzalismy sie ze moze a nawet powinien byc bury. Z dnia na dzien przynioslam Pliszke - biale podwozie i bury plaszczyk. Sprawa wydawala sie prosta - wezmiemy drugiego kota to i Pliszce sprawi radosc i nasze marzenia dopelni - TZowe o kocurku i moje o burosci :) Tak trafil do nas Bury.
Pliszka wybrala mnie na podstawowego opiekuna, Burko nikogo nie wybieral, wsszystkich darzy tymi samymi wzgledami i tylko przy karmieniu patrzy na mnei z miloscia i modlitwa w oczach... :lol: Zabiegami pielegnacyjnymi i karmieniem zajmuje sie ja bo to lubie... Jak juz ktos powiedzial - Pliszk ato mpje trzecie dziecko a Burko czwarte.
Tak sobie mysle, ze jak dziewczynki urosna i beda chcialy miec swojego kota to jeszcze dla dwoch znajdzie sie miejsce... 8)

Pliszkowa

 
Posty: 386
Od: Pon sty 20, 2003 17:43
Lokalizacja: Kraków - Zwierzyniec :-))

Post » Pon wrz 01, 2003 22:26

no u mnie to stanowczo ja przeforsowalam koty...no i sa 8) bez wojen sie nei obylo :wink: nasluchalam sie straszliwie o tym jakimi "potworami sa te stworzenia" itp.ze on nic przy nich nie zrobi...efekt jest taki ze i kuweta sprzatnieta i sniadanko kotkom tezet daje( przydzial wolowiny tylko on podaje..krojeniem tez sie on zajmuje) tabletki tez kiedy trzeba...obcinanie pazurkow to tez jego dzialka.chociek jest kotem pana..stanowczo...mizianki czesciej pan dostaje( ciekawe dlaczego) zaba jest moim kotem..ale zaczyna powoli lazic na miziaki do pana :D lubie podsluchiwac jak bocian wymienia uprzejmosci z chociem..mozna wtedy uslyszec ze kicius jest pana i tylko pana, ze jest kochany,piekny i w ogle :roll: az milo sie robi..niunia od pana slyszy ze jest grubasnym niszczycielem :wink: troche bocian nie moze darowac mi ze przytargalam zabe do domu...ale widze i slysze czasem ze cieszy sie ze z niej taki fajny kot sie wygrzebal :D
w zlych chwilach slysze ze ktoy to darmozjady,ze jedza lepiej niz my :oops: ze tyle kasy na nei idzie,ze nei mozna nigdzie wyjechac bez problemow itp...ale co tam ....bocian zakocony na amen jest! ( 3kot odpada-teraz kolej na psa..obiecalam :roll: ) a jak ma dosyc bardzo kotow to zawsze mowie mu ze koty sa nieodlaczna czescia mnie;) jak np.moja noga;)
Obrazek
"Nawet najmniejszy kot jest arcydzielem"Leonardo da Vincimoje koty

ipsi

 
Posty: 4309
Od: Pon sty 27, 2003 0:06
Lokalizacja: okolice mikołajek pomorskich

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 32 gości