» Czw lip 10, 2003 10:41
Miałam dokładnie takie przypadłości z czarną przybłędką w pracy, zwaną zgrzebnie Sierściuchem. Była całkiem wolno chodząca (w budynku alarm reagujący na ruch) i któregoś razu okazało się, że się gdzieś nadziała pupą na coś ostrego. Miała głęboką, zakażoną i zasklepioną rankę. Zataszczyłam ją do weta, po oczyszczeniu ranki dostała antybiotyk, a następne porcje dostałam w strzykawce "na wynos" (na szczęście umiem to robić, musiałam się nauczyć przy cukrzycowej Burcyszce - bardzo pożyteczna umiejętność, oszczędza stresujących wizyt u weta). Po powrocie poszła w ogródki i wróciła dopiero następnego dnia późnym popołudniem. Też się niepokoiłam, co to będzie - że głodna, że następnej porcji antybiotyku nie dostanie... Ale wróciła, wrąbała porządną porcję mięsa, popiła mlekiem i rozłożyła mi się na kolanach.
Ostatnio edytowano Pon lip 14, 2003 20:02 przez
PumaIM, łącznie edytowano 1 raz