przez jakiś czas podróżowałem z moim kotem pociągiem. raz w miesiącu 300 km w jedną stronę. na początku trochę był spłoszony i zaciekawiony wagonem, ale po kilku podróżach spowszedniało. najbardziej lubi półkę na bagaż.
wożę kota w małym plecaku, z przodu. wystaje łepek, czasem łapy. na wszelki wypadek jest jeszcze przypęty smyczą do paska od moich spodni. ten sposób uważam za mniej stresujący, niż w kontenerze. znam przypadki, gdy zestresowane koty dokonywały dokładnego oczyszczenia jelit ze zbędnej zawartości. na wszelki wypadek (w tej chwili dla zasady, bardziej
na wszelki wszelki wypadek) nie karmię i nie poję przed podróżą.
co do samochodu, to w niektórych krajach zwierzęte nie mogą luzem biegać po samochodzie. ja w takiej sytuacji wieszam plecak z kotem na przednie siedzenie i przytrzymuję pasem. działa. trzeba jednak mieć pewność, że nie wydostanie się z niego - wiadomo jakie koty, są elastyczne
