Już-nie-smutna Kicia - emerytka zaaklimatyzowana :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt maja 02, 2008 0:14

Nie napisze nic nowego niz inni:
jedzenie i kuweta w bezpiecznym (z punktu widzenia kota) miejscu
plus
bezpieczny zakątek do spania/przebywania
plus
czas, czas, czas, czas......
Obrazek

marcjannakape

 
Posty: 6643
Od: Pon cze 18, 2007 9:26
Lokalizacja: i znów Wrocław

Post » Pt maja 02, 2008 8:57

Ech... wiem...
Kicia ma sypialnie gościnną dla siebie. Pokoik jest mały i z konieczności trochę rzeczy i trochę zakamarków w nim jednak jest. Ma jednak zalety - jest najcichszym i naspokojniejszym w domu zamykanym miejscem, najbardziej też oddalonym od drzwi wejściowych, a to wydaje mi się ważne. Po pierwsze to kotka całkowicie domowa, z tego, co wiem, nigdy nie wychodziła, nigdy nie miała też kontaktów z innymi kotami (poza swoją mamą) - gdyby (wystraszona czymś, czy coś) uciekła - zgubi się i zginie. Po drugie, jak otwieramy drzwi wychodząc czy wchodząc, to się często zdarza, że wleci do nas kot sąsiadów, roczny kocurek, który jest kotem wychodzącym, a właściwie niemal już "podwórkowym", a nie chciałabym koteczki narażać na dodatkowy stres. Tak więc miejsce ma najspokojniejsze w domu i do swojej dyspozycji ;), żeby się poczuła pewniej, to właściwie tam nie wchodzimy, tylko żeby zmienić wodę, zerknąć na karmę i kuwetę i trochę wtedy do niej "porozmawiać", ale tak to ma prywatność i spokój.

W nocy wyszła z kryjówki - trochę wody wypite, piłeczki przeturlane w inne miejsca. Ale: karma nie ruszona i kuweta nie ruszona :(. To znaczy - odkąd jest u mnie (czyli środa wieczór), Kicia nie jadła i nie załatwiała się. :(

Yenna

 
Posty: 120
Od: Śro kwi 30, 2008 22:27

Post » Pt maja 02, 2008 9:03

Nie wiadomo czym kicia była karmiona. Spróbuj podetknąć jej kawałki silnie pachnących wędlin, kiełbasek, może marketowe karmy, jakieś wiskasy czy kitekaty...
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Pt maja 02, 2008 9:18

No karmiona była właśnie podobno (wg zeznań rodziny jej zmarłej pani) tylko suchym kitekatem i mokrym whiskasem, napoczęte opakowania tych karm przyjechały do mnie zresztą razem z kotką. Dostawała też zwykłe mleko :? . Więc w miseczkach ma wyłożone po kolei: ten jej suchy kitekat, ten jej mokry whiskas (który co jakiś czas wymieniam na świeży), suche Profilum dla seniorów (bo jak nie chce starego, to może z ciekawości skusi się na nowe...), mokrą Purinę... oprócz tego woda, trochę mleka, trochę pokrojonej szyneczki. I nic.
W kuwecie ma żwirek, ale tak sobie myślę, że postawię jeszcze drugą z gazetami (bo może starsza pani na to ją "wysadzała"). Tyle że na podłogę Kicia też się nie załatwiła.

A tak BTW, czy może ktoś jakiegoś dobrego weta w Markach polecić? Albo gdzieś blisko, tak żeby autobusem się dało dojechać i nie jechało nim za długo (samochodem niestety nie dysponuję). Bo i tak przecież prędzej czy później wyprawa do weta nas czeka, choćby dla skontrolowania Kiciowego zdrówka po tych wszystkich wstrząsach.

Yenna

 
Posty: 120
Od: Śro kwi 30, 2008 22:27

Post » Pt maja 02, 2008 9:32

mam nadzieję, że dzisiaj jednak coś się wydarzy, w miseczkach albo w kuwecie.
Trzymam kciuki i czekam na informacje.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt maja 02, 2008 11:07

Przyłączam się do kciuków za postępy kiteczki. Na pewno się przekona i w końcu zje i załatwi się. Życzę Ci aby stało się to jak najprędzej. Wierzę że przed Wami jeszcze wiele dobrego.

ewung

 
Posty: 9961
Od: Pon lis 13, 2006 13:04
Lokalizacja: Usa

Post » Pt maja 02, 2008 12:27

Jedne koty w stresujących sytuacjach sikają i qoopkają, drugie wręcz przeciwnie.
A sytuacja dla koteczki jest stresująca, więc może się chwilowo zakorkowała?
Jeśli jednak nie zrobi kupy do soboty, to dajcie jej parafinę do pyszczka albo jedźcie do weta (żeby dodatkowo ją wymasował - stojący w jelitach kał jest niebezpieczny).
Obrazek

marcjannakape

 
Posty: 6643
Od: Pon cze 18, 2007 9:26
Lokalizacja: i znów Wrocław

Post » Sob maja 03, 2008 8:41

W nocy Kicia wyszła - trochę mleka wypite, kilka (dosłownie! kilka) chrupek (jej starego kitekata) zjedzonych i miseczka z nimi przewrócona. Woda i pozostałe karmy nie tknięte. Kuwety i podłoga niestety bez żadnych śladów aktywności. :cry:
Co robić?
Dać jej jeszcze czas? Złapać i wstawić do kuwety? Usiłować nawiązać kontakt (w sensie głaskania itp.) czy nie usiłować? Złapać i jechać do weta? Tylko że jak ją złapię i wpakuję znowu w ten koszyk, to się znowu zetresuje bardziej... A może jakiś wet na wizytę domowa? 3 maja... :roll:

Yenna

 
Posty: 120
Od: Śro kwi 30, 2008 22:27

Post » Sob maja 03, 2008 8:57

Z tą kuwetą, to jeszcze mi się nasunęło, że ktoś kiedyś pisał na foroomie o tym, że dla kota, który jest po takim stresie, ważne jest, żeby w przywiezionej kuwecie czuł swój własny zapach i ten sam rodzaj żwirku.
Obrazek

Marcellina

 
Posty: 2344
Od: Nie sie 05, 2007 12:29

Post » Sob maja 03, 2008 9:10

Z tym to niestety problem. Rodzina zmarłej pani pamiętała, że kupowała ona kotu żwirek (ale jaki to nie mieli pojęcia), a jak zabrakło żwirku to kładła gazety. Starej kuwety nie przywieźli, bo nie znaleźli. Ma więc kuwetę jedną ze żwirkiem, drugą z gazetami. I nic...

Yenna

 
Posty: 120
Od: Śro kwi 30, 2008 22:27

Post » Sob maja 03, 2008 13:54

Sytuacja niestety bez zmian. Może po za tym, że właśnie po raz pierwszy przy próbie przemawiania i pogłaskania (a od wczorajszego przedpołudnia nie podejmowałam próby kontaktu) zaczęła na mnie fukać. Ale mniejsza o głaskanie i fukanie, najbardziej martwi mnie to, że się nie załatwia i prawie nie je :(

Yenna

 
Posty: 120
Od: Śro kwi 30, 2008 22:27

Post » Sob maja 03, 2008 15:16

Dużo się slyszy o kociej depresji, wlasnie po śmierci wlasciciela. :(
Jeśli mogę się wtrącić - zostawianie jej samej sobie nie jest dobrym wyjściem w takiej sytuacji. Wydaje mi się, że skuteczną metodą jest wlaśnie jak najwięcej rozmawiać z kotem - mówić, że jest bezpieczny, że nic się nie stanie, że musi jeść - tak jak to robisz - spokojnym glosem. Nie traktuj jej tak, jakby nie rozumiala. Zaskakujące, jak wiele kot rozumie...
Mówić, jeśli się daje to również glaskać, pracować z nią jak najwięcej. Może w którymś momencie uda się nawet wymasować jej brzuszek, w każdym razie pobudzić ją jakoś do życia.
Myszka.xww poradzila mi kiedyś taką metodę: siadasz w pokoju, gdzie jest kot i czytasz na glos książkę, spokojnie, tak jak czytasz dziecku.
Radzę nie czekać z tym, bo jeżeli nawet kicia ze stresu i wynikającego z niego obniżenia odporności nie zachorowala, to z każdą godziną jej stan psychiczny nie będzie się poleprzal, a może się pogorszyć.

Trzymam mocno kciuki - trzeba dużo wytrwalości, ale na szczęście jest dlugi weekend ;) i możesz jej poświęcić dużo czasu.

starchurka

 
Posty: 1843
Od: Nie sie 26, 2007 0:09
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 04, 2008 8:11

Jak Kicia ma się dzisiaj ? Idzie ku lepszemu ?
Trzymamy kciukołapki za aklimatyzację :wink:
Obrazek

Marcellina

 
Posty: 2344
Od: Nie sie 05, 2007 12:29

Post » Nie maja 04, 2008 10:40

Dzięki. :*
Z jednej strony pewne postępy są - wczoraj późnym wieczorem Kicia wyprawiła się pozwiedzać sąsiedni pokój. Co prawda później szybciutko znowu uciekła do kryjówki, ale w nocy wypiła całe mleczko, trochę wody i dla odmiany zjadła pół porcji mokrego whiskasa, więc jedzeniowo postęp w stosunku do poprzednich dni spory :). Z drugiej strony niestety bez zmian, tzn. kuweta pusta :(. Widzę tylko, że jak pobędzie sama, to się ogólnie bardziej ośmiela do różnych działań (w nocy słyszałam nawet pobrzękiwanie dzwoneczka w piłeczce, więc się nawet pobawiła trochę), niż jak się przy niej siedzi. Tylko martwi mnie ten brak wypróżnienia ciągle. Chciałabym uniknąć na razie przez te parę dni zabierania jej do weta, bo się znowu zestresuje bardziej. Zwłaszcza, że o ile pogłaskać się pozwala, to próba podnoszenia kończy się fukaniem. Może się boi, że ją znowu gdzieś zabiorą? Albo może ja coś przy tym boli? Tak sobie myślę, ludzie, którzy ją przywieźli nie mieli żadnych doświadczeń z kotami, może jakoś nieumiejętnie ją złapali, niechcący szarpnęli czy coś, wpakowali w ten ciasny koszyk...

Yenna

 
Posty: 120
Od: Śro kwi 30, 2008 22:27

Post » Nie maja 04, 2008 13:06

Wspaniale, że kicia je! :) to już COś!

Daj jej trochę parafiny do wody (może być np. łyżka). Może jest przytkana?... Parafinę kupisz w aptece, taką zwykłą. Kosztuje coś 2 zł. :D Są koty, które to lubią, chociaż to jest bez smaku.

No i dalej uważam, że powinno się do niej dużo mówić :)

starchurka

 
Posty: 1843
Od: Nie sie 26, 2007 0:09
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anthonyneept, puszatek i 46 gości